Przebite serce (koniec)

244 15 35
                                    

~Uzi Doorman~

Uwaga! Po tym rozdziale pewnie zabijecie mnie za to co zrobiłam w tym rozdziale (chodzi mi o początek)

A no I życzę miłego czytania bo jest to długi rozdział

V poszła do landing poda, a ja siedzę na kamieniu I patrzę uśmiechnięta na krążącego w powietrzu srebrno włosego chłopaka. Do tej pory N był tak zamyślony, że mnie nie zauważył. Dopiero po chwili mnie zobaczył, dalej krążył ale nie spuszczał ze mnie oka. W pewnym momencie N leciał prosto dalej patrząc na mnie i miał już skręcić gdy nagle wleciała w niego rozpędzona włócznia która przeszyła jego bok na wylot. N krzyknął tak głośno, że V zjawiła się tuż obok mnie i patrzyła na zlatującego w dół N'a tak samo jak ja z bezradnością. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nie zauważyłam kiedy N spadł na zamarznięte jezioro i jeszcze przez 10 metrów się prześlizgnął. Szybko pobiegłam za ścieżką oleju wytworzonego przez wcześniej spadającego N'a. Biegłam tak szybko jak mogłam modląc się w myślach aby N'owi nic nie było. Idiotko przecież włócznia przeszyła go na wylot, jak miało mu się nic nie stać?! W końcu byłam przy nim a V była tuż za mną. N leżał na plecach jęcząc z bólu z zaciśniętymi oczami. Usiadłam na piętach obok niego i ściskałam jego dłoń, już łzy napływały do moich oczu.

-N proszę! Nie zostawiaj mnie!- błagałam go łamliwym głosem ale, on nic nie odpowiedział. Ostatni raz tylko cicho zaskomlał z bólu i wypuścił swój ostatni oddech. Przytuliłam mocno jego martwe ciało i płakałam, płakałam, płakałam aż nie było czym płakać. Nie chciałam go zostawiać nawet jeśli on już zostawił mnie. V podeszła do mnie, kucnęła i przytuliła mnie tak czule jak tylko umiała a ja schowałam głowę w jej ramionach i cały czas tylko płakałam. Nagle usłyszałyśmy trzask łamiącej gałęzi. Od razu obie spojrzałyśmy w tamtą stronę, a tam było kilka dronów przyglądających się nam zza rogu jednego z budynków.

-Kto to?- zapytałam przełykając gorzkie łzy. V złapała mnie za ręce powoli podnosząc się, ale nie spuszczając oczu z tamtych dronów.

-Idźmy już, nie podobają mi się oni- powiedziała szeptem V. Podeszła do martwego N'a i powoli wzięła go na ręce. V szła szybkim krokiem w stronę landing poda nie odwracając się. Ja podążałam za nią, ale oglądając się czy tamci za nami idą, jednak ich już tam nie było. Z rąk V zwisała głowa N'a a jego włosami kierował wiatr, jego ogon posłusznie robił to samo. Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać ani wyznać moich uczuć. Jedyna osoba która potrafiła mnie rozweselić. Byłyśmy już w landing podzie, ale było jakoś tak cicho pewnie dlatego, że zawsze ze mną rozmawiał N. V położyła N'a na jednym z krzeseł, a jego głowa opadała na piersi. Z włóczni będącej dalej w jego ciele spadały pojedyncze krople czarnego jak smoła oleju, tak samo jak z jego lekko otwartych ust. Patrząc na niego napływały mi łzy do oczu, ale nie płakałam.

-Nie mogłyśmy nic zrobić- westchnęła V. Położyła swoją dłoń na moim ramieniu, a potem mnie czule przytuliła.

* * *
~Narrator trzecioosobowy~

Gdyby nie kilka świeczek w pomieszczeniu panowałby mrok. Lekki wiatr na zewnątrz było słychać również w środku. Osoba siedząca za biurkiem na obrotowym krześle czekała na nowe wiadomości. Jej czekanie nie trwało długo bo właśnie usłyszała pukanie do drzwi. Gdy usłyszeli pozwolenie na wejście ósemka worker dronów weszła do pokoju. Osoba siedząca na krześle wyciągnęła z jednej z szuflad zapalniczkę i zapaliła świecę, która rozświetliła prawie cały pokój. Postać rozglądnęła się, czy przypadkiem nie ma nikogo innego oprócz nich w pokoju, lecz byli tylko oni.

-Wykonaliście zadanie?- powiedział ochryple biało oki dron. Jeden z ósemki workerów wyszedł o krok przed i patrzył na postać siedzącą za biurkiem.

Nie zostawię Cię 《Tom 1》 (N x Uzi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz