Rozdział 17

129 9 0
                                    

.・。.・゜✭・.・✫・゜・。..・。.・゜✭・.・✫・゜・。. 

   W szatni nikogo nie było, więc ze spokojem wiązałam sznurówki lewego buta. Telefon spoczywał już głęboko w kieszeni plecaka, jakby ktoś chciał mnie okraść.

Schodząc po schodach na halę gimnastyczną przeklinałam się w myślach, za to, że zapomniałam pójść do dyrektora.

Pan Zayden stał w dresowych spodniach i koszuli zapiętej na prawie wszystkie guziki (outfit idealny) pod oknem i zapisywał coś w notatniku. Chciałam mu wyjaśnić, że zostałam wrobiona i co prawda zajebiście gram, ale nie mam zamiaru w to brnąć. Zapewne pan Zayden by się zlitował, bo uważam go za cudownego człowieka, który szanuje zdanie innych i jest wyrozumiały.

Trenowałam w myślach swoją wypowiedź kiedy zbliżałam się do trenera, a on szybko przeniósł na mnie wzrok, a jego mina wcale nie zwiastowała niczego dobrego.

-Madison, nie na to się umawialiśmy.- zaczął, a moje dłonie z wilgotnych stały się całkowicie mokre.

-Przepraszam, za późno odczytałam powiadomienie z grupy, a nie chciałam wychodzić w środku lekcji.

-No i jak ja mam cię tu trzymać?- pytanie retoryczne.- Zrób szybką rozgrzewkę i zaraz gramy.

-A właśnie o tym chciałam rozmawiać.

-Więc słucham.- dyrektor założył dłonie na piersi.

-Ja jestem w tej grupie z pomyłki. Nie chciałam być w tej drużynie i raczej nie mam zamiaru tu być z czyjegoś żartu.

-A to śmieszne. Widziałem, że ostatnio rozmawiałaś z tą potworną osobą, która cię wkopała.

Słowa dyrektora były suche, ale na jego ustach błąkał się szyderczy uśmiech.

-Nie wiem o czym pan mówi.- zaprotestowałam.

-Cóż, to już nieważne. Zostanie w klubie napewno posłuży ci na plus w postaci dodatkowych punktów na studia. Zmykaj.

-Ale proszę pana.

-No już.

Speszona i zła ruszyłam w kierunku grupy dziewcząt, które wciąż prowadziły rozgrzewkę. Nie wyglądały jakby były tutaj dla sportu. Wpatrywały się w męską część drużyny z maślanymi oczkami, a zważając na mój spory poślizg w czasie, śmieszny był fakt, że wciąż siedziały rozciągając mięśnie nóg.

Chłopcy, którzy stali niedaleko nas już od dawna rzucali piłką do kosza albo wykonywali uniki i różne ciekawe zagrania.

Usiadłam obok jakiejś blondynki z wyprostowanymi nogami w kolanach, a następnie zrobiłam byle jaki skłon.

-Cześć, jak się nazywasz?- odezwała się do mnie.

-Hej, Maddie.- przedstawiłam się. Reszta rozgrzewających się koszykarek również wpatrywała się we mnie z nieukrywaną ciekawością.

-Zgubiłaś się?- zadrwiła cicho jedna, ale szybko zignorowałam ją i nadchodzący płacz w mojej głowie.

-Myślałam, że Zay nie przyjmuje pierwszaków do drużyny.- dodała kolejna.- Siadaj, właśnie rozmawiałyśmy o chłopakach.

-Nie jestem pierwszakiem. Chodzę do trzeciej klasy.- zaznaczyłam, a następnie ponownie wykonałam skłon w przód.

-Serio?- zachichotała ta najbliżej mnie.- Nie widziałam cię tu wcześniej.

-Zmieniłam szkołę dopiero w tym roku.- zbyłam ją krótką odpowiedzią, a ona wróciła do rozmowy ze swoimi koleżankami.

-Opowiadaj, jak ta randka.

Born To DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz