.・。.・゜✭・.・✫・・。..・。.・゜✭・.・✫・゜・。.
<Madison>
Kolejne trzy dni szkolne minęły w ciągłym stresie. Spowodowanym nie tylko presją wywoływaną przez nauczycieli, ale również natręctwem ze strony Seth'a i mojej własnej głowy. Dziwny mężczyzna w cylindrze wciąż prześladował mnie w głowie. Na początku uznałam go za swoje urojenie, ale kiedy tylko Seth doznał z nim konfrontacji uznałam go za żywą istotę. Mijałam go jeszcze często jak szłam do szkoły, byłam w niej albo wracałam do domu. Od tej pamiętnej nocy starałam się unikać Seth'a, jak tylko mogłam, ale chłopak pojawiał się na mojej drodze cały czas. Poniekąd mieliśmy wspólną grupę znajomych, dlatego zadanie było utrudnione. W ramach pozbycia się jego zabijającego wzroku, zaczęłam spędzać więcej przerw i wolnych chwil z Julią.
Siedziałam znużona na lekcji chemii kiedy do klasy wszedł dyrektor Zayden. W ogóle nie przejęty prowadzonymi zajęciami, stanął na środku i rozejrzał się po sali. Dowiedziałam się, że pan Swift jest również trenerem drużyny koszykarskiej. Było to miłym zaskoczeniem, a i tak miałam już o nim bardzo dobre zdanie.
-Szukam trzech osób.- zaczął i zmrużył oczy, aby najpierw przeczytać coś z kartki, a następnie wyszukać uczniów.- Larson i Moore, zapraszam.
Obróciłam się zdezorientowana w stronę Andrew, a on niewzruszony wstał i podszedł do dyrektora. Przez myśl mi nawet nie przeszło, że tak natychmiastowe wywołanie może wróżyć dobrze.
Z lekkim oporem ciała podniosłam się z krzesła i zbliżyłam do wyjścia. Pan Swift przeprosił i zamknął za nami drzwi. Staliśmy jak takie słupy soli czekając na rozwój wydarzeń. Na kanapach oraz przy szafkach kręcili się jeszcze uczniowie, mimo że było po połowie lekcji. Pan Zayden szybko ich pogonił, a następnie odwrócił się do nas twarzą.
-Larson.- zwrócił się najpierw do chłopaka.- Zrobimy trening. Teraz. Po południu muszę jechać z żoną do innego miasta i nie będę miał czasu. Skocz po swój plecak. Myślę, że to dla ciebie korzystna propozycja, ponieważ zwalniam cię z pozostałych godzin.
-Łatwo. Oczywiście, że idę.- zaśmiał się Andrew i wrócił do pomieszczenia.
-Dostałem informację, że dobrze ci idzie gra w koszykówkę.- powiedział, tym razem do mnie, dyrektor.
-Można wiedzieć, kto tę informację sprzedał?
-Nie.- zaśmiał się, ale chwilę potem spoważniał.- Chciałabyś może dołączyć do drużyny? Mamy wysoki poziom, a mój informator upierał się w tym, że jesteś bardzo dobra. Nie mogę go zawieść.
-Czemu nie może mi pan powiedzieć kto mnie wpycha do sportów licealnych?
-Bo nie jestem kapusiem.
-Ah, no tak.- zastanowiłam się i ponownie zaczęłam dowiadywać się więcej.- Coś jeszcze mi pan powie?
-Jeśli się zgodzisz, dzisiaj zwolnię cię z pozostałych godzin.- powiedział pewien siebie, tak jakby to miało mnie przekonać.- Treningi mamy dwa razy w tygodniu. Bardzo intensywne. Oczywiście liczę na twoje zaangażowanie.
-Spoko. Mogę spróbować dzisiaj.
-Świetnie. Spotkania mamy raczej w godzinach popołudniowych, ale, jak słyszałaś, dzisiaj nie mogę.
Bez słowa ponownie weszłam do klasy i zobaczyłam dyskutującego Larsona naprzeciwko pani Cooper, która zabijała go wzrokiem. Od razu za mną pojawił się dyrektor, który wyjaśnił sukę, a ta z podkulonym ogonem wróciła do prowadzenia zajęć.
CZYTASZ
Born To Die
ContoPiętnastoletnia Madison Moore wylatuje do Stanów Zjednoczonych, po tym jak dowiedziała się, że jej ukochana babcia trafiła do szpitala i przechodzi przez ciężką chorobę. Poświęciła swoje słodkie, nastoletnie życie, aby odwdzięczyć się staruszce, za...