07. ON MNIE PRZEPROSIŁ.

159 11 4
                                    


          𝐒́𝐍𝐈𝐀𝐃𝐀𝐍𝐈𝐄 𝐍𝐀𝐒𝐓𝐄̨𝐏𝐍𝐄𝐆𝐎 𝐃𝐍𝐈𝐀 smakowało wybornie. Zapewne przez wzgląd na to, że poprzedniego dnia Isleen nie była w stanie przełknąć ani kęsa. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, bo w tej chwili pochłaniała już trzeciego tosta posmarowanego dżemem porzeczkowym.

   Chwilę potem Wielką Salę wypełnił głośny szum, a przez otwarte okna zaczęły wlatywać sowy. Art wylądował przed talerzem Isleen, sprawnie omijając półmisek wędlin i dzbanek z sokiem dyniowym.

— Dziękuję, Art — mruknęła Isleen, odwiązując list z jego nóżki i chwytając za kawałek szynki, którą mu wręczyła.

   Ptak łapczywie ją połknął, po czym lekko uszczypnął kobietę w palec i odfrunął na spoczynek.

   Iversen od razu zobaczyła pieczęć rodziny Iversen – zakrzywiony księżyc, obok którego stała elegancka litera 𝐈. Na sam ten widok zrobiło jej się słabo. Oni nie wiedzą, że nie została reprezentantką... Postanowiła przemóc chęć schowania listu głęboko do kieszeni i zapomnienia o nim. Otworzyła kopertę i zaczęła czytać;

   List zdawał się być napisany pospiesznie, jakby w biegu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

   List zdawał się być napisany pospiesznie, jakby w biegu... a może to Isleen to wymyśliła, patrząc na nieznaczące szczegóły? Zignorowała ten fakt, wgapiając się tępo na ostatnie słowo. Smoki. To pierwsze zadanie.

─── ⚜ ───

     Przez najbliższe trzy godziny Isleen nie znalazła żadnej okazji, aby wypełnić obietnicę daną Cedric'owi. Transmutacja odbywała się z gryfonami, a poza tym Nessa nie odstępowała jej nawet na krok. Dopiero około godziny dziesiątej uwolniła się od przyjaciółki, wmawiając jej, że musi odesłać rodzicom list. Oczywiście nie zamierzała tego robić. Nadal nie wiedziała co miałaby w nim napisać. Udała się jednak do Sowiarni i odszukała Art'a, któremu wetknęła w dziubek niewielki świstek z napisem; Biblioteka, 12:00.

— Zanieś go Cedric'owi — poleciła, na co puszczyk zmrużył czarne ślepia, ale z gracją rozłożył skrzydła i wyleciał wypełnić zadanie.

─── ⚜ ───

     Isleen stukała skuwką pióra o blat bibliotecznej ławki. Mijały minuty, a kobieta coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Cedric nie przyjdzie. Zastanawiała się czy list się gdzieś nie zawieruszył albo czy Diggory po prostu nie zignorował jej wiadomości... Choć właściwie dlaczego miałby to robić?

   Iversen już zaczynała zbierać swoje rzeczy, gdy drzwi otworzyły się z łoskotem i wpadł przez nie zdyszany Cedric.

— Cisza! — syknęła pani Prince, bibliotekarka o nieprzyjemnym wyglądzie nietoperza i jeszcze gorszym charakterze.

𝐈𝐓'𝐒 𝐋𝐎𝐕𝐄, 𝐃𝐈𝐆𝐆𝐎𝐑𝐘 • cedric diggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz