𝐖 𝐒𝐎𝐁𝐎𝐓𝐄̨ 𝐍𝐀𝐃 𝐑𝐀𝐍𝐄𝐌 odbywały się kolejne zajęcia z teleportacji, toteż Isleen w towarzystwie przyjaciółek udała się wprost do Wielkiej Sali. Przekroczyły próg pomieszczenia, które tak jak poprzednio zupełnie zmieniło swoje ustawienie i zajęły wybrane obręcze, domyślając się o co poprosi instruktor. Miały rację, bo już po chwili ponownie zaczęli ćwiczyć w towarzystwie okrzyków pana Twycross'a. Tym razem poszło im znacznie lepiej, niż na kilku wcześniejszych spotkaniach. Daphne deportowała się kilka milimetrów przed obręczą, a Nessa za, natomiast Isleen i Adel po kilku próbach znalazły się na samym środku koła.— Świetnie! Świetnie! — zachwalał instruktor, gdy zajęcia dobiegły końca — Coraz lepiej! Coś czuję, że pod koniec roku większość z was będzie mogła podejść do egzaminu na licencję!
Wychodząc z sali Isleen czuła się niemal jak w euforii. Była z siebie niesamowicie dumna, bo doskonale wiedziała jak trudną sztukę właśnie udaje jej się opanować, a dodatkowo była prawie pewna, że będzie mogła podejść do testu. A może nawet zda go celująco?
Odrazu po zajęciach przyjaciółki postanowiły wybrać się do Hogsmeade. Pogoda tego dnia była wyśmienita. Słońce wisiało wysoko na bezchmurnym niebie, było bezwietrznie i rześko. Kobiety zdjęły swoje płaszcze i skierowały się kręta dróżką w kierunku wioski. Nie musiały się zastanawiać, aby obrać swój pierwszy cel – Pub pod Trzema Miotłami. Wszystkie rozsiadły się wygodnie w swoim ulubionym miejscu i zamówiły piwo kremowe, które wkrótce później zostało im przyniesione. Sącząc je powoli, ślizgonki zaczęły opowiadać o swoich doświadczeniach i wydarzeniach ubiegłych dni, śmiejąc się i żartując z głupich rzeczy.
— Słuchajcie tego! — powiedziała w jednej chwili Greengrass, odstawiając szklankę — Umówiłam się na randkę z przeuroczym bułgarem!
— Bułgarem? — prychnęła Isleen, wiedziona własnym doświadczeniem.
— Nie każdy jest taki jak ten cały Iwan — mruknęła usprawiedliwiająco, wywracając oczami — Nikolay jest bardzo miły i słodki...
— I ma głupie imię — wtrąciła Nessa, na co Isleen parsknęła śmiechem.
Ślizgonki spojrzały na siebie i Isleen poczuła, że jest tak jak dawnej. Znów razem śmiały się z innych, patrząc na siebie porozumiewawczo i niemalże czytając sobie w myślach. Pomimo szczęścia jakie wypełniało Iversen, nagle w jej głowie zakiełkowało nieprzyjemne wspomnienie, które odrazu zdecydowała się wyłonić na światło dzienne.
— A skoro jesteśmy przy tym temacie... — odezwała się — Muszę ci coś powiedzieć, Adel.
Murton przesunęła się nieco bliżej, opierając łokcie o stół z zaciekawieniem.
— Kilka dni temu Terence złapał mnie w Pokoju Wspólnym i powiedział mi coś strasznie dziwnego... — zaczęła mówić, drżącym głosem — Nie zrozum mnie źle, nie wiem dlaczego tak myślał, ale stwierdził, że zabraniam Ci mówić innym o waszym związku...
— A nie mówiłaś?
— Co? — wypaliła Isleen, wytrzeszczając oczy.
— Przyszłaś do mnie, gdy siedziałam na błoniach — stwierdziła Adel, patrząc na nią jak na głupią — Zgodziłam się z tobą, bo nie chciałam nikogo ranić, szczególnie Nessy.
— Nigdy tego nie zrobiłam — powiedziała szczerze, a Adel zmarszczyła brwi.
— W takim razie kto to powiedział? — wtrąciła się Whistle, przerzucając spojrzenie z Murton na Isleen.
— Nie mam pojęcia — zaczęła Isleen, myśląc gorączkowo i czują coraz większe napięcie — Obiecuję, że to nie byłam ja. Wierzysz mi, prawda?
CZYTASZ
𝐈𝐓'𝐒 𝐋𝐎𝐕𝐄, 𝐃𝐈𝐆𝐆𝐎𝐑𝐘 • cedric diggory
Fanfiction❝ twój własny wróg zrozumie cię najlepiej, wiesz? zna cię od podszewki, ponieważ chce cię unicestwić. to rodzaj miłości. to miłość. ❞ pierwsze miejsce w #cedrikdiggory - 20.05.2024.