𝐇𝐎𝐆𝐒𝐌𝐄𝐀𝐃𝐄 było naprawdę urocze o tej porze roku. Śnieg pruszył, otulając wioskę białą pierzyną, a dym wydobywających się z kominów małych domków - nadawał temu miejscu więcej ciepła i spokoju.Isleen wraz z przyjaciółkami przekroczyła próg sklepu odzieżowego GLADRAG'A. Był to sporych rozmiarów butik, który swoje oddziały miał praktycznie w całej Anglii. W pomieszczeniu piętrzyły się stosy pudełek z butami, na wieszak wisiało mnóstwo szat i balowych sukien, a nawet kilka mugolskich ubrań. Dziewczęta zaczęły się rozglądać i z entuzjazmem w głosie komentować cudowne ubrania.
— Co myślicie? — zapytała po chwili Daphne, przekładając do swojej figury różową sukienkę z długimi rękawami.
— To nie twój kolor — mruknęła Isleen, skanując kuzynkę wzrokiem.
— Ta będzie lepsza! — stwierdziła Nessa, podając jej kreację w kolorze błękitu.
Rzeczywiście była piękna. Miała cieniutkie ramiączka i idealnie przylegała do ciała, a subtelne, koronkowe zdobienia na całej długości dodawały jej uroku. Daphne z gracją podziękowała Whistle, a reszta ślizgonek wróciła do poszukiwań idealnego stroju. Wkrótce potem każda z nich trzymała w rękach swoją wymarzoną perełkę. Nessa postawiła na szamaragd - gorset oraz rozkloszowany dół nadawały jej wyglądu księżniczki. Adel kupiła całkiem podobną, choć była granatowa i wyposażona w awangardowe, bufiaste rękawki.
Isleen wybrała swoją kreacje jako ostatnia. Zawsze miała straszny problem z dokonywaniem takich wyborów, ale gdy tylko dostrzegła tę suknię – wiedziała, że jest bezkonkurencyjna.
Była delikatna i satynowa, choć krwisto czerwony kolor nadawał jej charakteru. Perfekcyjnie przylegała do ciała i miała rozcięcie na lewej nodze, które jednakże nie wyglądało zbyt pruderyjne.
Dziewczęta zakupiły stroje oraz dobrane buty, a nawet biżuterię i wyszły z salonu, niosąc w rękach wielkie torby. Tego właśnie było jej trzeba... udanych zakupów.
Z racji, że było dość wcześnie, wszystkie zgodnie stwierdziły, że nie będą jeszcze szły do zamku. Udały się więc do swojego ulubionego pubu, który jak zwykle był dość zatłoczony. Z trudem znalazły wolny stolik, który Madame Rosmerta dopiero zaczęła sprzątać i do którego Nessa musiała dostawić sobie krzesło. Zaczęły rozmawiać dopiero, gdy złożyły swoje zamówienia.
— Drugie zadanie bardzo mnie ciekawi, może nawet bardziej niż bal — odparła Adelaide, pochylając się do pozostałych ślizgonek, aby mogły ją usłyszeć.
— No nie gadaj — fuknęła Daphne, a zawtórowała jej Whistle.
— No pomyślcie tylko! — zaczęła Murton — Dostali złote jajka i chyba już każdy wie, że to rodzaj zagadki! Tak strasznie wrzeszczą, że nie da się ich zrozumieć, więc ciekawe czy oni nie polegną na samym rozszyfrowaniu tego wszystkiego...
Isleen jej przytaknęła, choć czuła się nieswojo, gdy jej przyjaciółki rozmawiały o turnieju. Gdyby tylko wiedziały o tym co ona wyprawia...
Wkrótce na ich stoliku stały kufle kremowego piwa, grzany miód z korzeniami dla Greengrass i dwa kawałki ciasta marcepanowego dla Isleen i Adel, ponieważ Nessa i Daphne postanowiły się odchudzać.
— Zgadnijcie z kim idę na bal...
Oczy Isleen błyskawicznie zwróciły się ku kuzynce, która nagłe zdawała się przybrać więcej kolorów.
— Z Adrianem Pucey'em! — zaświergotała z ekscytacją.
Adrian był ścigającym, a zarazem przyjacielem Ignatius'a i bardzo popularnym uczniem.
CZYTASZ
𝐈𝐓'𝐒 𝐋𝐎𝐕𝐄, 𝐃𝐈𝐆𝐆𝐎𝐑𝐘 • cedric diggory
Fanfic❝ twój własny wróg zrozumie cię najlepiej, wiesz? zna cię od podszewki, ponieważ chce cię unicestwić. to rodzaj miłości. to miłość. ❞ pierwsze miejsce w #cedrikdiggory - 20.05.2024.