06. ROZEJM?

124 10 3
                                    


          𝐖𝐈𝐄𝐂𝐙𝐎𝐑𝐍𝐀 𝐔𝐂𝐙𝐓𝐀 zdawała się trwać w nieskończoność.

   Po Wielkiej Sali rozchodziły się śmiechy, podekscytowane głosy i brzdęk sztućców. Talerz Isleen stał pusty. Jej zaciśnięty przez stres żołądek poinformował ją, że nie da rady znieść teraz żadnego jedzenia. Kobieta rozejrzała się. Nessa pożerała smażone ziemniaki, Daphne kończyła Bouillabaisse, a Adel zabierała się za deser. Na ten widok brzuch Iversen tylko cicho zaburczał.

   Niedługo potem wszystkie telerze błysnęły złotem, a gdy tylko Dumbledore wstał z krzesła – na sali zapanowała wrzawa. Dyrektor wyszedł na środek i wtem wszyscy zamilkli.

— Czara jest już gotowa, aby dokonać wyboru — powiedział — Kiedy zostaną ogłoszone nazwiska reprezentantów, proszę, aby tutaj podeszli i wkroczyli do komnaty po prawej stronie od stołu nauczycielskiego — wytłumaczył, wskazując na drzwi za sobą — gdzie otrzymają pierwsze instrukcje.

   Dumbledore wyjął różdżkę i machnął nią, a wszystkie świece przygasły.

   Czara Ognia była teraz najjaśniejszym punktem w całej sali. Wszystkie oczy były skierowane w jej kierunku. Nagle płomienie poczerwieniały. Buchnęły iskry, a z naczynia wystrzelił długi język ognia, który poniósł w powietrze skrawek papieru. Rozległy się zduszone okrzyki.

   Dumbledore złapał go zręcznie, rozwinął i wypowiedział;

— Reprezentant Durmstrang'u...

   Isleen zerknęła w stronę Iwana, który siedział obok niej. Wyglądał na zestresowanego. Na jego czole dało się dostrzec kropelki potu.

— Wiktor Krum!

   Iwan mruknął coś niezrozumiałego, zapewne w swoim języku, ale mimo wyraźnego zawodu – zaczął klaskać wraz z wszystkimi. Krum wstał i przeszedł wzdłuż stołu nauczycielskiego, kierując się do drewnianych drzwi. Oklaski ustały dopiero, gdy Czara znów zabarwiła się na czerwono. Wypadł z niej kolejny kawałek pergaminu. Isleen dostrzegła, że miał błękitny odcień.

— Reprezentantką Beauxbatons jest... Fleur Delacour!

   Z długiego końca sali dało się usłyszeć głośno szloch, który zagłuszyła salwa braw. Najwidoczniej niektórym francuskim uczniom trudniej było znieść porażkę, bo kilka kobiet w niebieskich mundurkach zalało się łzami. Gdy Fleur także zniknęła za drzwiami – nastąpiła głucha cisza.

   Teraz zostanie ogłoszony reprezentant Hogwartu...

   Isleen zdawało się, że trwało to dłużej, niż w przypadku innych szkół. Mijały sekundy, a kobieta zacisnęła dłonie tak mocno, że knykcie jej pobladły. Siedziała sztywno. Nie ruszała się, a gdy płomienie Czary znów zaczęły szaleć – zagryzła wargę, aż poczuła metaliczny smak krwi w ustach. Błagam. Błagam, niech to będę ja.

   Kobieta wyobraziła sobie Cardan'a, swojego ojca, stojącego w korytarzu Iversen Manor. W dłoni trzymał różdżkę, z którą nigdy się nie rozstawał. Różdżka to przedłużenie twojej ręki. Patrzył na nią chłodnym wzrokiem, a Isleen miała wrażenie, że wpatruje się w swoje własne zielone oczy. Czy to dlatego ich nienawidziła? Wiedziała, że jest zły. Wiedziała, że zaraz ją zbeszta i upokorzy, bo nie wygrała.

   Czara wypluła pożółkły pergamin, który Dumbledore pochwycił chudymi palcami.

— Reprezentant Hogwartu...

   Nessa ukradkiem spojrzała na Isleen, choć nie była to jedyna osoba w sali, której wzrok powędrował właśnie na nią. Szare oczy przy stole puchonów zatrzymały się na niej chwilę dłużej.

𝐈𝐓'𝐒 𝐋𝐎𝐕𝐄, 𝐃𝐈𝐆𝐆𝐎𝐑𝐘 • cedric diggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz