- Wstawaj, budzik dzwonił już trzy razy.
- Wiem, ale mnie wkurwiał, więc go wyłączyłam.
- No spoko, rozumiem, ale jest już prawie 10:00. Nie chciałaś przypadkiem o tej godzinie wyjechać?
- Ehh, dobra już wstaję. - powiedziałam, nie ruszając się z łóżka ani o milimetr.
- Mam wrażenie, że mamy różne definicję słowa „już".
- Japierdole, dobra. Zawsze musisz być taki wkurwiający z rana? A nie, przepraszam, jesteś taki nie tylko z rana. - powoli gramoliłam się z łóżka, czując skutki wczorajszej walki z Liamem. Na szczęście, maść i gorąca kąpiel zrobiły swoje. Cóż przynajmniej na tyle, że mogłam się ruszać, bez uczucia przeszywającego bólu. Po szybkim spojrzeniu na Liama dałam radę zaważyć, że też mu się oberwało. Miał lekko rozciętą skórę w okolicy kości jarzmowej i rozwalony łuk brwiowy. Obrażeń na reszcie ciała nie byłam w stanie stwierdzić, ale podejrzewam, że też mógł ucierpieć. Co ja gadam, przecież upadł na szklany stolik, poza tym kopnęłam go kilka razy w brzuch i klatkę piersiową.
Gdy w końcu wygrzebałam się spod kołdry i wstałam, poczułam na sobie spojrzenie Liama, oj i wędrowało ono nie tam, gdzie powinno. No tak, miałam na sobie czarną jedwabną piżamę składającą się z bluzki na cienkich ramiączkach z obszytym koronką dekoltem w serek i krótkich spodenek.
- Jeśli nie chcesz powtórki z wczoraj, dobrze ci radzę, oczy mam wyżej.
- Co? A tak. Sorry. Znaczy wcale się nie gapiłem. Znaczy... Mogłabyś się ubrać. - Liam trochę się zaciął, zanim w końcu podał mi szlafrok.
- Dobra, spoko. Zejdziesz na dół i zrobisz kawę? Ja się w tym czasie ogarnę. - po moich słowach wyszedł z sypialni i sądząc po odgłosach zszedł na dół. Mam nadzieję, że ekspresu nie zepsuje, to już by naprawdę oznaczało, że nie ma dla niego ratunku.
Gdy zeszłam do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia roznosił się tam zapach świeżo parzonej kawy. Ulżyło mi. To znaczy, że nie jest z nim tak źle. Liam siedział w salonie i przeglądał coś na laptopie.
- Dzięki za kawę. Będę robić tosty, też chcesz?- zapytałam, na co odpowiedział kiwnięciem głowy zaczytany w coś na urządzeniu
-Musimy porozmawiać o planie na dzisiaj - dodał, zamykając laptopa i spoglądając na mnie poważnie.
-Chwila, zaraz ustalimy, tylko zrobię nam jedzenie.
Po przygotowaniu wszystkiego usiadłam naprzeciwko niego.
- A więc? Jaki jest plan? - zapytałam, próbując nie brzmieć zbyt niecierpliwie.
- Cóż, myślę, że najpierw sklep z elektroniką, a następnie budowlany.
- Potem musimy zaopatrzyć się w jakieś dekoracje, aby dom wyglądał bardziej... normalnie.
- Fakt, i musimy jeszcze znaleźć sposób na te zabezpieczenia, które blokują dostęp do serwera AKRO.
Westchnęłam głęboko, myśląc o czekającej mnie pracy. Zabezpieczenia były o wiele bardziej zaawansowane, niż się spodziewałam. Musiałam się bardziej skupić i znaleźć nowy sposób na przełamanie ich. Mimo, że siedziałam nad tym od kilku dni nie byłam w stanie za bardzo ruszyć do przodu. Chociaż może to przez to. Dobrze mi zrobi oderwanie się od komputera i spojrzenie na to jeszcze raz od początku. Po za tym, kocham robić zakupy na koszt agencji. Co z tego, że mam już tyle pieniędzy, porobionych inwestycji i udziałów w różnych firmach, że w zasadzie nie musiałabym już pracować. Za darmo to uczciwa cena. Zwłaszcza, że część tych rzeczy wraca z nami. Oczywiście, niektóre przydadzą się MSS, ale reszta tylko by leżała i się kurzyła.
Po zjedzeniu śniadania wyruszyliśmy w drogę do sklepu. Liam prowadził, a ja spoglądałam przez okno, myśląc o wczorajszej walce. Oprócz analizowania technicznych aspektów musiałam przyznać, że na pewien sposób była to próba sił ukazująca nasze emocje. Byliśmy spięci przez to jak ważna jest ta misja, zirytowani faktem współpracy mimo że się nawzajem wkurzamy, że kiedyś to po prostu musiało z nas ulecieć. Sparing oprócz pozostawionych śladów na ciele był nawet przyjemnym rozwiązaniem.
Po chwili jazdy zaparkowaliśmy na parkingu pod Best Buy, a ja otrząsnęłam się z zamyślenia. W sklepie spędziliśmy ponad godzinę, wybierając nowy telewizor. Liam miał konkretne wymagania co do rozmiaru i jakości obrazu. Stwierdziłam, że się nie wtrącam i nie czepiam, chociaż po głowie chodziło mi parę komentarzy. W końcu zdecydowaliśmy się na jakiś tam model, który spełniał wszystkie jego oczekiwania. Wreszcie. Sprzedawca też wyglądał na zadowolonego i odetchną z ulgą. W końcu nie codziennie trafia się tak wybredny klient. Zadowoleni wróciliśmy do samochodu, wkładając to wielkie pudło do bagażnika. Nie mam pojęcia, jak się tu wszystko zmieści, ale Liam wziął to na siebie. Najwyżej jak będę wybierała dodatki to pojedzie do domu wypakować to co kupimy w The Home Depot.
Tak jak przewidziałam Liam wysadził mnie pod West Elm, a sam pojechał opróżnić bagażnik. Nie spodziewałam się jednak, że zakupy pójdą nam tak sprawnie. Czułam wewnętrznie, że coś się zaraz spierdoli. Miałam jednak nadzieję, że tym razem się mylę. Przechadzałam się między alejkami co chwila wrzucając coś do koszyka. Bo pewnym czasie wrócił królewicz i od razu skomentował ilość rzeczy w koszyku.
- Ty na pewno dekorujesz tylko nasz dom? Bo to wygląda jak dla całego osiedla.
- Lepiej leć po kolejny wózek i zamilcz. Ty masz swój telewizor. Teraz coś dla mnie. Zawsze miałam słabość do takich dodatków. - powiedziałam chwytając betonowy świecznik, a po chwili się nim zamachnęłam jakbym właśnie miała uderzyć jakąś postać przede mną – Hmm porządny. Nada się. No, zasuwaj po ten wózek.
Jak wróciliśmy Liam zaczął składać meble, a ja zajęłam się rozkładaniem dekoracji. Gdy skończyłam i nasz dom wreszcie zaczęło przypominać miejsce, w którym ktoś mieszka zeszłam na dół sprawdzić jak idzie rozkładanie wyposażenia, gdyż po skończeniu upiększania parteru szłam po schodach na górę, Liam męczył się ze skręcaniem szafki rtv. Cóż okazało się, że niewiele się zmieniło.
- Może jednak spojrzysz w instrukcję?
- Nie potrzebuję jej.
- A nie uważasz, że byłoby szybciej?
- A ty uważasz, że sobie bez niej nie poradzę?
- Tak. Dokładnie tak uważam. Nie poradziłeś sobie bez niej przez ostatnie trzy godziny. Więc porzuć męską dumę i weź kurde zajrzyj do instrukcji.
- A pierdol się. - powiedział, ale grzecznie wziął instrukcję i zaczął ją czytać.
Po niecałej godzinie szafka była złożona. No patrzcie. Taki to był problem? Co ci wszyscy faceci mają z nieczytaniem instrukcji? Przecież po to je chyba piszą, nie? Dobra nie ważne, faceta nie zrozumiesz.
- No i widzisz, nie można było tak od razu? - zapytałam.
- Jakby można było to bym zrobił, weź się ode mnie odczep co? - powiedział po czym wstał i skierował się w stronę schodów. Obrażona księżniczka, pomyślałam, na co prychnęłam przyznając sobie w myślach punkt.
- Jasne zostaw mnie z tym syfem! - krzyknęłam na niego, ale nic sobie z tego nie zrobił i wszedł na górę. Westchnęłam więc tylko męczenniczo i zaczęłam wszystko sprzątać.
---
I jest kolejny rozdział, tak jak ostatnio, nie wiem kiedy będzie kolejny 😑
eniqaa
CZYTASZ
Lilith's Hellfire Gambit
ActionLilith to agentka MSS. Po pewnych wydarzeniach stała się złamana i z brakiem wiary. Nie zawsze było łatwo, wręcz przeciwnie. Ale udało jej się wyjść na prostą i względnie ułożyć swoje życie. Niestety jak to w życiu bywa wszystko musiało się wtedy zj...