Wyjazd do dziadków cz.1

21 2 55
                                    

Hejjj, tu wasza ulubiona autorka przychodzę z kolejną mini serią. Tym razem będzie mniej głównych postaci ponieważ nie miałam pomysłu jak poprowadzić fabułę z użyciem ich wszystkich. Dziękuję za wytrwałość i każdą gwiazdkę i komentarz, iiiii miłego czytania. ^^

Perspektywa Arturka;

Z mojego słodkiego snu wybudziło mnie agresywne pierdolnięcie drzwiami, gdy otwarłem oczy zauważyłem mojego starego z telefonem wyciągniętym w moim kierunku.

-Halo?- ziewnąłem

-Siema Arti, to ja wujas Klamot! Nie chciałbyś może wpaść do mnie i dziadków na weekend? Oczywiście możesz kogoś zabrać ze sobą ale tylko jedną osobe. - powiedział wujek Klamot, nazywano go tak bo posiadał naprawde majestatycznych rozmiarów cyce oraz brzuch piwny. Był on bratem mojej matki.

- Pytasz dzika czy sra w lesie! No jasne że tak!- krzyknąłem do słuchawki.

-To widzimy się jutro! Papatki!- powiedział Klamot i zaczął kaszleć.

Rozłączyłem się i oddałem telefon, ojciec poszedł do pracy a ja starałem się zasnąć.

*pare h później w szkole*

-SIEMA KURWY! MATI JEDZIESZ ZE MNĄ ! -wydarłem się przerywając Matiemu robienie loda Petrusowi.
-Co.
-hujów sto. Jedziesz ze mną do dziadków klocu.
-aha ok, to mam podejść pod twój blok jutro rano?
-no.

Później odbyłem ostre ruchanie z matim i petrusem, tak się skończył ten dzień.

*następnego dnia rano*

Wstałem i odrazu spakowałem do plecaka ubrania, pornosa, gumki, ładowarkę i hajs. U progu stał już wyszykowany Mati. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy.

-Arti, kiedy ostatnio u nich byłeś?- zapytał
-w chuj i jeszcze dawniej temu.- ziewnąłem starając przypomnieć sobie kiedy tam ostatnio byłem.

Pare minut później zatrzymaliśmy się na Orlenie, rozdzieliliśmy się ja poszedłem przejść się a Mati wraz z moim ojcem poszli zapłacić. Gdy sikałem na krzaki zadzwonił mi telefon.

*Arturek = A Max = M*

A- Halo?
M- siema fiucie Uwu
A-???
M- To ja twój kuzyn Max, kiedy przyjedziesz?
A- Aaa to ty, to już wiem czemu nie przyjeżdżałem tak długo do dziadków.
M- kys

*Max rozłączył się*

*pare h później*
-dobra Artur pilnuj kolegi ja jadę do domu, miłego weekendu a i postarajcie się nie pozabijać.
-powiedział mój ojciec i odjechał.

Przywitał nas wujek Klamot i jego synuś, mieli dom w lesie między pagórkami na dnie doliny. Odetchnąłem z ulgą gdy wziął nasze bagaże jednak on powitanczo powiedział:
-Jebać strusie.- i poszedł do domu.
-O kurwa murzyn!- powiedział Max na widok Matiego (Mati to ciemny latynos z loczkami)
-Ogarnij dupsko spermojadzie i weź nasze walizki na górę.- prychnąłem Mati cofnął się i zaczął obczajać mój tyłek.
-Nie chcę was martwić ale u nas jest remont więc zamieszkacie u dziadków....Unu- powiedział pick me głosem Max.
-o kurwa...- powiedziałem mój dziadek był srogo jebnięty.

Dom dziadka był położony na szczycie wysokiego pagórka obrośniętego lasem i krzewami. Budynek był zaniedbany, poniemiecki z czerwonej cegły i z brudnymi oknami. Na ganku stała brudna ławka na której przesiadywali moi dziadkowie. Obok stała rozpadająca się psia buda w której mieszkał wielki owczarek podchalański.

Zaczęliśmy iść pod górę jednak moja walizka była zbyt ciężka.
-Mati, umierammmm- jęknąłem (nie z rozkoszą)

-i huj z tego- prychnął niosąc swoją walizkę.

Dzikie zegzy w szatni i nie tylkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz