Odtrutka na szczury - review

165 20 43
                                    

Tytuł: “Odtrutka na szczury. Tom I: Królewna wśród skorpionów”

Autor: AnnaMariaVanitachi

Gatunek: fantasy, humor, psychologiczny, romans

Recenzentka: Sugardemononme

Korekta: wildisthewind6, LegasowK

Kruszyna pospolita (Rhamnus frangula)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kruszyna pospolita (Rhamnus frangula)

Zacznę nietypowo, bo od prośby.

Gorąco zachęcam do przeczytania “Odtrutki na szczury” autorstwa @annamariavanitachi, ponieważ dzieło jest absolutnie fenomenalne! Jeżeli jakieś wydawnictwa się tu kręcą – proszę się skontaktować z autorką.

Na chwilę obecną martwią mnie jedynie dwie rzeczy: pierwsza, to fakt, że opowiadanie nie jest jeszcze dokończone, a to niesie za sobą pewne ryzyko porzucenia historii. Po drugie: obawiam się, że moje słowa nie będą w stanie oddać wspaniałości tej książki, niemniej dam z siebie wszystko, aby jak najlepiej przybliżyć czytelnikom tę fantastyczną historię. 

Pierwsze wrażenie:

W nasze ręce wpada okładka w kolorze amarantowym z czarnym ornamentem, ozdobiona dwoma gryzoniami. Z początku myślałam, że to myszki, ale chyba powinnam widzieć w nich szczury. Konotacje są jednostronne: szczury postrzegamy w głównej mierze jako szkodniki. Trucie szczurów wydaje się za tym dość logiczne. Tymczasem Vanitachi zaskakuje nas już samym tytułem: “Odtrutka na szczury”. Dlaczego szczury należy ratować? Czym się zatruły? Co się stało? Dlaczego okładka jest w kolorze “księżniczkowym”? Odpowiedź na te wszystkie pytania poznamy wraz z kolejnymi rozdziałami. 

Fabuła: 

Historia jest opowiadana z punktu widzenia księżniczki Kruszyny, najmłodszego dziecka króla elfów Ligustra i jego żony Bellewanny. Konsekwentnie utrzymujesz narrację pierwszoosobową, nie przeskakujesz na inne postacie. 

W zasadzie już po pierwszym rozdziale wiedziałam, że trafiłam na perełkę. Czułam się jak Salieri uznający kunszt Mozarta i było mi z tym dobrze. Tempo fabuły bardzo dobre, mnogość i barwność opisów rzuciły mnie na kolana, a kreacja bohaterów… Po prostu cudo! Z miejsca pokochałam Szaleja, Szakłaka i Piołuna, a Kruszynie kibicowałam z irracjonalną wiarą. 

W pierwszych rozdziałach poznajemy realia bohaterów: otóż na dniach została zakończona długa, krwawa i wyniszczająca wojna dwudziestosiedmioletnia między rasą elfów a ludem pogardliwie nazywanym Szczurami (ale tutaj pragnę zaznaczyć, że ze zwierzątkami, dokładnie szczurkami, mało mają wspólnego). Zwycięska armia króla Ligustra wraca do stolicy. Na razie tylko zaufani króla wiedzą o strasznej obietnicy, jaką złożył umierającemu wrogowi – Tojadowi Mordownikowi – że zaopiekuje się jego dziećmi. W ten sposób Szakłak, Szalej, Piołun, Szafirek i Durianek przybywają na elfi dwór, budząc odrazę, strach i zniesmaczenie. Wskutek wielu zbiegów okoliczności, jak również postawy Kruszyny, która wyróżnia się na tle rodzeństwa zdrowym rozsądkiem, otwartością na różnorodność i przede wszystkim dobrym usposobieniem, jej losy splatają się coraz mocniej ze szczurzymi książętami. W ten sposób zarówno elfowie, jak i szczury, odkrywają siebie i wspólnie demaskują wojenną propagandę, jaką karmione były obie strony. W tym czasie nawiązują wątłą – ale jednak! – nić porozumienia, która z wolna staje się ich najdroższym skarbem, z czego każde z nich jeszcze nie zdaje sobie sprawy.

RiP: RecenzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz