4 Tunes of My Heart - review

95 12 7
                                    

Tytuł: "Four Tunes of My Heart"
Autor: muchlinamucha
Recenzentka: kyriake89
Korekta: wildisthewind6, izostworek

Znacie to uczucie, gdy po zerwaniu z chłopakiem, przychodzi do Was przyjaciółka i zaczynacie wyśmiewać własną głupotę? No dobra, jeśli generalnie jesteście dziewczynami, to miałyście tak na pewno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znacie to uczucie, gdy po zerwaniu z chłopakiem, przychodzi do Was przyjaciółka i zaczynacie wyśmiewać własną głupotę? No dobra, jeśli generalnie jesteście dziewczynami, to miałyście tak na pewno. Myślę jednak, że mężczyźni też mają jakąś analogię, tylko jej zwyczajnie nie znam.

W każdym razie: gdy spotykacie się z koleżanką i wspominacie wszystkie flagi ostrzegawcze, które dostałyście (a które oczywiście zignorowałyście). Wyśmiewacie swoje własne decyzje, a jeszcze głośniej to, co się w rezultacie zadziało. Bo dobrze jest mieć taką przyjaciółkę, która nie oceni, ba – sama z uśmiechem wspomni własne wady i porażki, by Wam poprawić humor.

Powiem wam, drodzy moi Czytelnicy, że znalazłam kolejną tak bliską mi osobę. Nazywa się Kamila i jest bohaterką "Four Tunes of My Heart", autorstwa @muchlinamucha.

Zrobię wszystko, by nic Wam nie zaspoilerować – wszakże, jak zawsze, namawiam Was, żebyście sami poszli i sprawdzili, czy mówię prawdę. Nie odkryję chyba jednak Ameryki, gdy powiem, że historia dzieje się w dwóch krajach. Jednak jest to kwestia o tyle ważna, że łączy się z pewnymi niuansami technicznymi, o których wspomnieć należy.

Przede wszystkim, bardzo spodobało mi się to, jak ładnie w tej historii przeplata się język polski z językiem angielskim. Z jednej strony, cała opowieść pisana jest oczywiście po polsku, ale angielskie wtręty, cytaty i dialogi dodają smaku. Jednocześnie nie są nachalne i męczące, ale jest ich też zdecydowanie więcej, niż przypada na standardowe opowiadanie toczące się w Anglii, bądź innym kraju anglojęzycznym. Każdy taki wtręt opatrzony jest oczywiście tłumaczeniem znajdującym się pod rozdziałem – i jakkolwiek nie mam jakichś wielkich kompetencji – to jest to tłumaczenie dobre; wyjaśnia nie tylko kwestie językowe, ale również kontekst kulturowy.

Jeśli wracacie właśnie do domu po ciężkim dniu w szkole, na uczelni, bądź z pracy, wiedzcie, że to idealny moment, by rozpocząć lekturę. Odpręży Was i rozbawi, a nie oderwiecie się od niej do momentu, kiedy skończą Wam się rozdziały. Jeśli czytacie na poduszce, jak ja – aż ze zmęczenia nie zamkną się Wam oczy. Jaka miła to jednak kołysanka!

Autorka przygotowała dla nas historię lekką i zabawną – operuje tu biegiem zdarzeń i językiem takim, jakiego używamy na co dzień. Rzeczywiście jako fanka poezji Autorki chciałabym zobaczyć trochę więcej finezji w słowie; wtedy kontrast między zwykłą fabułą i kluczowymi scenami byłby trochę większy. Może i lżejsze formy wymuszają lżejszy język, ale momentami znalazłam aż nazbyt wiele kolokwializmów, a jak mówią – less is more. Nie chodzi mi o to, by całkiem z nich rezygnować, ale by nieco bardziej wyważyć ich ilość. Równie dobrze mogą być to tylko moje odczucia, dlatego przejdźmy dalej.

A co z akcją? Fabuła jest dynamiczna – czytelnik na pewno się nie znudzi i będzie śledził rozdział do końca, a gdy do niego dotrze, odpowiednio zatrzymana akcja sprawi, że chętnie będzie oczekiwał na kolejny. Długość i charakterystyka zdań pasuje do biegu zdarzeń, ilość dialogów również – co do tego nie mam żadnych uwag.

Ze mną nie ma jednak łatwo, musi być jakieś "ale" – chętnie dłużej, a dokładniej przyjrzałabym się Kamili przed jej wylotem; kim i jaka jest, jak działa w konkretnych sytuacjach, co nią kieruje i czego tak naprawdę pragnie. Z jednej strony poznajemy ją jako introwertyczkę, z drugiej strony, gdy opuszcza kraj jakby razem z tym zmieniała się całkowicie. Nie jest to błąd, ba, mogłoby to potencjalnie być zamiarem części osób, aczkolwiek wiem, że od Autorki mogę spodziewać się dobrej kreacji postaci, dlatego właśnie to robię. Skąd to wiem? Bo inni bohaterzy są tak właśnie zbudowani; no może poza wyjątkiem Xandera – jest on póki co tendencyjnie przedstawiony. Mam nadzieję, że jednak mój nos mnie nie myli i że on również prędzej czy później zostanie ukazany w zupełnie innym świetle.

To również można jednak uznać za kwestię gustu, bo – umówmy się – Kamili nie da się nie lubić. Tak samo jak każdy zwyczajny człowiek wpada w niekomfortowe sytuacje, i choć otrzymuje szansę od losu, której wielu z nas nie dostało, to kieruje się miłością, czyli tym, do czego dążymy wszyscy. Na pewno niejeden czytelnik pozazdrości bohaterkom takiej relacji, jaką Kama ma z Dagmarą.

Obiecuję, że to ostatnia rzecz, do której się przyczepię: skoro wyżej wymieniona już Daga jest aż taką fanką zespołu, to nie wierzę, że nie pokazała wcześniej siostrze teledysku, który tak na Kamilę wpłynął. Domyślam się, czemu miało to służyć i z perspektywy twórcy jak najbardziej rozumiem ten zabieg, aczkolwiek to mi się po prostu jakoś nie skleja pod względem logicznym.

Co poza tym? Duża dawka dobrego humoru; typowy, moherowy beret z ekologicznymi pomidorami, "pikające" łóżko i złowieszcze obuwie głównej bohaterki, a w dodatku Krzyś, którego nie da się chyba nie kochać (profilaktycznie mówiąc, gdybyście nie zrozumieli – on jest mój, ok?).

Kochana!

Przede wszystkim jeszcze raz gratuluję Ci Twojego niedawnego sukcesu w dziedzinie poezji (dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą - @muchlinamucha wygrala regionalny konkurs w tym zakresie). Zasługujesz na to i na o wiele więcej.

Pokadziłam Ci tu równo, ale nikt mi nie zarzuci, że Cię oszczędzałam, bo tak nie było. Starałam się być obiektywna i myślę, że mi się całkiem udało. Podejrzewam że wiesz, jakie mam dla Ciebie przesłanie – po pierwsze to, że na pewno wrócę. Po drugie, żebyś się nie zniechęcała ilością komentarzy i gwiazdek, bo w głębi serduszka piszesz i tak tylko dla siebie, co najwyżej możesz do tego zacnego grona dołączyć swoich najwierniejszych czytelników i nikogo poza tym.

Czy nadal wolę Twoją poezję niż prozę? Tak, ale to nie znaczy, że z prozą jest coś nie tak. Moim zdaniem dobrze byłoby poprawić małe, czysto techniczne rzeczy, bo masz i warsztat, i serce, i pomysł. Nic tylko – wbrew wszystkiemu i wszystkim - realizować kolejne projekty.

Kończąc już pomału moje ględzenie, ponownie zachęcam Was, byście sami pochylili się nad tym, co właśnie skończyłam czytać ja. Jeśli szukacie poważnej książki, z której wiele się dowiecie, to uczciwie przyznam, że to nie ten adres, szukajcie dalej. Jeśli jednak wiecie – tak, jak wiem ja – że najcenniejszy bywa czasem uśmiech na twarzy, to trafiliście odpowiednio.

Komu więc tak naprawdę poleciłabym szczególnie to dzieło? Oczywiście nastolatkom, które w Kamili mogą dostrzec siebie; ale także wszystkim, którzy potrzebują uwierzyć, że takie całkowicie przypadkowe sytuacje czasami dzieją się i w prawdziwym życiu. Na koniec również i Wam, moi drodzy, którym przyda się czasem przypomnienie – marzenie lotu do anglojęzycznego kraju spełnia się. Zwykle zaś – jak trzeba to przyznać – dzieje się to w sposób zupełnie przez nas nieoczekiwany.

Wasza Kyriake

RIP 3.0: kyriake89 (1076 słów)

0: kyriake89 (1076 słów)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
RiP: RecenzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz