*Zbieżność nazwisk przypadkowa*
Kto by się spodziewał, że moje życie będzie się opierało tylko i wyłącznie na kryminale? Może to jakaś podpowiedź, na jakie studia mam iść. Mamusia byłaby prze dumna ze mnie.
To już dwudziesta minuta, odkąd jadę jakimś, nieznanym mi wcześniej pojazdem. Siedzę na tylnych fotelach pomiędzy dwóch przerośniętych typów. Nie ukrywam, że bałam się jak cholera. W uszach dalej dzwonią mi te słowa, które wypowiedział Aiden w szkole. Kochanie wróciłem. Potem już tylko cisza i ciemność. Przecież to było nie możliwe, że on wrócił. Nie po tym co mi zrobił. Jak wyznawał mi miłość za którą kryła się toksyczność i manipulacja. Cierpienie i ból. Już nie miałam siły za nim płakać. Wszystkie łzy wylałam już w pierwsze dwa dni po rozstaniu. Teraz widzę w nim tylko niepoczytalność i strach.
W końcu dojechaliśmy. To była jakaś podupadająca chatka w środku lasu. Cała otoczona mchem, zaroślami i chwastami. Ciekawe mieszkanko, jak na prawdopodobnie jednodniową wycieczkę bez opcji powrotu. Drzwi się otwierają, a jeden z goryli tego psychola mnie wręcz wypycha z tego samochodu, gdzie ląduje na ziemi.
- Ah, słonko nie teraz. Jeszcze będziesz przede mną klękać - skomentował prawie niesłyszalnie.
Co? Czy on to naprawdę powiedział? Nie no... Chyba po tych słowach, moją jedyną opcją jest cud.
Obecnie znajdowałam się na odludziu. Takim totalnym, o którym nikt nie miał bladego pojęcia i siedziałam tutaj razem z nim. Organizmem, którego można dorównać do tych największych kryminalistów. Poważnie! On jest, był i będzie świrem, jak ich mało.
Gdy już weszliśmy do środka tej ruiny, mogłam tylko jedną rzecz stwierdzić na ten moment. Z ucieczki nici, a więc mam tylko dwa wyjścia:
Albo się mu podporządkuję albo umrę.
- Jak ci się podoba? Pamiętam jak mówiłaś, że lubisz takie klimaty - zadał mi to pytanie, będąc odwrócony do mnie plecami.
- Mam być szczera czy dyplomatyczna?
Odpowiedziałam mu tak, że sama chyba siebie zaskoczyłam tym tonem. Do niedawna tylko śniłam o tym, aby się mu w jakikolwiek sposób się postawić. A teraz? Po jebanym pół roku? Udało mi się powiedzieć chociażby kilka słów, tym suchym, beznamiętnym, bez żadnych emocji tonem.
I chociaż gdy w środku bałam się jak nigdy dotąd, nie miałam zamiaru pozwolić mu tym razem na wygraną.
On jedynie stanął. Zatrzymał się dalej będąc odwrócony do mnie plecami. Usłyszałam lekkie prychnięcie, lecz potem przerodził się on w przerażający i obsesyjny rechot.
- Nadal jesteś pyskata, Rosalindo - zaznaczył.
- Dla ciebie szczególnie, Aiden.
I chyba tych słów miałam pożałować, ponieważ wszystkie jego mięśnie się spięły do granic możliwości.
- Ty chyba zapomniałaś z kim rozmawiasz.
- A ty chyba zapomniałeś, że nie masz prawa ze mną rozmawiać, a co więcej porywać. Co ty myślisz? Że ty wrócisz po pół roku od rozstania i ci wybaczę te wszystkie krzywdy? Dla mnie już jesteś Aiden nikim! - zaczynałam powoli tracić kontrolę. Czułam jak wchodzę na cienki lód, ale nie mogłam w końcu pozwolić na manipulację z jego strony - Jesteś tylko zwykłym psycholem, który robi tylko z dziewczyn zwykłe przedmioty! Najpierw zaczynasz od słodkich słówek, a kończysz na wykorzystaniu i biciu! Już nie wspomnę o poniżaniu na naprawdę bestialskie i chore sposoby!
Z każdym moim słowem, on napinał i denerwował się coraz bardziej. Może wcześniej tego bym żałowała. Teraz? Teraz nie miałam zamiaru.
On tylko milczał. Był cicho jak egzaminator. Sprawdzał mnie. Sprawdzał, do czego się posunę.
CZYTASZ
Ángel del Infierno
RandomCzy gdybym kilka momentów z mojej przeszłości zmieniła lub całkowicie ominęła? Byłabym szczęśliwsza? Moje myśli byłyby poukładane? Żyłabym jak normalna dziewczyna? Może gdyby tak było, nie brałabym codziennie przed szkołą leków, jak jakaś narkomank...