6. Postawienie się.

23 0 0
                                    

Po odwiezieniu Lea'i, Nayi, Davida i Nate'a, został już tylko Luke.
- Nie usypiaj tu.- powiedziałam spoglądając na znajomego. Odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął, kładąc rękę na moje udo.- Łapy przy sobie.
- W klubie ci to nie przeszkadzało.- Wybełkotał, nadal na mnie patrząc.
- Chryste..- wyszeptałam, skupiając się na drodze.
- I tak wiem, że Ci się to podoba.- Stwierdził. Nie, nie podoba. Skądże. W ogóle. Wcale.
- Tak sobie to wmawiaj, nie będę Ci marzeń niszczyć.- Próbując ukryć lekki uśmieszek, skręciłam w uliczke.
Jak wyjechałam na posesję Luka, wysiadłam z samochodu, by pomóc mu się doczołgać do drzwi.- Jest ktoś w domu?
- Nie ma, mieszkam.. sam.- Oparł się o ścianę obok drzwi wejściowych, szukając kluczy w kieszeni spodni, gdy już je znalazł, otworzył drzwi.- Wejdzisz?
- Wiesz.. zmęczona już jestem, będę wracać do siebie.- odpowiedziałam na pytanie znajomego.
- No weź się nie wygłupiaj, chociaż na chwilę.- pokazał swój błagalny wzrok, wraz z cwanym uśmiechem.- Proszę?
- Okej- powiedziałam wchodząc do jego domu i ściągając buty. Czemu ja to sobie robię? Po co?.- Ładny dom.- oznajmiłam wchodząc dalej za Lukiem, który zmierzał do salonu.
- Dziękuję, napijesz się czegoś?- zapytał.
- Przecież wiesz, że jestem samochodem, poza tym nie za dużo wypiłeś już?- spojrzałam na niego. Matko czemu ja do wszystkich mamuśkowałam?
- Przecież możesz zostać na noc..- chciał dodać więcej, lecz mu przerwałam.
- Mama mnie zabije, jeśli nie wrócę do domu na noc.- oparłam, spoglądając na niego.
- Mamusia cie zabije? Ojeju..- odparł z kpiną w głosie.
- Nie śmieszne.
- Ależ, bardzo śmieszne. Obejrzymy coś?- Czemu on tak zmienia non stop temat? Skinęłam głową i usiadłam na kanapie, a on po drugiej stronie.

               PERSPEKTYWA LUKA

Po obejrzeniu jakiegoś horroru, który z resztą był śmieszny, Alice oznajmiła, że będzie się już zbierać. Odprowadziłem ją do drzwi i spoglądałem jak zmierza w stronę samochodu. Założyłem szybko buty i wybiegłem na zewnątrz.
- Alka! Poczekaj!- zawołałem, podbiegając do niej, zatrzymując się naprawdę blisko.
- Walić to.- zbliżyłem się jeszcze bliżej i ją pocałowałem. Na początku była zaskoczona i stała w bezruchu, ale po chwili odwzajemniła pocałunek. Chryste jak ona cudownie całuje. Oparłem się czołem o jej czoło i spoglądałem w jej śliczne ciemno brązowe oczy, ona również spoglądała w moje.
- Gwiezdnych snów Alka.- odparłem na jednym wdechu i się odwróciłem, wracając do domu. Przez okno widziałem jak jeszcze przez chwilę stoi w miejscu, aż do momentu w którym się odwróciła i wsiadła do samochodu. Odpaliła silnik i odjechała z piskiem opon. Co ja zrobiłem? Dlaczego to zrobiłem? Wybrałem się do swojego pokoju, siadając na łóżko.
Długo myślałem o tym co zrobiłem i w ogóle dlaczego, do momentu w którym zasnąłem.
Obudził mnie budzik o siódmej rano. No tak, na 8³⁰ mam trening. Niechętnie wstałem z łóżka i ubrałem krótkie czarne spodenki, specjalne do treningu i obcisłą białą koszulkę. I tak ją ściągnę. Zbiegłem po schodach, by zrobić szybkie śniadanie. Gdy wybiła godzina ósma. Wyszedłem z domu i od razu wsiadłem do mojego Dodge Challengera, odpaliłem silnik, który zawarczał i odjechałem z mojej posesji. Droga do siłowni, na której miałem treningi do walk, zajęła mi dwadzieścia minut. Wysiadłem z samochodu i od razu powędrowałem do środka siłowni, w której czekał na mnie mój trener.
- Jack- skinęłem głową na powitanie.
- Witaj Lukasie, gotowy?- zapytał.
- Jasne, że tak.- odparłem szczerze.
- Szybka rozgrzewka i widzimy się na ringu.- dodał odchodząc w stronę innych trenerów. Ściągnąłem koszulkę, rzucając ją na moją torbę i szybko się rozgrzałem. Szybkim ruchem wskoczyłem na ring do trenera, który tam na mnie czekał.
Podczas wymierzania ciosów i uników, mój trener dawał mi więcej rad. Wiedziałem, że moi przyjaciele przyjdą, więc nie byłem zaskoczony do momentu kiedy ujrzałem ją. Też tu przyszła. Do mnie? Nie, na pewno nie do mnie.
- Siema- przywitał się Aron przybijając pione, a później z każdym chłopakiem wykonałem tą czynność. Z dziewczynami przywitałem się przytulając, aż przyszedł moment przywitania z nią.
- Hej, co tu robisz?- zapytałem szczerze ciekawy.
- Cześć, zaprosili mnie, więc.. jestem.- odpowiedziała z lekkim uśmiechem, który próbowała ukryć.
- Yhym..- nim zdążyłem dokończyć, przerwał mi głos Nayi.
- Alice! Chodź pokaże ci to, w końcu znalazłam!- chryste czy ona się kiedyś uciszy? Albo przynajmniej nie będzie się wpieprzać w złych momentach?.
- Idę!- zawołała, ruszając w stronę reszty.

It takes fire to winOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz