7. Droga do nikąd

10 0 0
                                    

Spoglądałam na swoje czarne, długie, matowe paznokcie, wschłuchując się w muzykę. Postawiłam się mamie, w końcu. Jak można być tak okropnym rodzicem, by bić własne dziecko?
Mój telefon zaczął wibrować, a ekran się podświetlił z napisem ,, Darcy- mama,,. Odrzuciłam połączenie, a telefon znów zaczął dzwonić. Po paru odrzuceniach jej, zirytowałam się i odebrałam.
- Czego kochana Mamusia pragnie?
- Mam przez ciebie gips, pieprzona księżniczko. Dumna z siebie jesteś?
- Dumna to możesz być z samej siebie, gdybyś nie chciała uderzyć swojej córki to byś rączki w gipsie nie miała.- wyraźnie podkreśliłam słowo ,,córki,,.
- Nie pyskuj, w domu sobie porozmawiamy.- uniósłam brew i zaczęłam się śmiać.
- Co jeszcze..- dodałam z śmiechem, rozłączając się.
Chwilę po zakończeniu rozmowy z moją rodzicielką, włączyłam serial Riverdale na laptopie, wygodnie kładąc się na łóżku.
Gdy obejrzałam cztery odcinki pod rząd, znudziło mi się i musiałam kości rozprostować, więc postanowiłam zejść do kuchni. Wszyscy chyba byli w swoich pokojach, poza ojcem który pewnie siedział w pokoju gościnnym. Zrobiłam szybkie spaghetti i wróciłam spowrotem do pokoju. Ułożyłam się spowrotem wygonie na łóżku i na laptopie weszłam na grupę ,,three phenomena,, na której byliśmy ja, Lea i Nate. Three Phenomena.

Three Phenomena:

Lea: Tata powiedział, że widział twoich rodziców w szpitalu.

Nate: Nie pierdol.. Alice, słucham. O chuj tu chodzi?

W skrócie streściłam im spotkanie z znajomymi i powrót do domu, wraz z sytuacją z matką.

Me: No ojciec się tu sprowadza z super rodzinką i tyle ;)

Lea: Pozabijamy ich.. Ależ ja już mam plan!

Nate: Psychopatki..

Me: @Nate A że ty niby nie?

Nate: Nie odpowiem na twe pytanie.

Lea: No jasne. Dobra zakopiemy ich w twoim ogródku.. a resztę zaraz obmyślimy.

Me: Zakopałaś już kogoś, że tak się znasz?

Chwilę później, postanowiliśmy po prostu do siebie zadzwonić by tyle nie pisać. Lea opowiadała o tym, że aktualnie jest u swojego taty. Nate, że był znów na jakiejś imprezie, na której ratował związek jakiejś tam parki. Wszystko było dobrze, dopóki ktoś nie zapukał w moje drzwi.
- Tak?- zapytałam.
- Córciu porozmawiajmy.. - usłyszałam głos ojca i od razu odparłam, że nie mam ochoty i ma przestać się o to starać. Po chwili postanowiłam, że sen mi się w końcu przyda, więc położyłam się do łóżka, szybko doznając snu.

☆☆☆☆☆

Ranek okazał się być okropnym, ponieważ obudziłam się przed 7, bez możliwości ponownego zaśnięcia. Zniechęcona tym dniem już, wzięłam się za sprzątanie pokoju i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Po wysprzątaniu pokoju, wzięłam się za ogarnięcie łazienki, a na sam koniec zniosłam naczynia z pokoju do kuchni, wsadzając je do zmywarki. Zrobiłam na śniadanie gofry. Cudowne gofry. Podczas gdy ja jadłam swoje śniadanie, moja siostra musiała akurat teraz zejść do kuchni. Zero spokoju w tym domu.
- Sorry za wczoraj.- odparła niepewnie, a ja się starałam nie śmiać. Oczywiście nie wyszło mi to i roześmiałam się na cały dom.- Co cię śmieszy?
- Ty.- odparłam w prost.- Po prostu Ty.
- Yhym. Idę pobiegać, przyłączysz się?- pokręciłam głową, wracając do spożywania śniadania. Jak to zawsze w domu mama mówiła ,, Idealna, śliczna, mądra, pomocna Jasmin i nic nie robiąca księżniczka Alice,, śmieszne. Również śmieszne było to, że ta dealna córeczka, upijała się do zgonu na każdej imprezie. To wszystko jest takie żałosne. Żałośnie, śmieszne.
Dokończyłam śniadanie do końca i włożyłam naczynia do zmywarki, włączając ją i wracając do swojego pokoju. Nim jednak minęłam drzwi pokoju mojej mamy usłyszałam jakby się z kimś kłóciła. I jak to ja, jako że jestem ciekawska, to musiałam podsłuchać.
- Porozmawiaj z nią w końcu!- Wykrzyczała moja matka.
- Myślisz, że nie próbowałem? To nie moja wina, że cie nienawidzi!- również wykrzyczał i wyszedł z pokoju, wpadając na mnie.- Ile słyszałaś?
- Nie wiele.
- Chciałem z tobą pogadać z dwóch powodów. Jednym z nich miał być temat twojej matki, aczkolwiek teraz to nie zamierzam cie do niczego zmuszać. Trzymaj się i napisz jak będziesz chciała może.. porozmawiać.- mruknęł i zbiegł po schodach do przedpokoju.
Z powodu mojej matki? A ten drugi? Czy on coś ukrywa?
Wróciłam do swojego pokoju, by znów zamknąć się w świat moich myśli. Nie zbyt fajnych myśli Overthinker'a.
Jednak po chwili, zachciałam pojeździć samochodem. Tak po prostu. Do nikąd. Przed siebie. Ubrałam buty i wychodząc z domu, szybko wpakowałam się do mojego BMW. Tylko zastanawiało mnie, czemu moja droga do nikąd doprowadziła do jego domu. Czemu wszechświat tak mnie do niego pcha? Postanowiłam, że jak już tu przyjechałam to przyjdę się przywitać. Ależ jesteś idiotką Alice. Wielką idiotką.
Zapukałam do drzwi, a chwilę potem otwarł je zdziwiony brunet, opierając się o nie.
- Czym zasłużyłem sobie twoją wizytę?- zapytał.
- Nie wiem. Pokłóciłam się z mamą, ojciec wrócił, a droga do nikąd doprowadziła tu. W sumie to nie wiem po co ci to mówię. Dobra never mind, cześć.- Gdy chciałam już spowrotem wrócić do samochodu, zatrzymał mnie głos Luka.
- Nie wygłupiaj się, zapraszam.- wskazał dłonią to stronę wejścia, a ja spoglądałam na niego, niedowierzając.- No come on.- zawróciłam się i weszłam do jego domu, pasował do niego naprawdę.- Kawy? Herbaty? Cokolwiek?
- Nie dziękuję..- ruszyłam, już znaną mi drogą do salonu i zasiadłam na kanapie.
- Więc droga do nikąd, tu sprowadziła, powiadasz?- patrzył na mnie ie z zaczepnym uśmieszkiem.
- Mhym.. Nie taki był plan.- odparłam szczerze.
- Chcesz o tym pogadać?- zapytał, a ja spojrzałam na niego, nie rozumiejąc o co mu może chodzić.- No, o tym wszystkim.
- Nie trzeba, naprawdę.
- Jeśli chcesz, to chętnie posłucham i może pomogę?- znów te śliczne oczy wpatrujące się we mnie. Chryste, te oczy.

Opowiedziałam mu o całej sytuacji z matką, o tym jak się czasem znęcała nade mną i o tym jak się jej postawiłam w końcu. Powiedziałam mu o ojcu, który wrócił po czterech latach tak, se o. Wspomniałam o kłótniach z siostrą i o tym, że nadal myślę o tej pigułce gwałtu. Nie przerwał mi ani razu, chyba że ja przestawałam na chwilę mówić, w tedy mówił coś od siebie pocieszającego, albo dawał jakieś rady, na różne tematy. Nie znał mnie, a tak wiele mu powiedziałam. Ty naprawdę nie myślisz czasem. Boże babo... coś ty zrobiła.
Po jakimś czasie, zaproponował napicie się wódki bądź piwa. Zgodziłam się na to pierwsze, mimo że jestem samochodem. Raz się żyje. Przyniósł szklanki oraz kieliszki. Wódkę oraz popite jakbym chciała. Polał po pierwszym kieliszku i wypiliśmy. Alkochol zapiekł lekko w gardło, po chwili tracąc swój smak. Postanowiliśmy zagrać w prawda czy prawda. Why not?
- Kiedy miałaś swój pierwszy pocałunek?- zapytał.
- W wieku 12 lat.- odpowiedziałam, zgodnie z prawdą.
- Wo.. tego się nie spodziewałem. Twoja kolej.
- Ulubiona piosenka?
- Hm.. Nicea- PRO8L3M.- skinęłam głową, sięgać ponownie po kieliszek i opróżniając jego zawartość. Wskazałam w jego stronę głową, że teraz jego kolej.
- Najważniejsza dla ciebie osoba?
- Lea i Nate. Osoba której nienawidzisz najbardziej na świecie?
- Patryk Spencer.- odparł w prost.
- Czy to ten..?- zapytałam.
- Yhym.- ziewnął i oparł się wygodniej o fotel.
- Ja się będę już zbierać..- zaczęłam, lecz mi przerwał.
- Jesteś pjana.
- Mogę prowadzić. Nic mi nie będzie.
- Nie wypuszczę cie pod wpływem alkoholu.- spojrzał na mnie poważnie.- Zostań tu, możesz spowodować wypadek.- przemyślając to, skinęłam głową.- Będzie Ci przeszkadzać, że będziemy spać w jednym łóżku czy mam spać na kanapie?
- Nie będzie mi przeszkadzać. Chill.- No debilka. Kurwa co ja robię.
Dał mi swoją koszulkę i spodenki do przebrania i wskazał gdzie jest łazienka. Przebrałam się i spowrotem wróciłam do jego pokoju. Czemu ty to sobie robisz co? Spojrzałam na niego leżącego na łóżku i usiadłam obok.
- Chcesz się czegoś jeszcze napić?- zapytał.
- Jeśli ty chcesz, to spoko.- spojrzałam na niego jak wstawał z łóżka i podchodził w stronę szafy, z której wyciągnął butelkę bociana.- Ty to wszędzie masz alkochol co?- Zaśmiałam się, nadal na niego spoglądając. Uśmiechał się w moją stronę, wyciągając dwa kieliszki.
- Popita?- zapytał, a ja w odpowiedzi pokręciłam głową.- Woo, moja krew.- ponownie się zaśmiał, przyciągając stolik do łóżka i usiadł obok mnie. Rozlał do kieliszków wódki, a chwilę potem stały znowu puste. Włączyliśmy jakąś komedie, co chwilę znów spożywając alkochol.

Jakiś czas później oznajmiłam Lukowi, że jestem śpiącą i się położyłam, przykrywając kołdrą. Po chwili Luke zrobił to samo co ja.
Zanim zasnęłam ostatnim co zapamiętałam, było to, że ramiona Luka oplotły moją talię, przyciągając mnie do niego i jego twarz skrywająca się w zagłębieniu mojej szyji, a chwilę potem już całkowicie zapadłam w sen. Miły sen. Bardzo miły.

It takes fire to winOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz