Mokry pies

175 17 3
                                    

James pov:

Leżałem w łóżku i pisałem z Regulusem. Chłopak powiedział mi już o dzisiejszym konkursie, który oczywiście wygrał. Ponadto podzielił się swoimi obawami w związku z nietypowym zachowaniem Syriusza. Poprosił mnie również bym przy najbliższej okazji porozmawiał ze starszym z Blacków jako iż Syriusz zachowuje się coraz dziwniej. Według Regulusa, jego starszy brat coraz bardziej zamyka się w sobie i jest jakiś bardziej przygaszony co jest dziwne jak na niego jako iż z natury jest straszną gadułą. Oczywiście obiecałem pomóc chłopakowi, mimo iż wątpię w to bym mógł cokolwiek pomóc w tej kwestii. Następnie przeszliśmy do bardziej optymistycznych kwestii takich jak nasza kolejna randka czy też spotkanie w większym gronie.

Z tego błogiego stanu wyrwał mnie odgłos czegoś co uderzyło w szybę w moim pokoju. Wzdrygnąłem się lekko jako iż jest już po północy, a owy odgłos wzbudził we mnie lekki niepokój. Szybko jednak odrzuciłem od siebie wszystkie ponure myśli tłumacząc sobie to zwykłym zmęczeniem. Odłożyłem więc telefon i ułożyłem sie wygodnie do snu.

Wzdrygnąłem się słysząc ponownie owy dźwięk, a następnie znowu i znowu. Lekko zdenerwowany podszedłem do okna. Pada, ale nie grad, a zwykły deszcz. Dodatkowo te odgłosy wcale nie brzmiały jakby to deszcz bębnił o szybę. Wyjrzałem przez nie lekko, uprzednie je otwierając, a moim oczom ukazał się żałosny widok...

-Syriusz?!- krzyknąłem niedowierzając. Co on tutaj rob?! Dodatkowo w taką pogodę i o takiej godzinie? -Poczekaj tam!

Szybko zszedłem na dół i narzucając na siebie kurtkę wyszedłem przed dom. 18- latek prezentował się okropnie. Był cały przemoczony oraz blady, sińce pod jego oczami malowały się bardzo wyraźnie, a na dodatek jego ubranie gdzieniegdzie było ubabrane krwią. Najpewniej jego krwią. Najgorsze było jednak to iż Syriusz stał zgięty w pół oraz obejmował mocno swój brzuch.

-Kurwa, stary- palnąłem głupio, a następnie chwyciłem chłopaka pod ramię i pomogłem mu przejść na schodki przed dom. -Syriusz słyszysz mnie?- spytałem sadzając nastolatka na betonowych schodkach, uprzednio podsuwając mu pod tyłek swoją kurtkę oraz wycieraczkę. Ująłem delikatnie jego twarz w swoje dłonie i spojrzałem prosto w jego szare tęczówki, tak podobne do tych Regulusa, a jednak zupełnie inne...

Chłopak nie odpowiedział mi. Wpatrywał się we mnie przez chwilę z bólem wymalowanym na jego twarzy, a następnie szybko przekręcił głowę na bok i zwymiotował. Spojrzałem na jego wymiociny z lekką odrazą. Nie były to zwykle wymiociny. Jedzenie, które zwrócił było pomieszane z krwią. Cholera.

-Poczekaj tu chwilę proszę. Nie ruszaj się- powiedziałem mu i wbiegłem do domu kierując się do sypialni dziadków.

-Babciu!- krzyknąłem potrząsając lekko ramieniem kobiety. Ona na całe szczęście szybko się ocknęła i spojrzała na mnie niezbyt przychylnym spojrzeniem. Nie dałem jej jednak zadać ani jednego pytania. -Wstawaj proszę. Na ganku jest mój kolega. On potrzebuje pomocy... Jest cały przemoczony, blady, krwawi, a do tego wymiotuje krwią!

Ku mojej uldze mojej babci nie trzeba było powtarzać dwa razy. W mgnieniu oka narzuciła na siebie swój fioletowy szlafrok, następnie włożyła w biegu kapcie i budząc męża wyciągnęła z jednej z szuflad apteczkę.

-James, leć po jakiś koc!- krzyknęła i wybiegła z pomieszczenia, a dziadek lekko zdezorientowany za nią.

Wykonałem polecenie w mgnieniu oka i już po chwili pomagałem dziadkowi wnieść do salonu Syriusza, którego następnie położyliśmy na kanapie. Dziadek zapalił w kominku, a ja nakryłem nogi chłopaka kocem wcześniej pomagając mu zdjąć mokre ubrania zostawiając jedynie bokserki.

Frozen heart |Jegulus|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz