Frozen heart |Jegulus|

Dodatek 1

Hejka, na wstępie przepraszam, że dopiero teraz wstawiam. Mam nadzieję, że ktoś czekał jednak na dodatek, a ,,Frozen Heart" ciągle gości w waszych sercach.
Ostatnio dużo się u mnie działo, więc tak w skrócie dopiero teraz mam czas na spokojnie usiąść i coś dopisać. Mam nadzieję, że się wam spodoba❤️

~Pierwsze spotkanie~

Pov Remus:

Normalny dzień jak zwykle. No może nie taki normalny. Każdy kto mnie zna wie, że nienawidzę zimy. Wszystko jest wtedy mokre, lepikie i zimne. Nie da się przejść normalnie kilku kroków by nie mieć od razu mokrych i brudnych nogawek od spodni oraz butów ujebanych błotem zmieszanym ze topniejącym śniegiem. Dodatkowo, gdy patrzę na te wszystkie dzieciaki bawiące się we śniegu, jeśli ten w ogóle jest, to wolę nie myśleć jak bardzo opeiprzy je ich matka, gdy wrócą całe przemoczone do domu. Czy one serio się nie boją, że przez to tarzanie się we śniegu odmarznie im coś, a one staną się kalekami do końca swojego życia?

Poza tym po zimie nadchodzi wiosna, czyli okres, gdy wszystko budzi się do życia. Dużo osób uwielbia ten czas i obserwacje jak wszystko na nowo się oddadzą. Moja dziewczyna Lili też to uwielbia i często gada mi o tym jak bardzo nie może się już doczekać aż ta zima się skończy, a nastanie wiosna i wreszcie będzie można wyjść gdzieś na dłuższy spacer. Ja tam zgadzam się z nią w kwestii, że zima jest do bani, ale niezbyt podoba mi się pomysł chodzenia na długie, wiosenne spacery po tym całym błocie, które się zrobi po tym jak cały ten śnieg i lód stopnieje. Ona jednak niestety nie czaji mojego narzekania bo w końcu mam też w tą porę roku urodziny, ale po co się cieszyć z tego ,,święta" skoro ona tylko przypomina ci, że jesteś coraz starszy i za niedługo kopniesz w kalendarz? Jednak, gdyby popatrzeć na wiosnę z biologicznego punktu widzenia to jestem jednak w stanie uwierzyć, że ta pora roku ma coś urokliwego w sobie.

W każdym razie po wiośnie nadchodzi lato. Co oznacza ciągle ulewy mieszane z okropnym gorącem, którego nie będzie szło momentami wytrzymać. Nie przepadam za tą porą roku również dlatego, że nie ma wtedy szkoły,  a co oznacza trzeba iść do pracy by zarobić coś i wspomóc mamę. Po robocie dobrze też jest pomóc mamie i w kwiaciarni, więc tak w sumie to dupa bo ani nie wypoczniesz zbytnio, ani się nie wyśpisz bo w noce powtarzać dobrze jest jednak materiał z uległych lat. W końcu dobrze jednak by było dostać się na dobry uniwerek i na studia dobre iść.

Wracając po lecie nadchodzi wreszcie wyczekiwana jesień. Ulewy stają się już trochę rzadsze, a i gorąc tak nie dokucza. Liście zmieniają swoją barwę przez niedobór chlorofilu i stają się pięknie czerwone, żółte, pomarańczowe i brązowe, a czasem nawet i da się znaleźć coś na podobieństwo fioletu. Dlatego też kocham jesień. Można założyć ciepłe sweterki, ale nie takie za gorące i gryzące, tylko te takie milusie. Można usiąść w pokoju wieczorem, gdy za oknem jest już ciemno, zapalić lampkę, zrobić sobie kakao i uczyć się w spokoju. Można również przejść się na spacer i nie bać się ciekawskich spojrzeń rzucanych w twoją stronę z powodu blizn, bo w końcu ciemno robi się dość wcześnie. Nie mam nawet nic przeciwko wytwarzaniu się w liściach lub przebierankach na Halloween, ale w końcu z moim wyglądem nawet nie trzeba się przebierać jakiś bardzo. Wystarczy uwydatnić blizny i ubrać coś bardziej... zakrwawionego? I tak zdarza mi się przestraszyć jakiegoś dzieciaka na ulicy czasem, więc wszystko mi jedno.

Niestety ciągle jest zima, a moja kochana matka wysłała mnie do sklepu bo skończyła jej się mąka na jakieś ciasto czy chuj wie na co. W każdym razie ja jako jej ukochany jedynak muszę podjąć się zadania i iść teraz podczas tej jebanej ,,śnieżycy" do sklepu. Kurwa, gdyby jeszcze to była śnieżyca, ale nie. Oczywiście nie może padać śnieg, a musi jakieś niewiadomo co. No to śnieg ni deszcz. Dodatkowo ten sweter co dostałem od Lili na święta strasznie mnie drapie, ale moja mama uparła się, że mam go nosić skoro dostałem go od dziewczyny, ale niech im już będzie. Pod kurtką i tak nikt go nie widzi.