Reggie pov:
-Długo zamierzasz się jeszcze na niego boczyć? Nie zachowuj się jak dziecko. Do jasnej cholery Reg! Nie ignoruj mnie!- krzyknął za mną mój cholerny brat, który niewiadomo jakim cudem wszedł do mojego pokoju hotelowego omiajajc jakimś cudem całą ochronę oraz naszych rodziców mających pokój zaraz obok mnie. Ciekawi mnie jakim cudem tutaj jest. Teoretycznie nie jest w końcu ani trenerem Jamesa, ani też nikim z rodziny, w końcu wyrzekł się naszych rodziców.
-Dobra! Niech ci będzie!- warknąłem siadając spowrotem na moim jednoosobowym dużym łóżku i spoglądając na starszego brata wyczekująco. -A więc? Skoro postanowiłeś się potrudzić i tutaj przyjść to słucham. Masz mi coś więcej do powiedzenia oprócz ciągłego jęczenia nad uchem, że ponoć to powinienem wreszcie pogodzić się z twoim pożal się najlepszym przyjacielem?
-Słuchaj Reg, możesz oszukiwać każdego, nawet mnie, ale wiesz co? Siebie i swojego serca nie oszukasz. Dobrze zdajesz sobie sprawę z tego, że James miał dobre intencje. Poza tym tęsknisz za nim. Wiedziałem twoje próby przed jutrzejszym finałem. Dawno już nie widziałem takiego słabego występu. Naprawdę braciszku... Porozmawiaj z nim chociaż dla własnego dobra. Nie karzę wam od razu się do siebie przykleić i zachowywać się niczym pieprzone papużki nierozłączki, ale jednak chciałbym byście po prostu że sobą szczerze porozmawiali. To co wspólnie zdecydujecie zależy jedynie od was, ale nie skreślaj go od razu z listy przez to, że popełnił kilka błędów. Ludzie ciągle je popełniją, nawet ty z czego dobrze zdajesz sobie sprawę. Dlatego też naprawdę proszę cię, porozmawiajcie ze sobą chociaż przez telefon- skoczył swoją wypowiedź mój cholerny starszy brat, który czasami, powtarzam CZASAMI, potrafi palnąć coś naprawdę mądrego. W końcu ma rację. Brakuje mi Jamesa. Jego uśmiechu, głosu, dotyku... Najbardziej chyba brakuje mi samej jego obecności. Z nim czułem się bezpiecznie, czułem się jakbym był niezwyciężony. Potrafiłem oderwać się zupełnie od szarej rzeczywistości. Zapomnieć o bożym świecie przez tego palanta. Przez moją twarz przeszło coś na wzór miłego uśmiechu, co oczywiście nie uszło uwadze Syriusza, który jednak o dziwo nie palnął żadnej głupiej uwagi, a jedynie dał mi w pewnym sensie prywatność do przemyślenia całej tej sprawy.
-Dobra, podaj mi ten telefon- westchnąłem po chwili ciszy. Syriusz oczywiście z radością podał mi ów upragniony przeze mnie przedmiot, a ja drżącymi rękami wszedłem w ulubione kontakty i szybkim kliknięciem wybrałem numer do Jamesa. O dziwo odebrał już po pierwszym sygnale.
-Hej Reg... Coś się stało?- usłyszałem jego głos po drugiej stronie słuchawki. Moje serce w tym samym momencie znacznie przyspieszyło, a ja podziękowałem sobie, że siedzę bo zakręciło mi się w głowie. -Jesteś tam...?- usłyszałem ponownie niepewny głos Jamesa.
-Ugh tak... wybacz- zająkałem się rumieniąc się przy okazji. Cieszę się, że James nie jest w stanie tego zobaczyć.
-Dzwonisz po coś konkretnie czy...?- zapytał James. Czyżbym mu przeszkadzał? W końcu nie odzywałem się do niego przez ponad tydzień. A co jeśli znalazł sobie już kogoś nowego? Niby oficjalnie nigdy ze sobą nie zerwaliśmy, ale nasze ostatnie spotkanie, a przynajmniej jego końcówka było dość burzliwe i no...
-Ja... Możemy się spotkać?- wypaliłem szybko czując, że jeśli powiem coś jeszcze wybuchnę od tego natłoku emocji.
-Jasne, nie ma sprawy. Za godzinę będę czekać pod twoim hotelem. Ubierz się ciepło, strasznie piździ- zapowiedział się, a następnie rozłączył, a ja w środku rozplywalem się. Martwi się o mnie? Co prawda o tej porze roku na dalekiej północy Rosji ciągle jest zimno, nawet jest śnieg. Zastanawiam się kto wymyślił takie gówno by mistrzostwa odbyły się właśnie tutaj.
CZYTASZ
Frozen heart |Jegulus|
FanfictionJames Potter to znany łyżwiarz figurowy w kategorii juniorów. Uczęszcza on do zwykłego liceum, ale nie przykłada się do nauki, za to większość swojego życia spędził na lodowisku. Łyżwiarstwo figurowe trenuje od 4 roku życia. Przyjaźni się z Lili Eva...