Rozdział 7

243 8 2
                                    

Następnego dnia, opowiedziałam o wszystkim Jessice, z którą właśnie czekałam na chemię. Dziewczyna była tak samo zaskoczona, jak ja. Zostawiłam dla siebie tylko tą zagadkę, którą mężczyzna mi powiedział przed wyjściem. Nie mogłam wplątać jej w to jeszcze bardziej, musiałam mieć pewność, że przynajmniej ona będzie bezpieczna. Bo ja zdecydowanie nie byłam. Rodzice z samego rana pojechali do pracy, więc cały ranek bałam się wyjść z własnego pokoju. Musiałam też biec na autobus, żeby znowu się nie spóźnić i o dziwo, udało mi się to.

- Matko, dziewczyno, to wszystko jest tak powalone - skomentowała moja przyjaciółka.

- No wiem! - dodałam.

- Co wiesz? - zapytał, jak się  okazało, Noah.

- Że... Zostały nam jeszcze dwa miesiące i koniec szkoły - uśmiechnęłam się nerwowo.

- Dobra, co powiecie na to, aby wyjść dzisiaj na miasto? - zaproponowała Marica - Może jakieś zakupy albo pizza?

- W sumie, może to dobry pomysł - powiedział Danny - Co takiego może się stać? To tylko kilka godzin, prawda? - ja osobiście, nie uważałam aby to był dobry pomysł. Z jednej strony, morderca nic by mi nie zrobił, ale z drugiej, mogłam wpaść na tego drugiego psychola.

- Niee, wolałabym wrócić wcześniej do domu - powiedziałam.

- Ej no, nie daj się prosić! - zabrała głos Jess - Jeśli chcesz, mój tata może nas odebrać, okej?

- No nie wiem...

- Proszę! To tylko jedna noc, Maddi! - błagała.

- No dobra... Ale tylko jeden raz - powiedziałam zrezygnowana.

--19:35--

Od dwóch godzin, wszyscy dobrze bawiliśmy się na kręglach, zajadając się pizzą i popijając colę. Danny właśnie zbił wszystkie pionki i całą grupą zaczęliśmy mu płakać i pogwizdywać. Nie wiem, dlaczego nie chciałam zgodzić się na ten wypad, przecież w domu bym się zanudziła na śmierć.

Gdy nadeszła moja kolej, wzięłam dwu kilogramową kulę w rękę, dobrze ją ułożyłam i rzuciłam tak, aby turlała się po wyznaczonym do tego torze. Nie zbiłam tylko dwóch pionków. Wszyscy zaczęli mi klaskać, a kiedy wróciłam na miejsce, wzięłam kęsa swojej pizzy i spojrzałam na telefon. Dwa nieodebrane połączenia od mamy.

- Zaraz wracam - wstałam z miejsca i odeszłam na bok, w międzyczasie oddzwaniając do rodzicielki, która odebrała po drugim sygnale - Tak, mamo?

- Kochanie, tata Jessici już po was jedzie, zbierajcie się - oznajmiła miłym tonem kobieta.

- Dobrze - powiedziałam i usłyszałam jeszcze "kocham cię" i rozłączyłam się.

Wróciłam do moich znajomych, powiedziałam Jess że musimy się zbierać i obie wyszłyśmy na zewnątrz. Jessica e-smsowała z kimś, kompletnie nie zwracając na mnie uwagi. Podeszłam do niej i zaglądnęłam jej przez ramię w komórkę.

Noah: Do zobaczenia w szkole ;*

Ja: Do zobaczenia ;*

Czy to znaczy że ona i Noah byli parą? I nic mi nie powiedzieli?!

- Hej! Nie podglądaj! - krzyknęła i odwróciła się do mnie, chowając telefon do kieszeni kurtki.

- Nie wiedziałam, że ty i Noah piszecie ze sobą - nie ukrywałam zdziwienia i uniosłam brwi do góry.

- To tylko przyjacielskie wiadomości.

- Tak, jasne, a te buziaczki?

- Ugh, czy ty musisz być taka upierdliwa? - zaśmiała się - Na ten moment, łączy nas tylko przyjaźń, nic więcej. Powiedziałabym ci przecież.

Miłość do mordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz