--Następnego dnia--
Nie spałam przez połowę nocy, ponieważ znany mi morderca, pisał do mnie i nie mogłam skupić myśli na niczym innym, jak tylko na nim. Coraz bardziej zaczęłam się zastanawiać nad inicjałami, które mi podał. Cholera, nie miałam żadnego pomysłu. To mogło znaczyć wszystko. Inicjały imienia, nazwiska, jakiejś strony internetowej, wszystkiego. Postanowiłam, iż wykorzystam fakt, że Jessica dzisiaj mnie odwiedza i zapytam jej, co o tym myśli. Kto jak kto, ale ona zawsze znajdzie rozwiązanie z każdej sytuacji.
Rodzice od rana przesiadywali w szpitalu, namawiali mnie, żebym wyjechała na wieś, do babci, ale zbyłam ich pomysł. Nie zamierzałam teraz wyjeżdżać, nie mogłam narazić przyjaciółki i rodziców na niebezpieczeństwo i musiałam się dowiedzieć, kto chciał mnie zabić. Niedługo później, przyszła do mnie psycholożka, którą wynajęli moi rodzice, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Kobieta miała, na oko, dwadzieścia lat. Była średniego wzrostu, była szczupła, jej jasne blond włosy sięgały do ramion, a jej żółta sukienka sięgała przed kolano. Blondynka usiadła wygodnie na krześle przy łóżku, zarzuciła nogę na nogę i uśmiechnęła się do mnie ciepło.
- Ty jesteś Madeline, prawda? - kiwnęłam głową - Ja jestem Rose, mówmy sobie po imieniu, dobrze? - znowu kiwnęłam - Powiesz mi, jak to się stało, że zostałaś dźgnięta?
- Nie wiele pamiętam z tamtego wieczoru - skłamałam - Wiem, że wróciłam do domu, a potem przemijały mi tylko pojedyncze wspomnienia - kobieta zapisała coś w swoim notesiku i ponownie zwróciła na mnie uwagę.
- Jakie wspomnienia?
- Dzwoniący telefon, krew na moich rękach i ból. Tylko tyle.
- Twoi rodzice wspominali, że okno twojego pokoju było otwarte. Wpuszczałaś kogoś przez nie? Jakiegoś chłopaka, przyjaciela?
- Nie - pokręciłam głową - Chciałam wpuścić trochę powietrza do pokoju, gdyż było strasznie duszno - kobieta znów coś zapisała i wróciła wzrokiem do mnie - Przepraszam, ale nie mam teraz siły na rozmowę, dobrze?
- Dobrze. Gdybyś coś sobie przypomniała, daj mi znać - kiwnęłam głową - Dziękuję za rozmowę, szybkiego powrotu do zdrowia - po chwili, Rose opuściła pomieszczenie, a ja klapnęłam głową na poduszkę i spojrzałam w stronę okna.
Byłam strasznie zmęczona tym wszystkim, zaczęło mnie to przytłaczać. Zaczęłam zastanawiać się, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym nie poszła wtedy na tą imprezę z Jess i nigdy nie spotkała ghostface'a, który właśnie do mnie dzwonił. Zapomniałam wspomnieć, ale zapisałam jego numer inaczej niż "nieznajomy", gdyż łatwiej będzie mi rozróżniać, kiedy to on do mnie dzwoni. Sięgnęłam po telefon, przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Halo? - odezwałam się jako pierwsza.
- Jak się dzisiaj czujesz, gwiazdeczko? - zapytał.
- Jest okej. Przed chwilą, skończyłam rozmowę z psycholożką, którą wynajęli moi rodzice.
- I jak było?
- Nie wiem. Pytała, czy pamiętam coś z tamtego wieczoru. Zaczęłam kłamać.
- Cholera, gwiazdeczko, dlaczego jej nie powiedziałaś? Policja zaczęłaby go szukać.
- I zaczęliby też szukać ciebie - wzdychnął.
- Czasami mam ochotę z tym skończyć. Wiem, że strasznie zjebałem ci życie, i tak bardzo cię przepraszam, gwiazdeczko.
- Więc, skończ z tym - przymknęłam oczy czując, jak moje serce zaczyna szybciej bić na jego słowa, wiedząc, że ma rację. Zjebał, i to bardzo.
CZYTASZ
Miłość do mordercy
FanfictionGhostface znany z serii filmowej ,,Krzyk,, to seryjny zabójca, znany ze swojego ostrego noża i maski w kształcie twarzy ducha. Pewnego dnia, pojawia się w miasteczku w Californii, gdzie spotyka pewną dziewczyne, która zmienia jego postrzeżenie na św...