Rozdział 15

199 10 4
                                    

Pustka. To jest to, co czułam od kilku godzin, po tym, gdy Ethan tak po prostu odszedł, zostawiając mnie samą. Przez kilka dni, czułam spokój, szczęście, a przez jeden telefon, przez niebezpieczeństwo, jakie sprowadził na mnie i moją rodzinę morderca, to wszystko znikło jak bańka mydlana. Miałam przynajmniej nadzieję, że wszystko wróci do normalności, i że Ethan będzie szczęśliwy.

- Madeline, słuchasz nas? - z przemyśleń wyrwał mnie głos Maricy, która patrzyła na mnie z troską, tak jak reszta grupy.

- Przepraszam, co mówiłaś? - zapytałam, a ta wzdychnęła.

- Co się z tobą dzieje, Maddi? - zapytał Danny - Chodzi o Ethana?

- Nie chcę o tym rozmawiać - odwróciłam wzrok w stronę okna pizzerii.

- Może chcesz wrócić do domu? - zapytała Jessica - Odprowadzę cię.

- Jest cała blada, zjadłaś coś dzisiaj? - zapytał Noah.

- Koniec tego, Madeline - odezwał się Danny - Chodź, odprowadzę cię - podniósł się z siedzenia i podszedł do mnie - No już, zbieraj się.

- Danny... - zaczęła moja najlepsza przyjaciółka.

- Spokojnie, zadzwonię do ciebie, gdyby coś się działo - blondynka kiwnęła głową.

Nie miałam wyjścia. Wstałam z miejsca, pożegnałam się ze znajomymi i wyszłam wraz z Dannym, kierując się w stronę mojego domu. Nie miałam ochoty z nim nigdzie iść. Nie chodzi o to, że go nie lubię, bo to mój przyjaciel, ale o to, że nie potrzebowałam towarzystwa innych mężczyzn, w dodatku, sam na sam. Potrzebowałam po prostu odpocząć. Potrzebowałam go.

- Więc, może opowiesz mi, o co chodzi? - zapytał, przerywając ciszę między nami.

- Nie mam ochoty o tym mówić - odpowiedziałam - Możesz już wracać do reszty, wiem, gdzie mieszkam.

- Martwię się o ciebie, Maddi. Jak my wszyscy. Rozumiem, że możesz mieć zły humor, po zerwaniu z jakimś tam chłopakiem, ale to nie powód, żeby nic nie jeść i odcinać się od rozmowy.

- To nie jest jakiś tam chłopak, Danny - zatrzymałam się i spojrzałam na niego.

- Rozumiem, że mógł być dla ciebie wszystkim, ale pora żyć dalej i zapomnieć o nim - żeby to było takie łatwe...

- Och, może mam zachowywać się jak ty i udawać, że wcale nie kocham dziewczyny najlepszego przyjaciela?! - wrzasnęłam, patrząc na niego. Jego twarz straciła naturalną barwę, którą zastąpił biały kolor. Widziałam, że go to zabolało, ale nie potrafiłam inaczej. To co mówił o Ethanie, było jak wiadro zimnej wody, a ja nie mogłam pozwolić na to, by ktokolwiek się tak o nim wypowiadał - Przepraszam, po prostu przesadziłeś.

- To ja przepraszam - powiedział, ruszając dalej, więc zrobiłam to samo - Tylko się o ciebie martwię, Madeline. Nigdy się tak nie zachowywałaś.

- Dalej dojdę już sama, na razie - rzuciłam krótko i przyspieszyłam kroku.

Moje oczy się zaszkliły, nogi i ręce drżały, a serce niemiłosiernie bolało. Tęskniłam za nim i to cholernie mocno. Za nikim nigdy tak nie tęskniłam, jak właśnie za nim. Potrzebowałam jego dotyku, głosu, oczu, jego całego. Był moim wszystkim. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk powiadomienia, a kiedy wyjęłam telefon, zamurowało mnie.

Duszek: Spotkaj się ze mną w starej, opuszczonej fabryce przy lesie, punkt 20.

Wystukałam szybką odpowiedź i czym prędzej ruszyłam do domu.

Ja: Do zobaczenia.

------------

--20:00--

Weszłam do fabryki i szukałam odpowiedniego pomieszczenia, w którym czekał już na mnie Ethan. A kiedy zobaczyłam mężczyznę w stroju ghostface'a, wiedziałam, że to on.

Miłość do mordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz