°.*~ 15 ~*.°

86 4 0
                                    

Pov. Kanada
Miał być to miły wieczór gdzie będę tylko stał na sali balowej na jakiejś charytatywnej imorezie "rodziców" jako jeden z ochroniarzy. Nie wiedzieli, że tam jestem. Zostałem tam przydzielony, bo brakowało policjanta czy coś. Byłoby super gdyby nie było tej akcji z 'matką'. Jest podejrzenie, że na tym balu był morderca. Ten co Niemiec z Polską nazywają Jelonkiem, czyli będę miał ręce pełne roboty jeśli to naprawdę był on. Tylko teraz jest coś co mi nie pasuje. Po pierwsze, nie miał swojej maski. Po drugie, czemu Francja to przeżyła? Trzecia sprawa jest taka, że było tam więcej osób niż jedna jako świadek naoczny
- Eeh... Co ja mam teraz zrobić?

Policjantka
- To ty się zajmujesz sprawą tego człowieka, nie ja - wkurza mnie jej obecność

Kanada
- Tak to prawda, ale jest za dużo sprzecznych - uśmiecham się łagodnie aby ta nie zauważyła mojego zirytowania - W takiej sutuacji, zakładając, że to on, nasuwają się pytania: Dlaczego nie zabijał? Gdyby to był on to raczej nikt ze świadków nie byłby żywy. Czy te koleżanki poszkodowanej są z nim w zmowie?

Policjantka
- On? - nie rozumiem po co mi ją dali skoro ona nic o nim nie wie - Skąd wiesz, że to facet? - ignorantka

Kanada
- Nasi kochani grzebacze zwłok, założyli, że jest to facet. Dużo nosi ciał i musi być na tyle silny aby to zrobić - wygląda na dotkniętą tym komentarzem. Nie doceniona wielokrotnie - Bez urazy - dodałem, a ta się rozchmurzyła. Miałem rację - na dodatek w ich językach jest dzielenie na płeć. Założyli, że to mężczyzna dla ułatwienia rozmów między sobą - trochę pozmyślałem na podstawie tego co o nich wiem. To wcale nie tak, żeby coś się dowiedziała od niech nawet jakby do nich przyszła - Nie pamiętam dokładnie dlaczego uznali, że to facet - pamiętam, ale szczegóły są dla niej zbędne - ale to było coś w tym stylu co powiedziałem wcześniej - dlaczego mam tę idiotkę za 'pomocnika'? Sam bym się z tym rozprawił!

Policjantka
- Aa... Kim oni są? - dobrze dla niej, że jestem teraz w pracy, bo normalnie to bym jej już z pięści przywalił. Gdyby była moim bratem...

Kanada
- Jak będziesz miała kiedykolwiek akta ze zwłokami ofiar i będziesz musiała poznać wyniki z sekcji zwłok to ich poznasz osobiście. Wybacz, ale nie ufam innym - oddychaj. Kanada, oddychaj. Dobre tyle, że Polska zdaje się być nie ufny nawet gdyby dostał papier żądowy, że ma coś przekazać

Policjantka
- Rozumiem, w końcu to tylko ty tu zajmujesz się tą morderczą osobą - mordercą, nie morderczą osobą. Nie miała nigdy z tym styczności - Spójrz! - wzięła butelkę wody i zgasiła ogień - Jest tu jakiś plastik - zakaszlała odmachując dym - Mogłabyś po prostu zrobić krok w bok - zignoriwała moją radę. Podeszłem do niej

Kanada
- Hmm... - wziąłem to coś do ręki. Jest. Nie, był to kastet. Już rozpuszczony i zdeformowany przez gorąc ognia. Czemu nikt nie wyczuł palącego się plastiku?

Policjantka
- Czemu to wąchasz? - mogę jej przywalić aby się łaskawie zamknęła?

Kanada
- Zamkniesz się by pozwolić mi robić swoje, czy mam ci zaszyć igłą i nitką usta abyś dała mi w świętym spokoju pracować? - jestem już na granicy opaniwania i spokoju, a naprawdę przywalenia jej w pysk - Jak będziesz tak trajkotać, co i rusz wybijając mnie z zamyślenia to nigdy stąd nie wyjdziemy!! - 'A po co?' przedrzeźniam ją w głowie

Policjantka
- A po co? - zaraz nie wytrztymam!

Kanada
- Mam dzień wolny - mruknąłem

Policjantka
- Oh! A co takiego miałeś robić? - shut up!

Kanada
- . . . - patrzę się na nią z powagą głeboko oddychając. Może to zadziała

Policjantka
- No co? - czy ona jest idiotką?

Zaczekaj na mnie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz