°.*~ 17 ~*.°

94 2 6
                                    

Pov. Rosja
USA poprosił mnie abym poszedł z nim na siłownię. Żekomo po to abym pomógł mu i go jakoś zmotywował do działania. Póki co to widzę, że średnio się przykłada do ćwiczeń, gdyż lampi się z podziwem na moją rzeźbę. Mam pomysł, prosty, ale kto mówił, że tylko te skomplikowane są dobre. Podszedłem do niego
- Słuchaj, może chcesz poćwiczyć klatę? Bedę cię asekurował byś się nie zabił sztangą

Mam na dzieję, że załapie jak będę przy nim stać. Jeśli tak, to będzie mógł się na mnie lampić dowoli, a ja go już zmotywuję by wycisnął z siebie siódme poty

USA
- To takie ćwiczenie co jak się leży to podnosi i opuszcza tę... metalową rurę na którą dużo facetów zakłada kolorowe kółka? - jak na osobę, która rzadko co ćwiczy i bardzo unika tematu samych treningów... nawet dobrze z tego się wywinął - Mam tego nazwę na koniec języka!

Rosja
- Ta rura, to sztanga - pokazałem na jedną z nich - ona sama waży dwadzieścia kilo, te kolorowe kółka to ciężarki. Ja bez problemu umiem już podnieść dwieście kilo - wolno mrugnął i po otwarciu oczu przechylił głowę na bok

USA
- Ile?

Rosja
- Dwieście kilo bez problemu, ale nie zapominaj, że ja sam ważę ponad sto kilogramów

USA
- A to nie za dużo jak dla człowieka?

Rosja
- Widziałeś kiedyś otyłego, ponad dwumetrowego typa? - lustruje mnie oczami - Słuchaj, niby mam nadwagę, ale to tylko sześć kilogramów! - usiadł prosto, skupił się na mnie - Trochę tłuszczów patyczakom się przyda, wiesz, jak ciężko jest w ogóle przytyć takim osobom?

USA
- Chcesz mi powiedzieć, że to odpowiednia waga na tak wysokie osoby? - mruknąłem i kiwnąłem głową - Powiedz, jak to policzyć?

Rosja
- Nazywa się to BMI, na twoje szczęście jest to proste do policzenia - usiadłem obok niego na podłodze i poklepałem go po ranienu - Dasz radę, więc się skup

USA
- No dobra... To jak to się liczy? - pamiętam jak mi rok temu mówił, że G rozumie z matmy

Rosja
- Dasz radę, najpierw bierzesz swoją wagę i dzieliś to przez wzrost do kwadratu. Tylko rób to w europejskiej jednostce

USA
- Eeermmm... Ile to jest sześć stóp i dwa cale? - policzyłem w głowie

Rosja
- Jakieś... pięć, trzy to około metra sześćdziesięciu... - mruczę pod nosem licząc i szacując - Czekaj, sprawdzę czy dobrze policzyłem - wyjąłem telefon by skorzystać z kalkulatora - Da, to masz sto osiemdziesiąt siedem centymetrów i dziewięćdziesiąt sześć milimetrów

USA
- Na metry? - czy on nigdy nie uczył się jednostek? Z tym już by sobie poradziłby - Mam dyskalkulię... - zawstydził się

Rosja
- Aaaa! To było od razu mówić, że twój mózg nie ogarnia w pełni liczenia - pochylił głowę do dołu - To będzie w przybliżeniu metr osiemdziesiąt osiem. Ile teraz ważysz?

USA
- Dziewięćdziesiąt dwa... - dalej jest zdołowany, poklepałem go po głowie, tak jak to robię z moim rodzeństwem - ...kilogramy

Rosja
- Dziewięćdziesiąt dwa na sto osiemdziesiąt osiem... licznik przez trzydzieści pięć tysięcy trzysta czterdzieści cztery - ziomuś obok nas patrzy na nas i chyba liczy ze mną, bo widzę jak kiwa głową, gdy mówię co mi wychodzi - Potem chyba mnożyło się wynik przez dziesięć tysięcy... - sprawdziłem na kalkulatorze - To będzie dwadzieścia sześć i trzy setne

USA
- I co to znaczy? - zabrał moją rękę z jego głowy i położył ją na jego ramieniu - To dobrze, czy źle?

Rosja
- Masz nadwagę, ale to tylko o dwa za dużo w wyniku - i znów ta mina trzeźwego alkoholika... ZSRR, czemu tyle piłeś? - Nie jest to coś bardzo poważnego, ale jak poćwiczysz ze mną przez ten miesiąc albo i więcej to wyrzucisz te nie potrzebne kilogramy i przy okazji ogarniesz sobie figurę~ - chwyciłem go za trochę pulchne policzki i nimi potarmosiłem delikatnie

Zaczekaj na mnie!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz