18 - Półfinał

5 2 0
                                    

- Witam serdecznie na kolejnej części Turnieju! -- wesoły prowadzący rozpoczął swój monolog - Rozpoczynamy półfinał! O dziwo dużo młodych czarodziejów uczestniczy w tym wydarzeniu. Jestem ciekawy rozwinięcia się wydarzeń! -- klasnął w dłonie, a kibice zaczęli wiwatować. Lorcan siedział dosyć zestresowany wizją zobaczenia Arescona w akcji, lecz z drugiej strony, chciał dowiedzieć się na co stać tego dziwnego chłopaka.

- W następnym roku może nam się uda zakwalifikować -- Lorcan uśmiechnął się wesoło. W końcu dopiero co skończył czternaście lat, jednak nie wybił się na tyle, by móc być nazywany wybitnym.

- Teraz to już nie wiem czy chciałbym -- rudzielec zarumienił się lekko - Chyba dojrzałem, boję się zostać zabitym jak przeciwnik tamtej japonki -- powiedział cicho pod nosem. Lorcan pokiwał głową.

Keisuke z nimi dziś nie było, wyjechała podobno gdzieś z rodzicami na wakacje. Lorcanowi wydaje się, że ona go po prostu unika od ostatniej rozmowy. Nie ma jej tego za złe, w końcu zdarza mu się zachowywać dosyć niefajnie.

- No nawet często zachowuje się tragicznie -- pomyślał i przetarł oczy, gdy jego myśli znów powędrowały do brunetki.

Wilhelm natomiast również go niepokoił. Schudł zbyt szybko, by można było to uznać za zdrowe. Teraz wyjątkowo też nic nie wyjmuje do jedzenia, jedynie popija wodę. Martwił się również o to, że czuł się przez niego unikany, zaczęli mieć praktycznie zerowy kontakt. Lorcan powinien go podpytać krótko po zakończeniu Turnieju, nie chce aby cokolwiek stało się rudzielcowi i chciał walczyć o ten kontakt.

- Przechodzimy zatem do pierwszego półfinału, gdzie po dwóch bardzo dominujących zwycięstwach, Prince Arescon zagwarantował sobie miejsce. Przypomnijmy sobie jak zniszczył Kaspera Kjæra i odesłał duńczyków do domu, a potem w dość podobnym stylu pokonał reprezentanta austriackich Byków. Powitajmy go! -- oklaski były dosyć głośne. Arescon wyszedł na środek boiska, jak zawsze z kamienną twarzą. Lorcan zacisnął lekko szczękę, odkąd z nim rozmawiał, czuł ogromny strach.

- Przeciwniekiem młodego i utalentowanego amerykanina jest bowiem Maurice La Ferre, który próbuje dorównać swojemu przeciwnikowi w osiągnięciach i stara się o pierwszy finał! -- niski, brązowowłosy chłopak w okularach wyszedł na boisko. Podał dłoń Aresconowi.

- Dzisiaj poznasz smak porażki -- powiedział w stronę Arescona, który uśmiechnął się wrednie.

- Jakoś nie brzmisz na przekonanego -- odparł i odwrócił się twarzą do publiczności. Jego wzrok zaczął szukać Lorcana, do którego puścił oczko. Blondyn westchnął przeciągle.

- Czy on do ciebie mrugnął? Znasz go? -- Wilhelm odrazu zauważył reakcje jasnookiego - O mój boże, znasz go! Załatw mi autograf proszę -- spojrzał na niego maślanymi oczami, a Lorcan trzepnął go lekko w głowę - A to za co?

- Za bycie idiotą. Ten kretyn nie jest sławny -- wzruszył ramionami i skupił wzrok znowu na boisku.

- Przypomnijmy więc sobie wygraną naszego młodego Maurice'a. Podobnie do Arescona, wygrał pojedynek czarodziejów, również dosyć szybko i w pełen emocji sposób. Następnie pokazał czym jest Iter swojej brazylijskiej przeciwniczce.
Banowanie sektorów teraz wybiera belg! -- Prezentujący uśmiechnął się szarmancko.

- Banuje Malifcae Ludum -- powiedział brązowowłosy.

- Banuje Iter -- odpowiedział dość nonszalancko Arescon.

- Pozbędziemy się również pojedynku magików -- dość chaotycznie odpowiedział La Ferre. Lorcan zauważył, że chłopak się stresuje przy wyższym od niego czarnowłosym.

The LOSTART Academy and Raven ClanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz