Chapter 2

149 17 15
                                    

Hejka, wiem, że musieliście się trochę naczekać na nowy rozdział za co naprawdę przepraszam, ale jakoś nie udało mi się go napisać wcześniej. Ale przynajmniej wyszedł dłuższy niż planowałam. A więc miłego czytania i jak dobrego dnia/nocy <33

Ps. Z góry przepraszam za jakieś ewentualne błędy (piszę to o 2:24) (nie wstanę jutro) (ledwo widzę na oczy)

Słowa - 8903

Felix nerwowo spoglądał na zegarek. Do końca wykładu zostało niewiele ponad 5 minut. Czas jednak wydawał dłużyć się w nieskończoność, a wskazówki stać w miejscu, jakby jakaś tajemnicza siła starała się powstrzymać je od dalszego ruchu.

- Panie Lee, czy Pan mnie w ogóle słucha? - zmęczony głos profesora filozofii rozległ się po sali

Yongbok szczerze nienawidził jego wykładów. Były nudne, monotonne, a profesor w kółko powtarzał to samo, używając jedynie innych słów. Dodatkowo mężczyzna zdawał się być porządnie zmęczony życiem i wykładaniem na uczelni. Felix nie raz zastanawiał się, z jakiego powodu profesor nadal pracuje na uczelni, zamiast znaleźć inną pracę, skoro tej tak nie lubił. Nie było zajęć, na których mężczyzna nie wyglądał, jakby nie spał od dwóch tygodni i nie obwiniał studentów za całe zło świata, narzekając, że są głośno, mimo że siedzieli w kompletnej ciszy. Jakby tego było mało, jego głos był monotonny i usypiający, sprawiając, że pozostanie uważnym na jego wykładach i niezaśnięcie w ich połowie, było nie lada wyzwaniem.

- Oczywiście, panie profesorze. - Felix oderwał wzrok od zegara i przeniósł go na mężczyznę

- Nie wydaję mi się. Skup się jeszcze parę minut, potem będziesz mógł iść. Uwierz mi, że ja też nie jestem szczęśliwy, że musimy tu być. - odpowiedział

- Dobrze.

Zaraz potem ponownie skupił swój wzrok na zegarze wiszącym na ścianie koło wykładowcy. Kiedy ta lekcja się skończy? Jemu naprawdę się spieszyło.

Już za chwilę wykład się skończył, a on w końcu mógł opuścić salę. Szybko pozbierał swoje rzeczy i bez zastanowienia pobiegł co sił w nogach na podwórko. Zdawał sobie sprawę, że po wczorajszych odzywkach Hwanga Lee Know będzie chciał się mu odpłacić. A ulubionym sposobem Minho na rozwiązywanie problemów była bójka. Teraz była dłuższa przerwa między wykładami, a gdy Felix zaproponował przyjacielowi parę godzin wcześniej, aby spędzili ją razem, tamten odmówił, mówiąc, że ma wtedy coś do załatwienia. Zapytany, co konkretnie, nie odpowiedział. Dlatego więc Yongbok miał podejrzenia przypuszczać, że na tamtej przerwie Minho po prostu przyjdzie i zacznie się bić z Hyunjinem. Stąd jego zniecierpliwienie i pośpiech. Miał plan powstrzymać przyjaciela, zanim ten zamachnie się na nowego studenta. Lee nie chciał żadnych bójek, szczególnie z tak błahych powodów. Chłopak należał do osób raczej spokojnych. Wolących rozwiązywać problemy rozmową, a nie przemocą. Prawdą, często groził swoim znajomym pobiciem czy wyrzuceniem przez okno, ale były to jedynie żartobliwe groźby, które nigdy się nie spełniły. Każdy wiedział, że Felix nie mówi na poważnie, więc nikt też się go nie bał. Ale tu chodziło o Lino. Minho był nieprzewidywalny. Kto wie, co tamten miał w planach, a jeżeli Lix miał być szczery, to nawet wolał nie wiedzieć. Dlatego właśnie teraz pędził przez korytarze uczelni, licząc na to, że uda mu się zapobiec bójce. Wiadomo, o ile tamta miała w ogóle nastąpić.

Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że w jego planie nie przemyślał jednej kwestii: przecież nie wiedział, gdzie szukać przyjaciela. Tamten mógł być gdziekolwiek zarówno w samym budynku uniwersytetu, jak i na podwórku. Lee stawiał bardziej na tą drugą opcję, bo znał Lee Know i wiedział, że student nie lubi spędzać wolnego czasu w budynku. Zawsze wychodził wtedy na dwór, więc teraz pewnie nie będzie inaczej. Nie oszukujmy się, Hwang też pewnie nie ma ochoty siedzieć zamknięty w dusznych czterech ścianach pełnych studentów. Dlatego Yongbok od razu pognał na podwórko. Tam, oczywiście, znajdował się cały tłum ludzi.

[ZAWIESZONE] Trust nobody // HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz