Pov : Samantha
Dzień w szkole przeminął nawet dobrze.
Właśnie szłam w stronę przystanku autobusowego kiedy usłyszałam jakieś skomlenia.
Spojrzałam w stronę skąd dochodziły odgłosy.
Zobaczyłam małego pieska, był brązowy i miał lekko kręconą sierść. Kucnęłam przy nim i go podniosłam.
Jak ktoś mógł wyrzucić takiego malucha? - Pomyślałam. - Może.. nazwiemy cię.. Harold?
Szczeniak popatrzył na mnie i pomachał ogonem.
Po szkole miałam spotkać się z zespołem i Mary w studiu.
Kiedy byłam już na miejscu, szczeniak zrobił nie małe zaskoczenie.
Jaki słodziak! Jak się nazywa? - Zapytał się Roger, po chwili spoglądając w stronę Brian'a.
-Harold, a coś się stało? - Odpowiedziałam.
-Nie nic.. - Blondyn zaczął się śmiać.
Popatrzyłam w stronę lokowatego. Gdyby można było zabijać wzrokiem to już dawno by było po niebieskookim.
-Może raczysz mi wytłumaczyć o co chodzi? - Zapytałam Roger'a.
Roger próbował opanować swój śmiech i po chwili odpowiedział.
-No bo ten pies wygląda jak Brian i w dodatku ma na imię Harold jak Brian na drugie. - Blondyn znów zaczął się śmiać.
-Jaki ten psiak jest uroczy! Trzymasz go na rękach jak jakieś dziecko, wyglądasz jak jakaś matka ze swoim dzieckiem. - Powiedziała Mary.
-No a.. a Brian'ek jest tatuśkiem. - Roger dalej się śmiał.
Wtedy już wiedziałam co było w tym śmiesznego. Przynajmniej dla niego... No i Deacy z Freddi'm podśmiewiwali się z tyłu. Mary tylko popatrzyła na mnie i na Brian'a poczym jej wzrok znów był skierowany na mnie i tylko wzruszyła ramionami oraz lekko się uśmiechnęła.
Ja za to spojrzałam na Brian'a który wtedy... Rumienił się? Nie.. napewno nie. Wydaje mi się.
Kiedy w studiu chłopacy nagrywali piosenki które do tej pory mieli, ja próbowałam zrobić zadanie z fizyki ale nie rozumiałam tego.
Nawet nie wiem w którym momencie była przerwa i kiedy dosiadł się do mnie Brian. Harold zaczął podskakiwać, żeby Brian wziął go na kolana więc lokowaty nie miał zabardzo wyjścia.
Kiedy psiak już siedział u niego na kolanach, Brian spojrzał na mnie. I wtedy zauważyłam, że jego oczy są nie tylko brązowe. One były takie zielonobrązowe. Zależało to od tego jakie światło padało na jego oczy.
Nie wiem przez jaki czas wpatrywałam się w jego oczy ale z tego transu wyrwał mnie dopiero głos mężczyzny z orzechowymi oczami.
-Pomóc ci w czymś? Widzę, że robisz zadanie z fizyki.
-Byłabym ci bardzo wdzięczna, nie rozumiem tego zadania.
Brunet przysunął się do mnie nadal trzymając Harold'a na kolanach.
Wsłuchiwałam się uważnie w tłumaczenie Brian'a. Dopóki nie usłyszałam cichy chichot. Brian też to usłyszał bo w momencie się obrócił.
Roger zrobił nam zdjęcie.
-Wybaczcie, ale poprostu wyglądacie uroczo. Jak taka rodzinka. - Powiedział niebieskooki.
Ja przewróciłam tylko oczami, wolałam poprostu tego nie komentować.
CZYTASZ
Love of my life
RomanceTo był dzień osiemnastych urodzin Samanth'y. Dzień który zmieni jej życie o 180°. Dzień który początkowo będzie do banii ale zatonie w jego oczach mimo, że to nie dla niego zjawiła się wtedy w restauracji. Dzień dzięki któremu jej życie zacznie być...