XVIII.Nareszcie byłam szczęśliwa

52 4 4
                                    

Pov : Brian

-Co się tam stało? - Zapytałem, spoglądając w jej załzawione oczy.

-Krótko mówiąc.. Jestem niczyją córką.

Wybrała mnie.

Staliśmy chwilę w deszczu w ciszy którą przerwałem dopiero ja.

-Chodź.

___

Pov : Samantha

Z mojego snu wyrwało mnie pukanie do drzwi.

-To pewnie chłopaki, mieli przyjść na dziewiątą. Chociaż trochę dziwne, że pukają. - Powiedział lekko śmiejąc się brunet.

-Pójdę otworzyć.

Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi.

Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Moje nie rozczesane włosy wyglądały tragicznie, a na sobie miałam za szeroką bluze i spodenki Brian'a.

W końcu moje jedyne ubrania przemokły wczoraj.

Otworzyłam drzwi i momentalnie szok pojawił się na mojej twarzy.

-Sarah..?

Blondynka uśmiechnęła się smutno.

-Cześć Sam..

-Co ty tu robi.. - Przerwałam uświadamiając sobie, że kiedy ona opowiadała mi o chłopaku który ją cały czas odrzucał miała na myśli Brian'a.

-To co? Koniec walki do samego końca?

Patrzyłam zszokowana na blondynkę a ona kontynuowała.

-Wiesz.. Po jakimś czasie zaczęłam się domyślać. W końcu ile było szans, że jest dwóch tych samych wysokich mężczyzn z bujną fryzurą którzy interesują się astrofizyką.

-Ja.. Ty.. My.. Brian.. - Nie umiałam sformułować ani jednego zdania mającego sens.

Sarah westchnęła.

-To co? Szczęścia życzę..

-Saraaah, Ile razy ja ci mówiłem, że nasz kochany Brian już się w kimś kooo... - Urwał Roger po zobaczeniu mnie. - Sam?

-No cześć.. haha

Te całe wydarzenie było dziwne.

-Co ty tu robisz?

-Długo by opowiadać..

Na twarzy blondyna pojawił się uśmiech.

-My mamy czas złociutka. - Klasnął w ręce Freddie i wraz z John'em weszli do mieszkania, w ich ślady poszedł Roger zostawiając mnie znów sam na sam z Sarah.

Na jej twarzy dalej trzymał się smutny uśmiech.

-Wiesz.. Myślałam o tym. Że jeśli nie będę z Brian'em to wyjadę stąd. Przyszła na to pora.

Po tych słowach blondynka przytuliła mnie i odeszła. Zamknęłam drzwi.

Usłyszałam jak z salonu zaczęły dobiegać jakieś przekomarzania.

-No ja ci mówiłem, że czym prędzej czy później. - Mówił dumnie niebieskooki.

A Brian?

Brian tylko się śmiał.

-No tak, tak. Oczywiście, że masz rację.

-A nie ma? - Do rozmowy włączył się John.

Poszłam do łazienki by się doprowadzić do porządku.

_

Wyglądałam już lepiej, włosy spiełam w kucyk. Musiałam sobie załatwić jeszcze tylko jakieś ciuchy. Bo narazie miałam tylko tę które miałam na sobie wczoraj.

Wzięłam już suche ubrania z grzejnika i się przebrałam.

Wyszłam z łazienki a chłopacy dalej siedzieli w salonie i rozmawiali.

Podszedłam do Brian'a i usiadłam obok.

_

Byliśmy w studiu. Chłopacy kończyli nagrywać praktycznie płytę.

Nie mogłam się doczekać.

Coś, na co tak długo czekałam w końcu miało się spełnić.

Opowiedziałam Mary o wszystkim co się wydarzyło wczoraj.

-To w takim razie.. musimy wskoczyć na jakieś zakupy? - Uśmiechnęła się.

-Wsumie i tak bym musiała.. I przynajmniej miałabym z kim.

-No to widzisz.

_

Ten dzień minął świetnie! Mary jest przyjaciółką której nigdy nie miałam. Była jak moja prawdziwa siostra.

Było już późno, leżałam z Brian'em w łóżku.

-Mogę zadać ci pytanie?

-Już zadałeś, ale tak. - Zaczęłam się śmiać.

-Dlaczego wybrałaś mnie? Gdyby nie.. To nie musiałabyś mieszkać w takich warunkach tylko w lepszych.

Podniosłam się na jednym łokciu.

Mój wzrok spotkał się z orzechowymi oczami bruneta.

-Mówisz poważnie teraz?

Brian kiwnął głową.

-Życie tam to był jakiś.. Nawet nie wiem jak można by to nazwać. Wreszcie czuję się wolna. Mogę być sobą.

Brunet uśmiechnął się i mnie pocałował, co odwzajemniłam.

Ostatecznie zasnęłam wtulona do mojego chłopaka.

Nareszcie byłam szczęśliwa. Szczęśliwa z mojego życia.










Love of my life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz