IX.Co stało się tej nocy?

61 3 8
                                    

Hejka! Na początku chciałam powiedzieć, że jest mini skip i będzie już sylwester. Miłego czytania<3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pov : Samantha

Tego sylwestra miałam spędzić z przyjaciółmi.

Kiedy ubierałam buty usłyszałam głos matki.

-Żebyś mi tylko rano nie wracała. - Rozkazała.

-Dobrze. - Odpowiedziałam dosyć cicho lecz wystarczająco by usłyszała.

Mieliśmy spotkać się u Roger'a, na początku poszłam po Freddi'ego i Mary. Potem we trójkę kierowaliśmy się w stronę domu Rog'a.

-No wkońcu jesteście! - Wykrzyczał blondyn kiedy otworzył nam drzwi. - Nie mogliśmy się doczekać aż przyjdziecie!

Po przywitaniach weszliśmy do środka i zauważyłam Brian'a z Harold'em. Zajęłam miejsce koło nich.

-Harold ma obróżkę? Jak słodko w niej wygląda! - Powiedziałam kiedy zaczęłam głaskać szczeniaka.

Usłyszeliśmy jakiś pstryk ale to Roger robiący nam zdjęcie. Znowu.

-Przepraszam ale musiałem. Po pierwsze musiałem wam zrobić zdjęcie bo wyglądaliście tak jak wtedy kiedy Brian pomagał ci Samanciu robić zadanie z waszym synalkiem. A po drugie.. WEŹCIE NAPRAWDĘ BĄDŹCIE JUŻ ZE SOBĄ PRZECIEŻ TO NA KILOMETRY JEST WIDAĆ, ŻE MIĘDZY WAMI COŚ JEST!

Przygryzłam wargę. Nie zaprzecze. Chciałabym być z Brian'em. Ale na tej drodze stał jeden problem. Właściwie to dwa.

Moi rodzice i David.

Ślub miał odbyć się w lipcu tego roku.. Znaczy właściwie to w przyszłym. Ale w końcu mamy 31 grudnia więc prawie nowy rok.

-Roger ma rację. - Przyznał John.

-Ja chciałbym być już wujkiem.. - Zamrugał oczami Freddie.

-Przecież oni już mają Harold'a. Więc teoretycznie jesteśmy! - Powiedział szczęśliwy Roger.

Freddie, Roger i John zaczęli skakać ze szczęścia jak małe dzieci, bo przecież „Są już wujkami".

-Fred, nawet ty przeciwko mnie? - Zapytałam udawając zranioną, trzymając się za serce.

-Ale to nie nasza wina, że to wy jesteście jacyś ślepi. - Odpowiedział mi.

-No wiesz co?

Kiedy wydawało mi się, że nikt nie patrzy w moją stronę, zaczęłam się rumienić.

Brian nic nie mówił. Poprostu siedział cicho. Może wolał się nie odzywać? A może.. Nie, to głupie. Ale może czuł to samo co ja? Nie. To, naprawdę głupie.

Z tego, że jeszcze był śnieg postanowiliśmy ulepić bałwana i inne takie. Jak małe dzieci. Ale w końcu.. Jeśli sprawiało nam to radość to czemu nie?

Przed północą byłam już totalnie pijana. Jak prawie wszyscy. Kiedy w powietrze wylatywały fajerwerki pamiętam tylko jak Freddie klęknął na jedno kolano i oświadczył się Mary. Ich dwójka nie była jeszcze pijana.

Rano obudziłam się w nie swoim łóżku.
Wstałam jak poparzona. Akurat do pokoju wszedł Brian.

-Spokojnie, nic się takiego wczoraj.. właściwie dzisiaj nie stało. - Na jego słowa odetchnęłam z ulgą.

-NIC?! TY TO NAZYWASZ NIC?! MYŚLELIŚMY, ŻE WAS OD SIEBIE NIEODCIĄGNIEMY! - Wykrzyczał uśmiechnięty Roger.

-Co się stało? -- Zapytałam blondyna.

-John przynieś to zdjęcie! - Krzyknął Niebieskooki.

Brian był cały czerwony, a ja nie wiedziałam co co chodzi.

Co stało się tej nocy?

Szczęśliwy John przyniósł jakieś zdjęcie i mi je dał.

Myślałam, że źle widzę.

Na zdjęciu z tyłu w powietrzu były fajerwerki za to na pierwszym planie byłam ja i Brian. Ja i Brian wtuleni do siebie i.. Całowaliśmy się.

Byłam pewna, że jestem właśnie czerwona jak burak. Całowałam się Brian'em.

Całowałam się z Brian'em pod gwiazdami.

-Mamy jeszcze jedno zdjęcie. - Powiedział uśmiechnięty John podając mi zdjęcie.

Wzięłam fotografię od niego.

Na drugim zdjęciu tło nie uległo jakiejś wielkiej zmianie. Tylko ja i Brian. Brian trzymał mnie na rękach a moje nogi były owinięte wokół jego bioder. Dalej się całowaliśmy.

Nie mam pojęcia jak długo wpatrywałam się w te zdjęcia, ale wiem, że jeszcze nigdy nie byłam tak czerwona.

-Zabierz je sobie. - Powiedział Roger wchodzący do pokoju.

I wtedy zorientowałam się, że miałam wracać do domu wcześniej. Mam problem i to nie mały.

Pogratulowałam Mary i Freddi'emu po czym pożegnałam się z nimi i resztą. Pożegnanie z Brian'em było lekko inne.. Wkońcu kilka godzin temu całowaliśmy się jak jakaś para witając nowy rok.

Zdjęcia schowałam do kieszeni kurtki i zaczęłam biec do domu by zaoszczędzić czas, tyle ile tylko mogłam.

Wpadłam do domu. Dom był pusty. Nikogo tu nie było. Żadnej żywej duszy. Dziwne.. ale okej. Skierowałam się w stronę mojego pokoju i usiadłam na łóżku.

Love of my life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz