VIII.David nie wiedział o mnie nic

47 3 4
                                    

Pov : Brian

Po tym jak postanowiliśmy sprzedać auto Roger'a by móc zacząć nagrywać płytę, w większości przypadków wracamy na nogach, czasami Roger pożycza samochód od swojego ojca albo matki ale nie za często.

Było już po dziesiątej, a na zewnątrz było już ciemno. Właśnie wracaliśmy w szóstkę.

-To co? Jutro też do nas przyjdziesz Sam, jak zazwyczaj z resztą? - Zapytał Roger z uśmieszkiem na twarzy. - Bo wiesz..

-Roger jak znowu masz gadać takie pierdoły to lepiej się przymknij. - Przerwałem blondynowi.

-No ale pasujecie do siebie! - Powiedział niebieskooki.

Uderzyłem go w głowę, nie za mocno ale wystarczająco by go zabolało.

-A to za co?! Za mówienie prawdy?! - Wrzasnął Roger.

Zauważyłem, że Samantha próbowała powstrzymać uśmiech. Cieszę się, że już przyzwyczaiła się do naszego towarzystwa..

-Nie prawdy, tylko twoich przemyśleń. Serio nie masz nic lepszego o czym myśleć tylko o czymś.. - Urwałem na chwilę a moja mina posmutniała. - O czymś co się nigdy nie stanie?

Miałem wrażenie, że twarz Samanth'y również posmutniała, tak samo jak moja. Ale to pewnie tylko moje wrażenie, a pozatem było już ciemno więc mogłem też źle widzieć.

Pierwsi od nas odeszli Mary i Freddie, potem John a na końcu Roger. Z tego, że wszystkich odprowadzałem to zostałem sam z Samanth'ą.

-Jak u Harold'a? - Zapytała.

-A bardzo dobrze, przyzwyczaił się do nowego otoczenia, nie sprawia problemów i próbuje go uczyć poleceń. Narazie umie podaj łapę i siad.

-Przyjdziesz z nim jutro do studia? - Zapytała.

-Jasne. - Odpowiedziałem.

Byliśmy już prawie koło domu brązowowłosej kiedy zauważyliśmy, że pod jej domem stoi czyjeś auto.

Popatrzyłem w stronę zielonookiej.

-Wiesz.. ja już muszę iść, pa! Dziękuję, że mnie odprowadziłeś.

Po wypowiedzeniu tych słów przytuliła mnie i szybko pobiegła w stronę domu.

Pov : Samantha

To był auto David'a. Był tutaj.

Wbiegłam czym prędzej do domu i zamknęłam za sobą drzwi.

Weszłam do salonu i zauważyłam jak moi rodzice z siostrą siedzą przy stole i rozmawiają, gdy nagle David mnie zauważył.

-Samantha! Skarbie moje! - Powiedział, po czym podniósł się z kanapy i mnie przytulił. - Proszę to dla ciebie. - Podał mi bukiet czerwonych róż.

-Ja.. Dziękuję bardzo, ale naprawdę nie musiałeś.. - Uśmiechnęłam się sztucznie. To nie tak, że nie cieszyłam się z kwiatów. Poprostu czułam, że jakaś inna kobieta powinna je dostać od David'a, jakaś bliższa jego wieku.. Wkońcu dzieliło nas piętnaście lat.

Piętnaście lat różnicy...

Z mojego transu wyrwał mnie głos David'a.

-Gdzie byłaś kochana? Czekałem tu na ciebie.

Spojrzałam w stronę matki która posyłała mi właśnie wzrok o tym jaki wielki błąd popełniam spotykając się piątką najważniejszych dla mnie osób.

-Z przyjaciółmi. - Oznajmiłam.

-Samantha często ostatnio wraca tak późno do domu przez nich. Bo albo gdzieś wychodzą albo siedzą w tym całym studiu. - Powiedziała prześmiewczo matka.

-Są muzykami? - Zapytał David.

-Uważają się tylko za nich. Myślą, że ta ich cała płyta i cały ten zespół zadziała. - Powiedziała kpiąco matka.

-Mamo, nie mów tak o nich.. Oni mają jakieś marzenia i chcą je osiągnąć. Czy jest w tym coś złego? -Odpowiedziałam matce.

-Samanth'o.. Jesteś tylko dzieckiem. Tak, skończyłaś już osiemnaście lat, ale o świecie nie wiesz nic. - Zabrał głos mój ojciec.

Zapadła niezręczna cisza którą po parenastu minutach przerwała moja matka.

-Może ustalimy datę ślubu oraz inne rzeczy? - Zasugerowała.

-Bardzo dobry pomysł Pani Williams. - Powiedział David.

-David'zie.. możesz mówić mi mamo, przecież my jak rodzina już. - Uśmiechnęła się matka.

Przecież my jak rodzina.

Te słowa rozbrzmiały w moich uszach ale szybko się opamiętałam by słuchać rozmowe moich rodziców z moim niestety przyszłym mężem.

Kiedy leżałam już w łóżku znów zaczęłam się zastanawiać.

Dlaczego muszę wychodzić za mąż za David'a?

Przecież ja go nie kocham. Moje serce od jakiegoś czasu należało do wysokiego mężczyzny z bujną fryzurą i orzechowymi oczami.

I wtedy zorientowałam się, że kiedy Brian mnie odprowadzał i jak byliśmy już przed moim domem to go przytuliłam.

Nie widziałam się teraz w lustrze ale mogłabym przysiąc, że jestem czerwona jak burak.

Spojrzałam w stronę czerwonych róż które dostałam od David'a. Były piękne ale czułam, że to nie tak powinno być. Zabolało również to, że co wsumie to nic o mnie nie wie bo moi rodzice opowiedzieli mu o wszystkim. To było kłamstwo.

David nie wiedział o mnie nic.

Love of my life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz