26

437 40 4
                                    

Wyszedłem, ignorując wibrujący bez przerwy telefon w kieszeni płaszcza. Byłem wystarczająco spóźniony przez histerię w jaką wpadła Olive. Byłem pewien, że Emma prawdopodobnie aktualnie rwie włosy z głowy tłumacząc się swojej nadgorliwej przyjaciółce. I choć widziałem jak Emma była przerażona całym zajściem byłem przekonany, że to dobrze nam zrobi. Nie chciałem dłużej tego ukrywać. Pragnąłem związku na poważnie. Wspólnego mieszkania, oglądania durnych programów rozrywkowych, picia wspólnej kawy rankiem a nawet regularnego suszenia głowy przez brunetkę. Nie wyobrażałem sobie już mojego życia bez tego wszystkiego. Bez Emmy. I choć nasz układ pozwalał mi sądzić, że to się nie zmieni przez najbliższe kilka miesięcy, chciałem więcej. Chciałem jej naprawdę. Musiałem wierzyć, że ona także tak myśli.

Wyjechałem na ulicę i skierowałem się do przeszklonego wieżowca, w którym wynajmowałem piętro dla swoich pracowników. Byłem przyzwyczajony do porannych maili i telefonów, jednak ilość powiadomień sprawiła, że zmrużyłem niepewnie oczy. Moja sekretarka próbowała skontaktować się ze mną dobre osiem razy. A to nie wróżyło nic dobrego. Czyżby Japończycy wycofali się z przetargu? Nie, to nie miała żadnego sensu. Zadbałem o każdy szczegół podpisanej umowy, nie mogli wycofać się tak łatwo. Pogrążyłaby ich suma odszkodowań, na które umyślnie się zgodzili.

Zanim stalowe, szare drzwi windy zdążyły się uchylić, na środku korytarza tuż przed moją twarzą pojawiła się Janet. Jak zwykle wyglądała nienagannie. Idealnie zaczesane włosy spięte miała w kucyka. Miała na sobie szarą marynarkę i opinającą spódnicę a na stopach niebotycznie wysokie czarne szpilki. Uśmiechała się do mnie niepewnie, a jej bluzka rozpięta była o co najmniej dwa guziki za dużo. Uprzejmie przywitała się, dygając niczym wystraszone dziecko. Podszedłem do niej, zastanawiając się ile czasu zajmie jej asymilacja w tym miejscu. Pracowała tu od dobrych dwóch miesięcy, a nadal zachowywała się jakbym był najgorszym gburem i bydlakiem, mającym wymagania z kosmosu.

- Panie Evrard- odezwała się.- Dzwoniłam kilka razy.

- Zdążyłem to zauważyć, Janet.- odpowiedziałem teatralnym tonem.- Czy wydarzyło się coś pilnego?

- Jakiś mężczyzna pojawił się tu dobre pół godziny temu, twierdząc, że musi z panem porozmawiać.

Spojrzałem na nią z ukosa, gdy oboje kierowaliśmy się w stronę mojego gabinetu.

- Gdzie w tej chwili jest?- dopytałem, rozglądając się po holu.

Nikogo jednak nie dostrzegłem, dlatego zatrzymałem się w pół kroku. Moja niezdarna asystentka wpadła na mnie, zderzając się z moimi plecami. Westchnąłem poirytowany.

- Twierdził, że jest pańskim bratem.- wyszeptała zrezygnowana, na co uniosłem wysoko brew.- Przedstawił mi swoje dokumenty...

Zaczęła się tłumaczyć, ale już jej nie słuchałem. Szarpnąłem za drzwi, zatrzymując się w ostatniej chwili.

- Na przyszłość, nie wpuszczaj nikogo do mojego biura.- rozkazałem, nadal trzymając za klamkę.

Wszedłem do otwartego, przeszklonego gabinetu, gdzie w centralnym punkcie stał Ethan. Wpatrywał się w panoramę miasta. Ręce trzymał w kieszeniach spodni, włosy nieco rozburzone a jego zwykle nieskazitelny wygląd mącił mocno wygnieciony sweter. Zabawne, że na jego widok nie poczułem żadnych przyjemnych uczuć. Ale z drugiej strony wcale mnie to nie zdziwiło.

- Przyjechałeś na pogaduchy?- zakpiłem, wskazując na sofę w rogu pomieszczenia.- Czy może zamierzasz zorganizować mi kawalerski?

Cmoknął rozbawiony, szurając brązowym idealnie wypastowanym butem o wykładzinę.

- Można tak powiedzieć. Stęskniłem się.- oznajmił rozbawionym tonem.

Podszedł do barku, na którym stało kilka butelek drogich alkoholi. W ogóle nie zdziwiło mnie, gdy rozlał sobie szklaneczkę whisky, spoglądając na mnie z oczekiwaniem. Odmówiłem ruchem głowy, kierując się do obrotowego krzesła.

Wiza na miłość ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz