2.

204 18 118
                                    

- Ale jak to? – zapytał zaskoczony Arion, który trzymał w dłoniach piłkę.

Victor prychnął.

- Boicie się? Nie macie odwagi przyjąć mojego wyzwania? – pytał swoim głębokim głosem.

- Ja.. – Cornelia nie zdążyła nic więcej powiedzieć ponieważ brązowowłosy się wciął w jej zdanie.

- Okej, zgadzamy się! – odpowiedział za ich dwoje, przez co wzrok rudowłosej spoczął na chłopaku.

Przecież przegrają. Ten chłopak przewyższa ich umiejętności dziesięciokrotnie! Mimo że mają przewagę liczebną, to nie poradzą sobie. Pani Hills próbowała wybić Arionowi ten pomysł z głowy, jednak ten był nieugięty. Cornelia westchnęła i po chwili stanęła koło kolegi gotowa na rywalizacje. 

- Ty też? – zapytała wystraszona kobieta.

- Proszę pani – w piwnych oczach dziewczyny teraz tliły się płomyki determinacji. – ten chłopak za nic znokautował cały drugi skład drużyny, plus ma czelność obrażać piłkę nożną. Nie pozwolę by ktoś używał tego sportu do krzywdzenia innych!

Na te słowa Victor szyderczo się zaśmiał.

- A więc macie w sobie trochę ikry. – granatowłosy odważnie patrzył to w oczy Sherwind'a, to w oczy Cornelii.

***

Wokół boiska zaczęło się zbierać coraz więcej uczniów, którzy nie mieli pojęcia co się dzieje. Victor wyjaśnił co Cornelia i Arion mają zrobić, by wygrać. Mieli odebrać mu piłkę. Cornelia zmarszczyła lekko brwi, spodziewała się czegoś w rodzaju małego meczu, a nie zwykłego odebrania piłki. Chociaż już samo to wydaje się ciężkie, zważywszy na to z kim się mierzą. Pani Hills była przestraszona i prosiła trenera by ten zatrzymał całe to zamieszanie, jednak ten nic nie odpowiadał na jej prośby. 

- Czyli jeśli któreś z nas odbierze ci piłkę to wygramy? – Cornelia była czujna, miała złe przeczucia do tego wszystkiego.

- Tak – potwierdził Blade. – jeśli wygracie, oszczędzę waszej drużynę upokorzenia, jednak jeśli przegracie, ta drużyna praktycznie przestanie istnieć.

W głowie piwnookiej zaczęły wirować myśli. Jeśli przegrają, to nie tylko ośmieszą się już pierwszego dnia szkoły, ale też cała drużyna przestanie istnieć. Nie mogą do tego dopuścić! Nie mogą przegrać! Stawka jest zbyt wysoka, przecież Raimon słynie właśnie z drużyny piłkarskiej. 

Cornelia spojrzała na jednego z zawodników, białowłosego chłopaka który klęczał na jedno kolano oraz trzymał się za ramię. Jego niebieskie oczy spotkały się z tymi piwnymi, należącymi do rudowłosej. Miał na ramieniu zieloną opaskę, co musiało wskazywać, że jest kapitanem drugiego składu. Wtedy gniew w rudowłosej nasilił się mocniej, Blade znokautował niewinnych zawodników, przez swoje głupie farmazony!

- Nie daruje mu tego! – pomyślała zdenerwowana.

- Dyrektorze Goldwin! – głowy Ariona oraz Cornelii odwróciły się w stronę głosu pani Hills. – Niech chociaż pan to zatrzyma!

Na boisku pokazali się dwaj mężczyźni, jeden niski i otyły, drugi zaś chudy ale za to wysoki. Niższy z nich miał opaloną skórę oraz blond włosy, wyższy miał szare włosy ułożone w dziwną fryzurę a na nosie miał okulary. Według rudowłosej oboje wyglądali jak szczury kanałowe, ale to tylko jej zdanie.

Niższy ze zmarszczonymi brwiami patrzył na zmartwioną kobietę.

- Ale jest to bardzo ciekawy zbieg okoliczności – powiedział ignorując wcześniejsze słowa doradczyni drużyny. – czuje że potrzebujemy innowacyjnego podejścia do prowadzenia drużyny Raimon'a. I nie zamierzam tolerować istnienia drużyny tak słabej, że może ją pokonać jeden uczeń!

Wąż i Marchewka |Michael Ballzack/ Kaiser|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz