- Patrzcie! To Cornelia! – zawołał wysoki chłopak z czarnymi włosami. – I jak? Pomogłaś ojcu w morderstwie?
- Po co ją pytasz? – zapytała złośliwie dziewczynka stojąca koło niego. – Śmierdzi od niej na kilometr, na pewno to od krwi!
Mała rudowłosa dziewczynka uciekła od dzieci, próbując się nie rozpłakać. Czym ona zawiniła? Przecież ona niczym nie zawiniła! To nie jest jej wina, że ojciec postanowił mordować. Jeszcze do tego jest teraz na wolności, a policja nadal go nie mogła znaleźć. Siedmiolatka nadal nie mogła pojąć dlaczego zabił jej mamę, przecież się kochali! Byli rodziną a on ją zabił!
Dziewczynka schowała się w kabinie szkolnej toalety, po czym usiadła i zaczęła płakać. Minęły niecałe dwa tygodnie od tej tragedii, w tym czasie wydarzyło się bardzo dużo. Musiała przeprowadzić się do cioci Diany, która gdy tylko dowiedziała się o śmierci swojej siostry od razu wystąpiła o zgodę na opiekę nad dziewczynką. W jej podstawówce szybko rozeszła się informacja o wypadku ale zamiast jakiegokolwiek wsparcia dostała tylko masę wyzwisk od innych dzieci. Nikt nie chciał z nią rozmawiać, niektórzy wprost pokazywali jej jak się brzydzą jej osobą mimo, że ta nic złego nie zrobiła.
- Dlaczego ja? – zapytała się siebie między szlochami. – Czym ja zawiniłam?
***
- Cornelia! – dziewczyna otrząsnęła się ze wspomnień gdy usłyszała głos JP. – Co się dzieje?!
- Nic, – odpowiedziała szorstko po czym ruszyła do przodu. – jest mecz do wygrania. Skupmy się na tym.
Arion był przy piłce jednak została mu odebrana przez dwóch obrońców, którzy po chwili zaczęli biec w stronę bramki Raimon'a. Wszechmocni przeszli do ataku, szykowali się na strzelenie trzeciego gola, Cornelia wiedziała, że trzeba bronić bramki za wszelką cenę. Jeśli teraz stracą gola ciężko będzie im się wybić. Zawodnicy Raimon'a zostali zablokowani przez przeciwnika. Jeden z zawodników Wszechmocnych wykonał strzał który nazwał bomba ognia, jednak tylko poprzecza uratowała Raimon przed stratą gola. Wtedy rozpoczęło się prawdziwe gradobicie strzałów ale Samguk dzielnie bronił bramki, problem był w tym, że wszyscy byli kryci przez Wszechmocnych i nie mieli jak pomóc bramkarzowi.
- Sam! – rudowłosa próbowała ominąć przeciwnika, jednak ten podstawił jej nogę.
- Ucisz się dziewczynko, – zaśmiał się kapitan Wszechmocnych. – nic nie pomożesz. Poza tym ciekawi mnie czemu cię przyjęli do drużyny, wiesz? W końcu ktoś kto jest dzieckiem mordercy nie powinien mieć styczności z innymi. Wiesz, by nikogo nie zabić.
Cornelia poczuła łzy w oczach, jednak ich nie uroniła. Podniosła się na nogi i kiedy chciała coś powiedzieć, usłyszała zdenerwowany głos Jade. Spojrzała zdziwiona na nią, jednak po chwili zwróciła swoją uwagę na leżącego bramkarza i od razu do niego podbiegła.
- Chłopaki! – zawołała drugoklasistka. – Naprawdę was nie rusza, że wasi przyjaciele ledwie stoją?! Rozumiem, że się boicie Piątego Sektora i Cesarskich, ale halo! Ci bohaterowie to podobno byli wasi najlepsi kumple z boiska!
Wtedy cała piątka która stała przy bocznych liniach boiska spojrzała na bramkę, gdzie ci którzy walczą w tym meczu o wolny football pomagają podnieść się bramkarzowi.
- Razem byliście w klubie. Razem trenowaliście. I razem zaszliście tak daleko. Teraz ci chłopcy i ta odważna dziewczyna robią wszystko, by bronić renomy piłkarskiej Raimon'a. A spójrzcie na siebie! Naprawdę chcecie dalej stać?! – zawołała wkurzona menadżerka.
Wszechmocni znowu zdobyli piłkę i znowu byli pod bramką Raimon'a. Kapitan przeciwnej drużyny nakazał jednemu z zawodników użyć ducha walki, by wbić trzecią bramkę. Ani Cornelia, ani żaden z jej przyjaciół nie był w stanie teraz nic zrobić, ponieważ byli bardzo dobrze kryci przez przeciwników. Kiedy już miał się pojawić duch walki, stało się coś niesamowitego.
![](https://img.wattpad.com/cover/363699714-288-k356495.jpg)
CZYTASZ
Wąż i Marchewka |Michael Ballzack/ Kaiser|
Fanfic- Dlaczego stanąłeś w mojej obronie? - zapytała kiedy się uspokoiła. - Bo brzydzi mnie znęcanie się nad innymi. - powiedział bez ogródek. - Ale moje nazwisko... - nie skończyła bo niebieskowłosy jej przerwał. - Co z tego? To że masz nazwisko po taci...