Rozdział 10

17 1 7
                                    

     Polana ice tea myślałam jak zamorduję te blondynkę , tak żeby nikt się nie zorientował i nie pozwał mnie już drugiego dnia do sadu, jeśli takowe tu posiadają. Jednak zanim popełniłam morderstwo pomyślałam, że może zobaczę najpierw swoja ofiarę, a była to ta sama blondynka o niebieskich oczach, co wcześniej. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że była ode mnie wyższa o około 16 centymetrów. Jednak jej postura nie wpływała na przyjemną aurę, którą powodował sam jej uśmiech. Ja jednakże nie dawałam się zwieść pozorom i krzyknęłam na nią zdenerwowana patrząc w jej oczy, błękitne jak ocean.

- Co ty robisz wariatko! Jestem teraz cała mokra, a do tego marnujesz herbatę!

- Przepraszam Cię bardzo, naprawdę! To był tylko wypadek. Przysięgam na cały zapas herbaty, który posiadam to nie ja! - odpowiedziała sfrustrowana. 

- Tylko szkoda, ze nie pomyślałaś o tym zanim zmarnowałaś około 60 miligramów teiny w ten straszny sposób, czytaj na mojej koszulce! - wrzasnęłam bardzo zdenerwowana i gotowa do przebicia jej tętnicy moją szpilką do włosów.

- Jak najmocniej Cię przepraszam - przeprosiła winna. - Proszę weź to, mam pod nią T-shirt - powiedziała zdejmując bluzę i podając mi ją.

- Emmmm... Dziękuję - odpowiedziałam szukając wzrokiem środków do dezynfekcji. - To ty jesteś tą dziewczyną, która biła się przy tamtej fontannie? - zapytałam próbując zagęścić rozmowę zanim poszłam się przebrać oraz udałam się do oddziału zakaźnego, żeby przebadać się w kierunku małpiej ospy.

- Yyyy... Tak - odpowiedziała niezręcznie - Walczyłam z moim bratem Brandonem o ostatnie 40 gram Guarany, która była na półkach sklepowych.

- Czekaj... czym jest Guarana? - zapytałam zdezorientowana.

- Nie jestem dobra w tłumaczeniu, ale Guarana to roślina, która po sproszkowaniu ma podobne właściwości do kawy - odrzekła spokojnie i z uśmiechem, który -  jak mi się wydawało - został spowodowany zainteresowaniem się tematem. - Chcesz iść się napić kawy w ramach przeprosin po tym jak się przebierzesz? - zadała pytanie z niezręcznym wyrazem twarzy.

- Okej, mogę iść, ale stawiasz mi herbatę zamiast kawy - odparłam stawiając na swoim.

- Dla mnie nie ma problemu panienko... - oznajmiła czekając na moją odpowiedź.

- Lenox, a konkretniej Kamalayi Lenox - odrzekłam z nieskrywaną dumom i rozbawieniem.

- Dobrze panno Lenox, teraz lokaj Elinayi Wors, który jest zawsze do twoich usług zaprowadzi Cię do ekskluzywnie i eleganckiej herbaciarni, w której na twoje szczęście serwują herbatę - zoznajmiła Elinayi z udawanym wdziękiem.

     Zachichotałam a ona poprowadziła moją osobę do łazienki, a po kilku minutach kiedy oznajmiłam, że jestem gotowa zaprowadziła mnie do eleganckiego lokalu o nazwie "Jaśminowa mądrość" (jeśli ktoś wie do jakich dwóch rzeczy nawiązałam to proszę pisać w komentarzach). Po otworzeniu drzwi przywitała nas kobieta w kelnerskim stroju i okularach o nieco zbyt grubych oprawkach w jasnym odcieniu czerni, od razu zaprowadziła nas do stolika i podała menu. Szczerze mówiąc zawarli tam prawie wszystkie znane mi rodzaje herbaty, a z tego co mi się wydawało mieli wszystkie dostępne na świecie kawy, a na dodatek autorskie kompozycie. 

     Kiedy uznałyśmy, że jesteśmy zdecydowane zawołałyśmy pracownice kawiarni i złożyłyśmy zamówienia. Elinayi poprosiła o podwójne espresso, a ja o zwykłą jaśminową herbatkę. Worsówna próbując zagęścić rozmowę zaczęła mnie wypytywać o informacje objęte RODO, na co ja odpowiadałam jednym lub dwoma słowami, próbując zachować podstawowe zasady kultury, które chcą nie chcąc mnie obowiązywały. Jednak zauważając moją nie chęć do odpowiadania na jej pytania, zaczęła mówić o sobie w większych lub mniejszych szczegółach i w następujący sposób spędziłyśmy dwie godziny w miarę przyjemnej atmosferze. Jednakże moi adopcyjni rodzice przybyli na miejsce po owym czasie i rzekli, iż nadszedł już czas powrotu i muszę się pożegnać z moją "przyjaciółką", więc grzecznie życzyłam jej miłego dnia i odeszłam z moimi prawnymi opiekunami w strona samochodu z małą i wielce skrywaną przeze mnie  nadzieją, że jeszcze udami się je kiedyś spotkać.


X-RayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz