Destiny
Siedziałam w pokoju i słuchałam sobie muzyki. Była 7:10 a ja czekałam już wyszykowana na lekcje. Miały zacząć się o 8:00. W sumie tak jak zwykle.
Nagle włączyła mi się piosenka "Iris" The Goo Goo Dolls. Kojarzyła ona mi się z różnymi książkami, które czytałam. Rozejrzałam się po pokoju. Ściany były białe. Meble też. Prawie wszystko było białe.
Zatrzymałam swój wzrok na mojej pięknej biblioteczce. Była bardzo wielka. Książki ułożyłam jakiś czas temu kolorami i przez to nie było aż tak biało w tym pokoju. Podobał mi się bardzo mój pokój.
Na ścianie na przeciwko regału były poprzyklejane zdjęcia. Z moimi super "znajomymi" i oczywiście chłopakiem. Zdjęcia z niebem też musiały być.
Kocham oglądać niebo. Jest zawsze takie przepiękne.
Różne kolory przeplatające się między chmurami.
Czy nie jest to najpiękniejsza rzecz na świecie?Odkąd skończyłam 7 lat zawsze gdy byłam przygnębiona patrzyłam w niebo na plaży. To mnie uspokajało. Wyciszało moje wszystkie myśli. I tak jest do dziś.
Za równy miesiąc będę miała swoje 19 urodziny. 17 maja. Nienawidzę urodzin. Po co one są? Nikt o nich nie pamięta. Przypominają ci je jedynie media społecznościowe. Każdy ci składa życzenia i mówi słodkie słówka. Ale jak jest w ciągu roku? Nikt o tobie nie pamięta. Nikt nie interesuje się tobą. Według mnie urodziny naprawdę są bez sensu.
Podniosłam się i przejrzałam w lustrze. Założyłam dzisiaj granatowy top i normalne czarne spodnie a do tego oversize'ową bluzę. Wzięłam plecak i zeszłam na dół. Była już 7:30 a ja nie mogłam się spóźnić do szkoły. Już miałam pociągnąć za klamkę do drzwi ale zatrzymał mnie głos mojej matki.
-Nawet się ze mną nie przywitasz? Może jakieś dzień dobry? Nie tak cię wychowaliśmy.
-Dzień dobry.-mruknęłam, a zanim wyszłam usłyszałam jeszcze coś.
-Rozwydrzony bachor. Sophia jest grzeczniejsza. Chciałabym mieć taką córkę, jaką mają Johnsonowie. -rozmarzyła się, a ja trzasnęłam drzwiami. Ona często tak mówiła. Głupia menda.
*
-Widziałaś tego nowego chłopaka. Cudowny jest.-szepnęła do mnie Alice.
-Cicho bądź. Próbuje się skupić na lekcji. I nie, nie widziałam go jeszcze.
-No dobrze.
Siedziałam na matematyce i próbowałam rozwiązać zadanie i szło mi nawet dobrze, ale ona mi ciągle przeszkadzała.
-Noo, a wiesz co jest w piątym zadaniu.
Japierdole. Weźcie ją ode mnie błagam.
-Boże, próbuje się skupić. W piątym zadaniu jest odpowiedź a.
-Okej, dzięki. A wiesz może...
-Kurwa no Alice.-powiedziałam zirytowana.
-Dobra, przepraszam. Będę już cicho.
-No dzięki.
Po tych słowach rozbrzmiał dzwonek. Wstałam i zaczęłam się pakować. Wreszcie koniec lekcji. Nie wytrzymałabym tutaj więcej. Już miałam przekroczyć próg sali ale kurwa coś mnie zatrzymało. Znowu.