Destiny
Leżałam na łóżku i po prostu patrzyłam się na ścianę na przeciwko. Myślałam o wszystkim. Chciałam w sumie myśleć o wszystkim byle nie o nim.
Od tamtej sytuacji ani razu na siebie nie wpadliśmy, nie rozmawialiśmy ani nic innego. Nie ruszyło mnie to jakoś bardzo. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Mnie nie ruszają takie rzeczy. Mam płakać w poduszkę, bo chłopak ze mną nie rozmawia? No błagam. Ja nie płaczę z takich rzeczy. Nie umiałam płakać. Od chwili gdy całe moje życie się zmieniło.
11.02.2005
-Mamo!-krzyknęłam. Siedziałam w pokoju i rysowałam jej rysunek na przeprosiny. Mówiła, że musiała tak zrobić, bo się o to prosiłam. Ale ja tylko przez przypadek zbiłam kubek w salonie. Pamiętam to bardzo dokładnie.
Chwilę wcześnej
Jadłam spokojnie obiad i myślałam o moich koleżankach z przedszkola. Ale nagle usłyszałam coś zza pleców. Szybko się obróciłam i przy okazji potrąciłam kubek ręką. Spojrzałam na ziemię. Otworzyłam szerzej oczy, bo nie chciałam by mama się o tym dowiedziała. Byłyby kłopoty.
Miałam już zamiar wstania i posprzątania tego, ale usłyszałam krzyk. Odwróciłam się i spojrzałam na moją mamusię, która stała i patrzyła na podłogę. Widziałam w jej oczach furię.
-Coś ty narobiła mała jędzo?! To mój najładniejszy kubek!-wykrzyczała.
To prawda. Był bardzo ładny. Miał piękne realistyczne kwiatki dookoła. Podobał mi się.
Chwilę się w niego wpatrywałam i dopiero po chwili zrozumiałam co się właśnie stało.
-J-ja nie chciałam. To było przez przypadek.-zająkałam się, ponieważ nie chciałam przeżywać tego ponownie.
-Chcesz się tak bawić?
Patrzyłam na mamę, czując, że w oczach już mam łzy. Po kilku sekundach nic przez nie nie widziałam. Nie chciałam by popłynęły, bo mamusia by bardziej się zezłościła.
Dasz radę Destiny. Wytrzymasz to.-powtarzałam sobie ciągle w myślach.
-Okej, skoro nic nie mówisz, to znaczy, że tak. Wstań.-mówiła stanowczym głosem.-Poza tym po co mam ci to mówić. Wiesz przecież co robić, tak?
-Tak.-powiedziałam niepewnie i wstałam. Podeszłam do szafki z talerzami i podałam kilka mamie. Ona od razu rzuciła je na ziemię.
Patrzyłam na nie coraz szybciej oddychając. Nie chciałam tu już być. Pierwsze łzy popłynęły, ale szybko je wytarłam.
-Podejdź.-spojrzała na mnie wyczekująco i jak na nią, naprawdę powiedziała to dosyć spokojnie.
Miała bardzo różne zmiany humoru. Nie rozumiałam jej. Przełknęłam ślinę i słusznie do niej podeszłam. Lepiej nie sprzeciwiać się mamusi, bo będzie bardzo, ale to bardzo źle. Gorzej niż teraz.
Popatrzyła się na mnie z obrzydzeniem. Czy ja byłam brzydka? Jeśli nie to dlaczego się tak na mnie patrzyła?
Zrobiło mi się z tego powodu przykro. Czemu moja mama mnie nie lubiła? Patrzyłam się na nią, próbując zachować spokój. Ale w końcu nie dałam rady. Łzy płynęły po moich policzkach i nie wiedziałam jak je zatrzymać.
Odwróciłam wzrok, by nie musieć na nią patrzeć. Byłam słaba. A mama nie lubiła słabych osób. Dlatego po chwili uderzyła mnie mocno w policzek, a następnie popchnęła na ziemię. Trafiłam idealnie na rozbite talerze. Krzyknęłam z bólu, bo poczułam, że wbiło mi się szkło w rękę. I to mocno. Bardzo mocno.
Próbowałam wstać, ale ona mnie popchnęła tak, że znowu upadłam, czując straszny ból. Szkło wbijało mi się wszędzie. To bardzo bolało.
Popatrzyłam na ręce. Zobaczyłam na nich dużo krwi. Chyba zrobiło mi się słabo. Próbowałam je wytrzeć o moje leginsy ale to nic nie dawało. Tego było za dużo.
-Nie chcę tu już być.-powiedziałam cicho, nadal płacząc.
-Coś ty powiedziała? Micheal!-zawołała tatę.
-Tak, Beatrice?-zapytał się miło do swojej żony, ale gdy na mnie spojrzał to zrzedła mu mina. Westchnął i podszedł.
-Ten bachor zbił mi mój ulubiony kubek!-wydarła się, a ojciec pogładził ją po plecach.
On zawsze był spokojny. Często mnie ratował w takich sytuacjach. Był moim bohaterem. I miałam nadzieję, że mnie kochał. Nie to co mama.
Kolejny raz chciałam się podnieść, ale tym razem kopnęła mnie w brzuch tak, że sama się przewróciłam. Było mi aż nie dobrze.
Wszystko mnie bolało. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Popatrzyłam na rodziców, którzy nagle zaczęli się śmiać. Tata również. Dlaczego mi nie chce pomóc?
-Ty też spróbuj. To fajne uczucie. A Destiny prosiła się o to od dawna.-szepnęła do ojca, ale ja też to słyszałam.
Mama weszła do kuchni, wzięła szklankę i mu ją podała. Wszystko robiła z uśmiechem. To było chore. Bo kto się cieszy z tego, że bije swoje dziecko?
No właśnie. Nikt. A jak byłam w przedszkolu to koleżanki opowiadały mi o swoich rodzicach. Paula powiedziała mi, że jej rodzice ją bardzo kochają i kupują jej co zechce. To było niesprawiedliwe.
Dlaczego rodzice kochają swoje dzieci, a moi nawet nie próbują mnie polubić?! Przecież dużo osób mnie lubi. W przedszkolu jestem w tej fajnej lidze. Pomagam, a przynajmniej próbuje pomagać.
Moje serce łamało się, gdy sobie o tym przypominałam. Nie chciałam o tym pamiętać.
-Dlaczego mnie nie kochacie?-zapytałam cicho i ledwo słyszalnie, bo nie miałam już siły. Nawet nie byłam pewna, czy mnie usłyszeli.
Kolejny raz próbowałam się podnieść. I tym razem mi na to pozwolili. Chciałam wrócić do pokoju. Ledwo szłam. Czułam jak jest mi słabo.
I już nie płakałam. Nie umiałam. Nawet jakbym chciała, to nie dałabym rady. Nie czułam już żadnych emocji. Ale to dobrze, bo nie chciałam nic czuć.
Rodzice często mnie tak karali jak robiłam coś źle. Ale zawsze mama mi mówiła, że to tylko przez to, że ja do tego Podeszłam do lustra i się na siebie spojrzałam. Czułam obrzydzenie. Nie wiem jak, ale tak czułam. Widziałam, że byłam prawie cała we krwi.
Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Ciągle czułam ból, ale po prostu go ignorowałam. Po chwili wpadłam na pomysł, by narysować mamie rysunek na przeprosiny.
By mnie już więcej nie biła. By mnie nie przezywała. By wreszcie była moja mamą. A nie potworem. Chciałabym, żeby tak było.
Wstałam i podeszłam do biurka. Rysowałam spokojnie, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
-Wiesz, przepraszam cię, że tak postąpiłam. Ale się o to prosiłaś, Destiny. Wiesz o tym prawda?
Ale to nie były szczere przeprosiny. Nigdy nie były. Zawsze po wszystkim, przychodziła i mówiła to samo. A ja zawsze jej w to wierzyłam. Była po prostu dobrą aktorką.
-Wiem, że źle zrobiłam. Przepraszam.-westchnęłam i znowu powróciłam do rysowania. Nie chciałam się na nią patrzeć.
I już wtedy obiecałam sobie, że gdy skończę szkołę średnią to wyjadę na studia jak najdalej od nich.