1

335 45 4
                                    

Leżałem w swoich czterech ścianach zupełnie sam i pasowało mi to. Nikt nie przychodził aby sprawdzić co się ze mną dzieje i dobrze bo nie chciałem denerwować Michael'a który zniknął prawie 30 minut temu. Podniosłem się do pozycji siedzącej i odpaliłem laptopa który stał na szafce obok łóżka. Michaelowi nie przeszkadzało to,że używałem czasem Tumblr,nawet lubił ze mną oglądać i mówił gdy coś mu się podobało. Zalogowałem się na portalu i od razu wyświetlił mi się mój kokpit. Zacząłem reblogować wszystko co mi się podobało. Jeden obrazek przykuł szczególnie moją uwagę,mianowicie na zdjęciu była dziewczyna siedząca na kanapie i pisząca coś na wzór pamiętnika. Kiedyś gdy byłem młodszy miałem swój zeszyt w którym zapisywałem wszystkie swoje emocje albo wspomnienia więc pomyślałem,że czemu nie miałbym pisać go znów. Michael nie miałby chyba nic przeciwko abym prowadził pamiętnik prawda? Wylogowałem się i odłożyłem laptopa na swoje miejsce. Chwyciłem telefon i napisałem krótką wiadomość do Luke'a czy pójdzie ze mną do sklepu. Ostatnią wiadomość napisałem do niego 4 miesiące temu. Michael złościł się gdy do niego pisałem albo dzwoniłem a ja nie chciałem go denerwować więc przestałem. Blondyn szybko odpisał,że będzie za 15 minut.Przebrałem się w czyste ubrania i wyszedłem z pokoju. Po cichu zszedłem do kuchni gdzie krzątała się moja mama. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się szeroko i podeszła chwytając za rękę i prowadząc do stołu. Rzadko kiedy wychodziłem z pokoju sam z siebie więc była szczęśliwa. 

-Mamo?

Szepnąłem. 

-Tak kochanie?

Pogłaskała mnie po głowie jak pięciolatka 

-Luke zaraz przyjdzie i pójdziemy do sklepu dobrze?

Jej uśmiech stał się szerszy i widziałem łzy w jej oczach. W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi,wiec bez słowa wstałem i wyszedłem do blondyna czekającego na mnie z tym samym uśmiechem co przed chwilą obdarzyła mnie mama. Szliśmy powoli i w ciszy. 

Ashton! 

Podskoczyłem przerażony co nie uszło uwadze Luke'a. Pogładził moje plecy mówiąc że wszystko jest w porządku ale nie było.Michael wrócił i jest zły a ja bałem się tego Mikey'a. Przyśpieszyłem kroku i już po chwili byliśmy w papierniczym. Wybrałem zwykły zeszyt w kratkę w czarnej okładce i podałem należną cenę sprzedawczyni która obdarzyła mnie gardzącym spojrzeniem. Mruknąłem ciche 'dziękuję' i razem z przyjacielem opuściłem sklep. Droga powrotna minęła tak samo jak gdy szliśmy do sklepu ale nie przeszkadzało mi to i jemu chyba tak samo. Gdy stanęliśmy pod moim domem Luke przyciągnął mnie do siebie w mocnym uścisku. Zastanowiłem się czy odwzajemnić jego gest ale w końcu to zrobiłem. Posłałem mu ostatnie spojrzenie i wszedłem do domu,kierując się prosto do swojego pokoju który zamknąłem na klucz. Usiadłem przy biurku i wyjąłem swój zakup,chwytając czarny długopis do ręki. 

Drogi Pamiętniku 

Albo nie. To brzmi tak oficjalnie  i oklepanie. Będę się do ciebie zwracał Michael dobrze? dobrze więc jeszcze raz 

Drogi Michaelu 

Nie rozumiem dlaczego muszę chodzić do tego psychiatry przecież mi nic nie jest. Jestem całkowicie zdrowy,tak mi cały czas powtarzasz a ja ci wieżę bo dlaczego miałbyś kłamać skoro mnie kochasz. Przepraszam,że ostatnio Cię zdenerwowałem i pewnie teraz też jesteś na mnie zły bo wyszedłem z Luke'm do sklepu. Przepraszam mogłem iść sam. Jesteś zły? Jeśli tak to jeszcze raz przepraszam. Wiem jestem głupi i beznadziejny pamiętniki są dla nastolatek ale poczułem potrzebę aby zacząć pisać i mam nadzieję że pozwolisz mi to robić. Dl...

Moje pisanie przerwała najprawdopodobniej mama która puka do drzwi. Podniosłem się z fotela i otworzyłem drzwi wracając na poprzednie miejsce. Rodzicielka postawiła obok mnie tackę z kilkoma kanapkami i tabletkami. Poprosiła abym tym razem je wziął tłumacząc że one mają mi pomóc i wyszła. Spojrzałem przelotnie na nie i wróciłem do poprzedniej czynności 

Przepraszam,że przerwałem ale mama przyszła przynieść mi kolację i tabletki. Powiedziała,że one mają mi pomóc wyzdrowieć ale ja przecież nie byłem chory wiec nie potrzebowałem się tym faszerować. Mike gdzie jesteś kochanie? Chcę abyś mnie przytulił i pocałował w czoło jak zawsze to robisz przed snem. Kończę już,mam nadzieję że pojawisz się wkrótce kochanie

Ashton 

Zamknąłem zeszyt i schowałem do szafki na kluczyk aby mieć pewność,że nikt poza mną go nie przeczyta. Wysypałem na dłoń cztery tabletki. Jedna była duża biała,druga trochę mniejsza też biała,kolejne duże czerwona i niebieska. Rozpiąłem poszewkę poduszki i wrzuciłem do niej leki tak jak robię to każdego dnia rano i wieczorem. Michael byłby dumny że nie faszeruję się nimi.

- Gdzie jesteś kochanie?

Powiedziałem cicho i skuliłem się na swoim dużym łóżku. Zacząłem płakać a łóżko ugięło się pod czyimś ciężarem. 

- Jestem tu Ashton 

Spojrzałem na Michael'a który teraz siedział koło mnie i uśmiechał się do mnie,gładząc moje udo. Po chwili jednak z jego twarzy zniknął uśmiech i zacisnął boleśnie mocno palce na mojej nodze z której zaczęła wypływać krew. 

- Dlaczego napisałeś do Luke'a! mówiłem Ci coś na ten temat! czego nie zrozumiałeś! pytam się Ashton więc mi odpowiedz!

Zaczął wrzeszczeć a ja krzyczałem że go przepraszam,że go kocham i że to już nigdy się nie powtórzy ale on krzyczał i ranił mnie dalej.Mama weszła do pokoju i zaczęła mną potrząsać.Michael zniknął.Wtuliłem się w jej ciepłe ciało i płakałem 

- Już spokojnie Ashton,Michael'a tu nie ma kochanie Cii

Kołysała mnie jakbym był płaczącym niemowlakiem. Po jakimś czasie opadłem bez sił na poduszkę i zasnąłem. 


Biedny Ashton :(

leave me alone (mashton cz.2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz