rozdział 13

217 6 10
                                    

Więc tak. Siedziałam teraz w salonie i myślałam o wszystkim, co stało się dzisiejszego dnia. Była godzina piętnasta, a ja miałam jeszcze trochę czasu na przygotowanie się do spotkania z Archerem.

Właśnie, co do Archera, doświadczyłam ostatnio, że on wcale nie ma oporu przed dotykiem, tak mi się przynajmniej wydawało. Przecież, kurwa, pozwolił mi położyć głowę na swoim ramieniu, zanosił mnie do domu, do samochodu, całował w czoło, dwa pierdolone razy, sam dal mi głowę na swoje ramię. Marcus nigdy nie mylił się w swoich detektywistycznych misjach. Albo tym razem mu się nie udało, albo coś było nie tak. Przecież Archie, na początku naszej znajomości, podał mi rękę jak gratulował mi rozmowy z Jessica. Od momentu w którym skręciłam sobie tą, pierdoloną, kostkę było jakoś inaczej. Nie wiem, o co w tym chodzi, ale kiedyś się dowiem.

Wstałam z kanapy i skierowałam się do salonu. Przydałoby by się jakoś przygotować. Wiem, że to zwykle koleżeńskie spotkanie, ale jednak. Kiedy usiadłam przy toaletce, w celu poprawienia makijażu, dostałam wiadomość. Uśmiechnęłam się lekko, wiedząc, że jest ona od Archera.

Od Archie🤍:

Mam nadzieję że pamiętasz o naszym dzisiejszym spotkaniu, Alys

Do Archie🤍:

Ah no tak, dzięki że mi przypomniałeś, zapomniałabym

Od Archie🤍:

Yhymm pewnie siedzisz teraz i poprawiasz makijaż a później będziesz stać 20 minut przed szafą i zastanawiać się co założyć

Do Archie🤍:

Nieprawda.

Od Archie🤍:

Kropka nienawiści, groźnie

Do Archie🤍:

A żebyś wiedział

Od Archie🤍:

Dobra ja ci nie przeszkadzam, pindruj się tam

Do Archie🤍:

Wcale mi nie przeszkadzasz, już skończyłam poprawiać makijaż, sam się pindruj

Powstnowiłam odłożyć telefon i poszukać w szafie czegoś do ubrania. Mieliśmy iść tylko do zwykłej knajpki niedaleko, więc nie było sensu ubierać czegoś wow. Jednak chciałam wyglądać, chociaż trochę, ładnie. Wiedziałam, że to mi nie wyjdzie, ale zawsze warto próbować.

Nigdy nie miałam niskiej samooceny, zazwyczaj była ona na normalnym poziomie. Wiadomo, czasami miałam chwilowe załamki, ale to było do zniesienia. Teraz jednak, kiedy zaczęłam chodzić do tej szkoły, coś się zmieniło. Widziałam tyle pięknych dziewczyn z idealnymi figurami. Nie miały takich ud jak ja, nie miały kurzych łapek kiedy się uśmiechały, nie miały dołków na dole pleców. To wszystko zaczęło mnie po prostu przerastać. Wiedziałam, że będę musiała porozmawiać z Colinem kiedy z Willem wrócą z delegacji. On był moim prywatnym psychologiem i zawsze wiedział co powiedzieć, żeby chociaż trochę podnieść mnie na duchu.

Po długich kłótniach, które przeprowadziłam sama ze sobą, stwierdziłam, że założę szare, szerokie spodnie i białą, obcisłą bluzkę na długi rękaw. Już ubrana, zabrałam telefon z toaletki i zerknęłam na wiadomości. Mało, co się nie zakrztusiłam, widząc chuj wie ile nieodczytanych wiadomości od Archera.

Od Archie🤍:

Ej

Ej

Ej

 My lucky stars/ ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz