rozdział 5

214 6 0
                                    

No i miałam rację.

Musiałam na kogoś wpaść.

Znowu.

Tym razem to nie była umięśniona klatka piersiowa. I brunet o prawie czarnych oczach i pustym spojrzeniu. Tym razem to była jakaś blondi. Wytapetowana tleniona blondi. Miała na sobie sukienkę którą ledwo co jej dupe zasłaniała i dekolt który nie zasłaniał prawie nic. No błagam, jesteśmy w szkole, nie w burdelu.

Prawie się wyjebała gdyby nie jej przydupasy które ja podtrzymały. Popatrzyła na mnie wzrokiem mówiącym, że ona tu rządzi i, że jeszcze nie wiem z kim zadarłam. A ja doskonale zjadę sobie z tego sprawę. Mam doczynienia z dziwką która pewnie dała dupy połowie szkoły.

- Co ty odpierdalasz, szmato! - wydarła się, przez co większość uczniów zwróciło na nas uwagę.

- No właśnie nie wiem. Jak myślisz jeżeli wykąpie się w środkach odkażających to zmyje z siebie twój dotyk czy to nie wystarczy. Wiesz, nie mam pojęcia ile chujów dotykałaś tymi łapami - rzuciłam z obrzydzeniem, przez co zebrała się wokół nas niemała grupka.

- Jak śmiesz! Nie wiesz z kim masz doczynienia!

- A mi się wydaje, że jednak wiem. Przede mną stoi laska która ewidencji pomyliła burdel ze szkołą. Ma w sobie więcej plastiku niż lalki barbie i dwa kilo tapety na mordzie. Wymieniałam wszystko czy o czymś zapomniałam. Jeżeli tak to najmocniej przepraszam - ukłoniłam się ironicznie.

- Ty suko! - już miała się na mnie rzucać z łapskami, jednak powstrzymała ją delikatna dłoń.

- Jessica, wypierdalaj od niej - warknęła Emily. Za to blondi na jej widok jakby skarciła totalnie swoją odwagę i ego, które jeszcze przed chwilą miała. Bez słowa odwróciła się na piecie i ruszyła w stronę wyjścia, ciągnąć za sobą swoja swiate.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się szczerze do dziewczyny i mocno ją przytuliłam.

- Ma się tą władze przyjaźniąc się z największymi ciachami tej szkoły - odwzajemniła uścisk i szeroki uśmiech. - A co do tej dziwki to nią się nie przejmuj. Dała dupy prawie całej płci męskiej i połowie żeńskiej.

- Domyśliłam się - ruszyliśmy w stronę wyjścia. Przy samochodzie mieli czekać na mnie moi przyjaciele. - No błagam cię. Kto się tak ubiera do szkoły. Na imprezę nawet chujowo tak. Tu się uczy a nie.

- Jesteś silna. Postawiłaś się jej, a to nawet laski z najstarszej klasy boją się zrobić.

- Będę się przejmować jakąś szmatą. Jeszcze mnie wyzywać zaczęła - prychnełam w momencie w którym znaleźliśmy się przy samochodzie, gdzie czekała już na mnie cała trójka.

- Kto? Jak? Gdzie? Kurwa, kiedy? Cię zwyzywał - do moich uszu dotarło warknięcie Marcusa.

- Spokojnie - uspokoiła go Jane.

- Jak to spokojnie. Ktoś śmiał wyzwać mojego bąbelka - wyrzucił ręce w powietrze.

- Nic jej się nie stało. Powiedziała tylko, że jest szmatą. Nic więcej - dodała Emily.

- No i prawie mnie uderzyła, ale na ratunek przyszła Emily - dodałam na co Lily wytrzeszczyła oczy.

- Co kurwa zrobiła?! - wykrzyczała białowłosa.

- Prawie zrobiła - poprawiłam ją i zatrzymałam kiedy ruszyła przed siebie. - Nigdzie nie idziesz, Lily.

- Ona śmiała podnieść na ciebie rękę!

- Ale nic mi się nie stało.

- Alyson, to było zajebiste! - do moich uszu dotarł krzyk Chrisa, który wraz z chłopakami znalazł się przy nas.

 My lucky stars/ ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz