Wołanie

103 9 2
                                    


Życie układało się... no może nie do końca idealnie, ale względnie dobrze.

ZSRR od kilku miesięcy był na praktykach gdzieś na północy Rosji, ale miał wrócić na tydzień do domu za jakiś czas.

Siedziałem w swoim pokoju i aktualnie próbowałem zaszyć dziurę w swojej skarpetce przy dość słabym świetle świecy. Normalnie pewnie kazałbym Szwajcarii to zrobić, ale nie chciałem jej dokładać jeszcze więcej roboty, zwłaszcza że od kiedy IR zaczął całe dnie spędzać z Osmanią to ona zajmowała się większością rzeczy w domu.

Zdążyłem ukuć się kilka razy igłą i coś zdecydowanie mi nie szło, bo ręce strasznie mi się trzęsły. Zakładałem że to raczej ze zmęczenia bo ostatnio przez naukę praktycznie w ogóle nie spałem.

-Polska!

Podniosłem głowę i rozejrzałem się po pokoju. Światło świeczki nie oświetlało nawet jego połowy, ale byłem pewny że ktoś mnie wołał. Chociaż wszyscy w domu już dawno spali, więc nie było na to zbyt dużej szansy.

Przez moment było zupełnie cicho ale po chwili głos znowu się odezwał. Nie mogłem określić kto to był bo nawet płeć wołającego była dla mnie trudna do odgadnięcia.

Wstałem z łóżka i wziąłem świeczkę do ręki. Najpierw rozejrzałem się po pokoju, tak na wszelki wypadek. Głos zawołał mnie znowu, ale był taki cichy, że na poważnie zacząłem się zastanawiać, czy nie mam po prostu jakichś halucynacji.

-Słucham..?- wyszeptałem, tak naprawdę bez powodu.

-Polska!- Głos odezwał się znowu i wtedy wreszcie zorientowałem się, że słyszałem go tak słabo bo dochodził z zewnątrz.

Otworzyłem okno i nasłuchiwałem uważnie. Teraz głos faktycznie wydawał się wyraźniejszy.

Postanowiłem to sprawdzić, ale z zachowaniem zasad ostrożności, ponieważ dźwięk wydawał się dochodzić z lasu. Wziąłem nóż kieszonkowy i zostawiłem karteczkę na łóżku na wypadek gdyby ktoś miał mnie szukać.

Nie chciało mi się iść przez cały dom więc po prostu wyskoczyłem przez okno. Zatrzepotałem skrzydłami i ustabilizowałem się lekko w powietrzu po czym poleciałem w stronę lasu.

Nocą było tu zdecydowanie gorej niż za dnia. Co prawda nie bałem się aż tak bardzo bo w razie potencjalnego niebezpieczeńswa mogłem dość szybko uciec. A poza tym dom był przecież niedaleko.

Podążałem za głosem, który o dziwo nie był wcale tak daleko jak mi się wydawało. Tak naprawdę dochodził z polany która znajdowała się ledwie jakieś kilkaset metrów wewnątrz lasu.

Wylądowałem niepewnie na ziemi i rozejrzałem się dookoła. Było tu zupełnie pusto co trochę mnie zaniepokoiło.. ktoś mógł przecież się ukrywać żeby móc mnie skrzywdzić. Wyciągnąłem nóż z kieszeni i rozejrzałem się po polanie ostrożnie.

-Jestem- powiedziałem głośno.

-Podejdź

Odwróciłem głowę gwałtownie w stronę z której dochodził dźwięk. Był to jakiś mały zbiornik wodny, który z jakiegoś powodu świecił lekkim niebieskim światłem. Podszedłem bliżej i rozchyliłem lekko trawę. Zobaczyłem jakiś okrągły otwór pełny wody.. coś pomiędzy stawem a bardzo dużą kałużą.

Woda wydawała się świecić delikatnie, ale mógł być to tylko jakiś rodzaj iluzji. Zwłaszcza że sam do końca nie byłem pewny na co patrzę.

A potem kałuża zaczęła do mnie mówić.

-Synu..

Teraz nareszcie rozpoznałem głos. Skrzywiłem się kiedy wróciły do mnie bolesne wspomnienia. Ale z drugiej strony samo zjawisko było intrygujące.

-I co? Nudziło ci się w zaświatach i postanowiłeś zamieszkać w kałuży? Druga Goplana się znalazła- powiedziałem z przekąsem patrząc w taflę wody.

-Daruj sobie. Ja chciałem cię wychować na prawdziwego mężczyznę.. to nie moja wina, że nie chciałeś słuchać.

-No to coś ci bardzo nie wyszło. Przynajmniej teraz mam kogoś kto faktycznie traktuje mnie jak rodzina.

-Faktycznie, świetna rodzina- nie wiedziałem nawet, że głos jakiegoś ducha może być tak bardzo sarkastyczny, ale najwyraźniej mógł- Niby taka z nich rodzina, a sam nie widzisz jak tobą manipulują.

-Nikt mną nie manipuluje!

-Manipulacja ma to do siebie, że nie zauważasz kiedy ktoś ci to robi.

-Przynajmniej mogę czuć się bezpiecznie!

-A może tak ci się tylko wydaje?

Podniosłem jakiś najbliższy kamień i cisnąłem nim w wodę która praktycznie natychmiast przestała świecić.

Patrzyłem na jeziorko oddychając ciężko. On nie mógł mieć racji.

Do domu wróciłem piechotą. Zastanawiałem się jak w ogóle doszło do tej sytuacji.. może to tak naprawdę się nie wydarzyło? Może to były tylko jakieś halucynację?

Pomyślałem, że pewnie po prostu popadam w jakąś paranoję. Powinienem zacząć więcej spać, może wtedy przestałbym słyszeć jak głosem ojca wołają mnie kałuże w lesie.

Wróciłem do pokoju przez okno i położyłem się na łóżku. Starałem się przestać myśleć o całym zajściu. Świeczka już dawno skończyła się palić i został po niej tylko lekko dymiący się ogryzek.

-Wymyśliłeś to sobie- zacząłem mówić do siebie żeby dodać sobie otuchy- nikt tobą nie manipuluje, wszystko jest dobrze, wszystko będzie dobrze..- mamrotałem cicho tuląc do siebie kołdrę.

Postanowiłem na razie nie mówić o niczym Szwajcarii i IR. Jeszcze uznaliby mnie za szalonego.. 

𝕎𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕟𝕒 𝕠𝕕𝕨𝕣ó𝕥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz