etap pierwszy.

87 3 5
                                    

Stałem roztrzęsiony nad kałużą wody, którą przed chwilą wylałem z miski na podłogę. 

Nie mogłem tego tak zrobić przecież to było niemoralne, nieetyczne.. 

Spojrzałem na swoje dłonie. Czułem się dziwnie.. Bardzo dziwnie. 

I wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. To trochę pomogło mi ochłonąć. 

Wyjrzałem niepewnie ze swojego pokoju na korytarz i zobaczyłem, że Szwajcaria właśnie otwiera drzwi, a po chwili.. Do domu wpadł ucieszony jak nie wiem Soviet.

Kompletnie o nim zapomniałem przez ten  czas. 

No może nie konkretnie o nim, ale o tym że już dzisiaj miał wrócić ze szkoły...  

Zobaczył mnie zanim zdążyłem schować się z powrotem do pokoju i podbiegł do mnie po czym przytulił mnie mocno. Też go objąłem, ale dość niepewnie bo nadal nie czułem się za dobrze. 

-Co tam u ciebie? Jak się czujesz?- dopytywał wyraźnie szczęśliwy z faktu, że mnie widzi. 

-Dobrze- wychrypiałem. 

Dopiero ogarnąłem jak bardzo wyschło mi w gardle. 

-Jesteś chory?- odczepił się ode mnie w końcu. 

-Nie, wszystko w porządku- odkaszlnąłem lekko- po prostu dawno nic nie piłem. 

-Oh, okej- odsunął się kilka kroków i rozejrzał dookoła- co ja tam miałem... A WŁAŚNIE! Tato!- Pobiegł w stronę biura IR, a ja zostałem sam w korytarzu. 

Stałem tak przez moment nie wiedząc co dokładnie mam zrobić i próbując zebrać moje myśli w jakąś konkretną całość. 

-Idę do sklepu- Szwajcaria przeszła obok mnie zakładając torbę na ramię- chcesz coś? 

-Nie.. nic..- wymamrotałem ledwie słyszalnie. 

Nawet nie podniosłem wzroku i o tym, że wyszła zapewnił mnie tylko odgłos zamykanych drzwi. 

Wziąłem głęboki oddech. Rozejrzałem się po korytarzu i oparłem o ścianę. W uszach nadal dźwięczał mi głos ojca, ale nie wiedziałem już nawet czy to on próbuje jakichś sztuczek czy jest to po prostu efekt mojego stresu. 

Zamknąłem oczy i zacząłem oddychać szybko. Próbowałem jakoś uciszyć ten głos, ale nie dawałem rady. 

Otworzyłem oczy i poszedłem w stronę salonu. 

Spojrzałem na ścianę, na której wisiała strzelba. IR używał jej kiedyś do polowań.. co prawda już od dawna tego nie robił, ale pokazał mi kiedyś jak ją załadować. 

Zajrzałem do szuflady i wyciągnąłem z niej jeden nabój.. a po chwili namysłu również drugi. 

Oba włożyłem trzęsącymi się rękami do środka i przeładowałem strzelbę mocnym ale okropnie niepewnym ruchem. 

A potem poszedłem w stronę biura IR.

...

Stałem przed ciężkimi drzwiami. Chociaż stałem to dość dużo powiedziane, bo chwiałem się tak bardzo, że tan stan mógł już niedługo ulec zmianie. Słyszałem jak rozmawiają.. ciężko powiedzieć o czym ale brzmieli dość wesoło. 

To nie było dobre, to nie było w ogóle dobre... 

Ale ten głos...

Potem wszystko działo się już w zasadzie samo. Czułem jakbym zaraz miał zemdleć i ledwie widziałem swoje otoczenie. 

Wszedłem do pokoju i praktycznie od razu wystrzeliłem pocisk. 

Poza odgłosem strzału nie było praktycznie żadnego dźwięku. Trafiłem idealnie w głowę.. no może nie idealnie bo trochę bardziej w bok czaszki. IR wydał z siebie bliżej nieokreślony odgłos wyrażający bardziej zaskoczenie niż ból i osunął się z krzesła na podłogę. 

Dopiero wtedy usłyszałem krzyk.. ale to akurat był ZSRR. 

Wymierzyłem w niego broń, ale tym razem zawahałem... Natychmiast przestał krzyczeć i wyglądał jakby był kompletnie przerażony. Miał łzy w oczach i cały się trząsł. 

W końcu wpadłem na jakiś pomysł.. Wystrzeliłem drugi nabój w ścianę obok i rzuciłem w niego strzelbą. 

-Dlaczego to zrobiłeś?!- krzyknąłem nagle. 

-J..ja przecież nie- spojrzał na strzelbę którą trzymał w dłoniach i z powrotem na mnie- Ja n..nie..

-To wszystko twoje wina!- wrzasnąłem na niego oskarżycielsko po czym wybiegłem z biura najszybciej jak mogłem. 

A potem wybiegłem z domu i wzbiłem się w powietrze. 



𝕎𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕟𝕒 𝕠𝕕𝕨𝕣ó𝕥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz