Druga rozmowa

78 3 20
                                    

Zostaliśmy tego dnia na noc u jakiegoś znajomego IR, a nazajutrz wróciliśmy w taki sam sposób do domu.

...

Odłożyłem książki na biurko i popatrzyłem na nie lekko zrezygnowany. Chociaż, skoro już i tak je kupiłem chyba powinienem je przynajmniej przeczytać, w końcu taka wiedza zawsze może mi się przydać.

Rosja chyba poszedł pogadać ze Szwajcarią, bo nie słyszałem, żeby któreś z nich robiło coś w domu. Więc z braku lepszych pomysłów położyłem się na łóżku i zabrałem za lekturę.

...

...

Wszystko dookoła wydawało się rozmazane. Potrzebowałem chwili, żeby w ogóle ogarnąć co dookoła się dzieje.

Byłem w swoim rodzinnym domu.. konkretnie w prawej odnodze korytarza obok półki na buty. Przede mną znajdowały się zamknięte drzwi do łazienki.

W uszach lekko mi szumiało i nie byłem pewny co tak naprawdę się ze mną dzieje.. wpatrywałem się w drzwi przez moment z dziwnym uczuciem.. że w środku było coś co bardzo chciałbym mieć.

Przez dłuższy czas nie robiłem nic- po prostu stałem wpatrując się w drzwi. Ale uczucie stawało się coraz silniejsze.

Aż w końcu spróbowałem je otworzyć.. nic z tego, były zamknięte na klucz. Od środka.

Uderzyłem je kilka razy po czym spróbowałem ręcznie wyłamać zamek. Chęć dostania się do środka powoli stawała się coraz silniejsza..

Ale wtedy nagle coś przerwało moje starania. A konkretnie poczułem że moją rękę chwyciła para ogromnych pazurów.

Odwróciłem się przerażony i z trudem wyrwałem z uścisku.,, stałem oko w oko z potężnym czarnym ptakiem.

Przez chwilę po prostu staliśmy patrząc na siebie nawzajem. Jego białe oczy zdawały się rozświetlać niezbyt jasny korytarz.

A ptak wydał z siebie głośny skrzek i się na mnie rzucił.

...

Obudziłem się wystraszony leżąc na łóżku z nosem w książce. Podniosłem głowę i rozejrzałem się dookoła- było już ciemno.

Czyli to był tylko sen.. spodziewałem się tego, ale uczucie samo w sobie i tak było dziwne

-Świetnie...- wymamrotałem do siebie.

Wstałem z łóżka i poprawiłem pomiętą kołdrę. Westchnąłem cicho rozglądając się po pustym pokoju.

A potem mój wzrok zatrzymał się na oknie.

A może bym tam wrócił..? Spróbował jeszcze się z nim skontaktować?

Była przecież szansa, że on naprawdę wiedział coś przydatnego... Z resztą kto by nie chciał poznać wspaniałych technik pośmiertnego objawiania się w kałużach?

Po chwili podjąłem decyzję i podszedłem do okna. Raczej nie było szansy na to, że ojciec mnie skrzywdzi, a przynajmniej mogłem spróbować się dowiedzieć o co mu wtedy chodziło.

Otworzyłem okno i przez nie wyskoczyłem po czym od razu poleciałem w stronę lasu.

Zajęło mi to trochę dłużej niż ostatnio, bo nie mogłem zapamiętać gdzie dokładnie znajdowała się polana, na której wcześniej z nim rozmawiałem, ale w końcu mi się udało.

Wylądowałem delikatnie na wilgotnej trawie i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu kałużostawu. W końcu zobaczyłem znajomą kępkę trawy, a za nią kółko pełne wody.

-Jesteś tam?- pochyliłem się nad wodą delikatnie.

Woda nie świeciła się tak jak ostatnio, była zielonkawa z lekką domieszką szarego. Pomimo dość niedużych rozmiarów zbiornika, nie mogłem dostrzec dna.

-Odezwij się...

Nie otrzymałem żadnej reakcji. Nie wiedziałem, czy to dlatego że ojciec na przykład się na mnie obraził, czy dlatego, że nasze poprzednie spotkanie faktycznie było snem lub halucynacją.

-No wyłaź stamtąd na boga!- zaczynało mnie to coraz bardziej frustrować.

Posiedziałem tam jeszcze przez chwilę próbując go zawołać, albo jakoś przegrzebać wodę patykiem, ale nic to nie dało. W końcu wstałem zrezygnowany i rozłożyłem skrzydła szykując się do powrotu.

-Zaczekaj...

Odwróciłem się gwałtownie, znów spoglądając na sadzawkę. Tym razem znowu świeciła się delikatnym białoniebieskim światłem. Szybko podszedłem bliżej i pochyliłem się nad wodą.

-Rychło w czas- wymamrotałem- przyszedłem pogadać.

-Miło, że zaczynasz dostrzegać swoje błędy.

-Nic nie zacząłem dostrzegać, chcę po prostu wiedzieć o co ci chodziło i czemu tak przyczepiłeś się do mojej nowej, lepszej rodziny- przewróciłem oczami.

-No to się zastanów.. serio myślisz, że oni trzymają cię tam z ''dobroci serca''?- spytał kpiąco.

-A jakie mają mieć inne powody? Przestań się wygłupiać i przynajmniej powiedz, czemu tak bardzo nie chcesz uwierzyć w to, że istnieją ludzie którzy w przeciwieństwie do ciebie mają jakiś zalążek sumienia!

-Daruj sobie. Im chodzi tylko o twój kraj.

-Tak uważasz..?- mimo woli głos lekko mi się załamał.

Wcześniej już rozważałem taką opcję, ale nigdy jakoś specjalnie długo się tym nie przejmowałem. W najmniejszym stopniu nie podobała mi się taka wizja.

-Chcą żebyś im ufał. Żebyś był słaby!

-Mylisz się- powiedziałem cicho.

-No tak, jasne. Jakoś nie wiem czy zauważyłeś, ale większość twoich.. ''znajomych'' otrzymała od swoich rodziców jakieś ziemie... oprócz CIEBIE. Czy to nie dziwne?

-Tak, ale ja już sam podjąłem decyzję.. Czyli nie potrzebuję kraju, żeby czuć się dobrze!

-A im jest to bardzo na rękę.

Wstałem z ziemi gwałtownie.

-Starczy tego.

-Taki jesteś pewny tej twojej ''rodziny''?- wyczułem w jego głosie irytację- Spodziewałbym się tego po Szwecji, bo on już naprawdę jest słabym Pajacem, ale nie po tobie!

-Przypomnę ci tylko, że Szwecja ma twoje geny.

-Niestety.

Odsunąłem się od kałuży.

-Jak tak bardzo im ufasz- dodał jeszcze, a woda powoli przestawała świecić- To spytaj się ich o własne ziemie, poproś żeby oddali ci państwo... Jeszcze zobaczysz jak jak zareagują...

Światło zupełnie wyblakło i na polanie zrobiło się cicho. Tym razem to on mnie zostawił, a nie ja jego, ale i tak było to frustrujące. 

𝕎𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕟𝕒 𝕠𝕕𝕨𝕣ó𝕥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz