Koniec i początek

424 18 51
                                    


Leżałem ba podłodze w łazience naprzeciwko Szwecji, który właśnie skrobał swoją nogę delikatnie chyba przy użyciu scyzoryka.

-Jak się czujesz..?- wyszeptałem.

-Dobrze- zauważyłem że Szwed lekko się trzęsie, ale postanowiłem nie zwracać na to uwagi.

-Nie boli cię?- spytałem cicho.

-Nie

-WYŁAŹCIE WY JEBANE PASOŻYTY!- ojciec nadal dobijał się do drzwi.

Czułem się dziwnie. Bardzo dziwnie. Wzrok mi się rozmazywał... Wcześniej dość długo płakałem, ale teraz już nawet na to nie miałem siły.

Przysunąłem się do Szwecji.

-Mogę?- spytałem wskazując ruchem głowy na scyzoryk.

-Zaraz...- wymamrotał ledwie słyszalnie ale zauważyłem że zaczął drapać nogę coraz mocniej.

Już nawet nie zwracałem uwagi na to co robił ojciec.. Nie rozróżniałem pojedynczych słów.

W uszach zaczęło mi szumieć. Oparłem się o zimne kafelki i odchyliłem głowę po czym zamknąłem oczy. Nie miałem już nawet siły modlić się żeby ten koszmar się skończył bo wiedziałem że to i tak nie zadziała.

Zastanawiało mnie tylko, jak te drzwi w ogóle to wytrzymują?

...

...

...

-Halo..?- po dość długo trwającej ciszy wreszcie usłyszeliśmy jakiś męski głos zza drzwi.

W drewnie było już dość spore pęknięcie, ale od dłuższego czasu było zupełnie cicho.

-Halo?! Jest tam kto?- usłyszeliśmy niezwykle mocny niemiecki akcent.

-Tak...- wychrypiał Szwecja ledwie słyszalnie.

Ja nie miałem już siły żeby się odzywać.

-Uważajcie tam!- krzyknął drugi głos. Także z niemieckim akcentem ale trochę słabszym- Odsuńcie się od drzwi!

Szwecja przyciągnął mnie w róg łazienki, a po chwili ktoś przebił się przez łazienkowe drzwi włócznią.

-Austria? Chodź to zobacz!- Prusy zajrzał do środka skonfundowany i zaniepokojony.

-Oni mieli dzieci..?- wyszeptał Austria stając obok niego.

Kiedy emocje opadłe i zdałem sobie sprawę że jesteśmy bezpieczni powieki zaczęły mi opadać. Szwecja wtulił się we mnie delikatnie, jego noga nadal bardzo krwawiła od cięć które zrobił sobie wcześniej, a on sam łkał cicho.

Prusy odrzucił na bok resztki drzwi i wszedł do łazienki. Był dość wysoki i ale to jego duże, czarne skrzydła wypełniały praktycznie całą przestrzeń.

-Coś im się stało? Skrzywdził je?- spytał Austria gdzieś z głębi korytarza.

-Chyba żyją..- Prusy pochylił się nade mną i delikatnie dotknął mojego czoła.

Z całej siły zacisnąłem oczy bo głowa dość mocno mnie bolała. Mimowolnie skuliłem się lekko i poczułem jak odpływam.

-Trzeba ich stąd zabrać..- Rozkazał Prusy cicho.

A potem pamiętam zimne powietrze i niewiele więcej.

𝕎𝕤𝕫𝕪𝕤𝕥𝕜𝕠 𝕟𝕒 𝕠𝕕𝕨𝕣ó𝕥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz