Rozdział szósty

81 7 12
                                    

Wyldfyre dziwnie się zachowywała przez ostatnie dni, od odwiedzin w klasztorze uważnie obserwowała Cole'a i każdy jego ruch z Kai'em.

— Cole — glos Willow odbił się po korytarzu. Cole i Wyld zostali sami w domu, Kai został wezwany na misję z Nyą, jakiś atak bandziorów czy coś.

— Hej Wyldfyre, jesteś głodna? — mężczyzna kucnął na wysokość twarzy dziewczynki, wnioskując po jej twarzy i postawie nie planowała miłej konwersacji.

— Czemu nie poszedłeś z tatą?

— Cóż, jest na misji z ciocią Nyą!

— Znowu kolejna misja? Nie ma innych ninja? Czemu nagle idzie z ciocią? — zapytała podejrzliwie, kładąc ręce na biodrach.

— Cóż... Uh...

— Czemu mi nie mówicie wprost, że chodzicie przez większość czasu na randki i obściskujecie się gdy mnie nie ma w domu?

— Co?! — Cole wrzasnął w szoku, upadł na tyłek z powodu zaskoczenia. — Skąd ty o tym wiesz?

— Pixal mi powiedziała. A teraz ty odpowiedz na moje pytania! — zaczęła podchodzić powoli do siedzącego mężczyzny, przybrała groźną minę i zacisnęła pięści, by zastraszyć trochę Cole'a.

— Uh... Cóż... Może usiedzimy na kanapie i o tym porozmawiamy? Wszystko ci opowiem! Słowo! — mężczyzna podniósł się z ziemi, złożył ręce w geście poddania się.

— Hm... Dobrze. Ale bez zbędnych szczegółów!

Dwójka skierowała się ku salonowi, gdy oboje usiedli wygodnie na kanapie, Cole zaczął opowiadać historię.

— Więc — prychnął. — To było tak...

Misja znacznie się przedłuża, więc Kai'owi nie zastało nic więcej jak kupić coś na wynos dla swojej córki i chłopaka. Wątpił, by Cole cokolwiek ugotował, zwłaszcza, że ma zakaz dotykania kuchenki.

— Hej, wróciłem! — Kai wszedł do domu. Było wyjątkowo cicho, co trochę go zaniepokoiło. — Ktoś tu jest?

Udał się do salonu, było to największe pomieszczenie, więc najlepiej było najpierw sprawdzić tam.

— Oh — szepnął, gdy ujrzał widok na kanapie. Cole i Wyld spali oparci o siebie na kanapie, tylko Wyldfyre była przykryta kocem, Cole pozostał w chłodzie. Kai uśmiechnął się na scenę przed nim, czyżby Wyld dogadała się z Cole'm?

Miał już przykryć również Cole'a i samemu udać się do łóżka, ale przerwała mu dużą dłoń na ramieniu.

— Hej kochanie — Cole szepnął sennie, zaczął pocierać ramię drugiego, próbując się wybudzić.

— Cześć, coś się stało? Rzadko was widuje razem w tak spokojniej atmosferze — Kai usiadł obok wyższego mężczyzny, który zrobił mu miejsce obok siebie. Kanapa była mała, więc by Wyldfyre mogła spać normalnie, Kai był zmuszony położyć swoje nogi na kolanach Cole'a i siedzieć w dość niewygodniej i krzywej pozycji.

— Cóż, dowiedziała się o tym, że jesteśmy razem. Jak to określiła... Romantyczna para.

— Co?! — Kai chciał wrzasnąć, ale śpiąca dziewczyna to uniemożliwiała. — Jak... Jak... Skąd? Kto jej powiedział?! Słyszała nas? Jest na mnie zła?! Na ciebie zła?! Nienawidzi nas?!

— Wow. Uspokój się — Cole obią kochanka. — Przyjęła to dobrze, okej, była zła bo jej nie powiedziałeś, więc zacząłem jej o wszystkim opowiadać i cóż... Zasnęła w połowie, gdy opisywałem jak idealny jesteś.

— Oh, to, to dobrze — Kai uśmiechnął się do córki, która nadal smacznie spała. — Cóż... Dobrze, że już wie.

Nastała wygodna cisza, Kai prawie zasnął, ale nagle go oświeciło.

— Czekaj! Kto jej powiedział?

— Hm? — Cole otworzył oczy ponownie, spojrzał na Kai'a i zaśmiał się. — Pixal.

— PIXAL?! Oh jak ja ją kiedyś dopadnę — zacinał pięści w udawanej agresji.

— Wierzę ci na słowo, a teraz pójdźmy spać.

Kai skinął głową, dopiero teraz zmęczenie go dopadło, nie było mowy, by przeniósł Wyld do łóżka, bez złamania sobie pleców po drodze!

Zamknął oczy i oparł się o wyższego mężczyznę. Zasnęli niemalże w tym samym czasie, mogło być bardziej idealnie?


A/N

Yoo ziomy, jeszce parę rozdziałów i kończymy okres 1 klasy u Wyldfyre! W czasie drugiej klasy może pojawić się parę flashbacków za czasów niemowlęcych Wyld muahahaha

To tyle, dobranoc :33

Wyld Family - Ninjago AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz