Nagle natrafiła nogą na dziurę, więc złapała się drzewa. Nie wyspała się. Mimo to zauważyła dziwne nacięcie na pniu. Usłyszała głuchy huk i warknięcie. Ktoś już tam był. Nie miała ochoty na żadne spotkania w tym miejscu, więc zawróciła. Zahaczyła o wystającą gałąź i trochę się z nią szamotała, żeby nie uszkodzić ubrania. Nagle hałasy z polanki ucichły. Szybko poprawiła ubranie i ruszyła szybciej. Na psiej łączce puściła się biegiem, bo wiedziała, że ktokolwiek to był, poszedł za nią. Miała nadzieję, że to nie ten stalker.
Spojrzała do tyłu. Rzeczywiście ktoś za nią podążał, jednak choć też był wysoki, jego proporcje nie były aż tak nienaturalnie zaburzone. Posturą bardziej przypominał raczej Pawła w czasach świetności. Nie miała na to czasu.
Postanowiła wrócić do domu. Tam przynajmniej miała spokój i mogłaby spróbować się przespać choć chwilę. Gdy dotarła do chodnika, rozejrzała się, jednak nigdzie nie zauważyła tamtego człowieka. Zwolniła i już spokojnym tempem przemierzała ulice. Miała wrażenie, że mimo wszystko skądś go kojarzy.
Słońce wschodziło, a niebo stopniowo się rozjaśniało. Łucja miała już dość uciekania przed swoimi obsesjami. Po prostu usiadła na ławce w cieniu i patrzyła wprost na pomarańczową kulę, rzucając wyzwanie kolejnemu dniu. W końcu światło zaczęło wspinać się po jej nogach, brzuchu, rękach, szyi, aż w końcu odegnało cień z twarzy i oślepiło ją. Musiała zamknąć oczy. Choć łzy zbierały jej się pod powiekami, czuła na skórze przyjemne promienie słońca.
- Łucja? - Nagle męski głos wyrwał ją z zamyślenia, a mięśnie spięły się z powrotem.
- O co chodzi? - Zapytała, wstając i obracając się tak, żeby widzieć rozmówcę.
- Przepraszam, że cię wystraszyłem. - Powiedział.
Nie odpowiedziała. Teraz wiedziała już, dlaczego wydawał się znajomy. To był Rzeźnik. Wpatrywał się w nią swoim wilczym wzrokiem, trzymał siekierę.
- Co tam robiłeś? - Zapytała wprost.
- Ja... Nic, naprawdę.
Spojrzał na to, co trzymał w ręce. Szybko uciekł wzrokiem. Najwyraźniej żałował, że nie zostawił jej po drodze.
- Wiesz, trudno jest nie uciekać, gdy ktoś goni cię z siekierą. - Rzuciła i jak najszybciej się oddaliła.
Nie chciała, żeby ktoś przypadkiem ich zobaczył. Na szczęście nie poszedł za nią. Widać było, że mimo wszystko nie zamierzał jej skrzywdzić. Może i wyglądał groźnie, dla Łucji okazał się być zwykłym idiotą. Gdyby nie wyłaził z polanki, nic by się nie stało.
Wróciła do domu i położyła się na chwilę, po czym wyszła do szkoły. Przybyła tuż przed rozpoczęciem lekcji. Ledwie zdążyła się przywitać i już wchodzili do sali.
Zauważyła, że Agnieszka usiadła z Kamilem. Miała na sobie jasną koszulę z krótkim rękawem, spódniczkę i zakolanówki. Stylówka mocno przypominała tamtą ze zdjęcia.
Rzeźnika nie było. Pojawił się dopiero na kolejnej lekcji i od tamtego czasu miała wrażenie, że ją obserwuje. W końcu ktoś musiał to zauważyć, więc uznała, że najlepiej będzie zniknąć na jakiś czas.
Gdy tylko zadzwonił dzwonek zakręciła się i schowała w toalecie, żeby się go pozbyć. Przy okazji szybko zgubiła też Martynę. Jednak nie spędziła tam całej przerwy. Umyła ręce i wyszła, bo dziwnie było się ukrywać w towarzystwie paru grupek dziewczyn z innych klas.
Gdy wyszła, natrafiła na Kamila i Agnieszkę. Uśmiechnęła się i już chciała iść, gdy dziewczyna ją zatrzymała.
- Czekaj, Łucja.
CZYTASZ
To już początek Końca cz.I: Niezapominajka.
ActionI zaczynamy odliczanie. Na razie jest spokojnie, jednak z jakiegoś powodu ludzie wokół Łucji zaczynają znikać. Co przyniesie jutro? Kim byli jej rodzice? Kto był mordercą? I... Dlaczego nic tu nie ma sensu? Kto za tym wszystkim stoi? I znów prubuję...