8: Łucja: Wyjdź.

21 2 11
                                    

Wyszła z mieszkania swojej przyjaciółki już dawno temu, nie zamierzała wracać późno. Niezależnie od tego, jak miło by nie było, musiała wrócić do domu przed zachodem słońca. Właśnie chowała do szuflady obok łóżka obrazek, który dostała od Martyny. Przedstawiał drobne, błękitne niezapominajki. Znalazła przy okazji skrzynkę z rodzinnymi zdjęciami.

Wiedziała, że Martyna chciała dobrze, jednak teraz jeszcze bardziej odczuła to, że jest sama. Matka nie żyła, ojciec przebywał we więzieniu, Paweł zniknął, Konrad był poszukiwany w trzydziestu krajach, wujek nie miał z nią kontaktu, a ciocię znała jedynie z imienia i nazwiska. Do tego w nocy pojawiał się ten dziwny typ.

Nie miała na to czasu. Wyszła z pokoju i zaczęła w całym domu zasłaniać okna. Wątpiła, że coś to pomoże, jednak wolała mieć choć trochę kontroli nad swoim otoczeniem. Sprawdziła też przy okazji, czy wszystkie drzwi zewnętrzne są porządnie zakluczone. Zabrała ze sobą trochę jedzenia, wodę i sok, po czym wróciła do pokoju. Wyjęła telefon i załączyła alarm.

Jej uwagę przykuł Alert RCB przypominający o poszukiwaniu Konrada Wójcickiego. Postanowiła nieco podrążyć. Przeglądając pobieżnie artykuły, z których tak na prawdę nie dowiadywała się niczego nowego, aż nagle znalazła coś interesującego.

- "Były komandos"? - Przeczytała.

Musiała przyznać, że była to dla niej niespodzianka. I choć chciała dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat, nie znalazła nic poza tym, że służył w jednostkach specjalnych. Wyłączyła wszystkie strony z newsami.

Wiedziała, że w takich sytuacjach są ludzie, którzy dla rozgłosu dopowiadają sobie zbyt dużo. Mimo to zaczynała się zastanawiać.

W końcu w Policji służył od dwóch lat i jeszcze nie awansował. Wcześniej pracował w firmie cywilnej związanej z cyberbezpieczeństwem. Mimo to był starszym sierżantem. Zanim zaczął zajmować się tymi wszystkimi systemami teleinformatycznymi, mógł służyć w Policji, lub w innych służbach. Nie było wykluczone, że rzeczywiście był żołnierzem. Mógłby to być nawet czas, kiedy poznali się z jej ojcem. Może to byłaby jakaś wskazówka?

Zawsze mówiono jej, że ojciec pracuje w urzędzie. Ale jakim? Tego ostatecznie nigdy się nie dowiedziała, podejrzewała, że to tylko zbywanie, jednak wtedy nie było to aż tak ważne. Cała ta sprawa zaczynała coraz bardziej śmierdzieć. W końcu postanowiła poszukać pewnych faktów, które mogłyby odpowiedzieć na chociaż jedno z jej pytań.

Wiedziała, że plan może okazać się niewykonalny, jednak chciała zajrzeć do pokoju rodziców i gabinetu ojca. Problem w tym, że oba pomieszczenia były zamknięte na klucz, a ojciec postarał się o to, żeby szyby w całym domu były pancerne. W porównaniu do zwykłego domku na przedmieściach była to prawdziwa, choć niewidoczna na pierwszy rzut oka forteca. Brakowało jeszcze ogromnych, wściekłych psów na podwórku.

Łucja zaczęła przeszukiwać każdy zakamarek mieszkania. Przeglądała szuflady, oglądała poduszki, nawet sprawdzała słoiki z przyprawami. Przeżuciła całe poddasze i garaż, jednak nic nie znalazła. W miarę jak czas mijał, stawała się coraz bardziej zrezygnowana. Wiedziała, że tych kluczy już dawno  może nie być w mieszkaniu. Mimo to nie przestawała szukać. Już chciała iść do domu Pawła, gdy zajrzała jeszcze raz do szuflady w swoim pokoju.

Nie spodziewała się, że coś tam znajdzie, jednak zmęczona bez celu zaczęła wysuwać je w losowej kolejności. Nagle ze zdziwieniem zauważyła, że jedna z nich jest płytsza o jakieś trzy centymetry. Nie łatwo było to zauważyć. Zapukała w dno tej i pozostałych szuflad. Dźwięk był inny. Nacisnęła drewno, jednak nic się nie stało. Przyjrzała się i dostrzegła, że pomiędzy dnem, a ścianką jest wąska szczelina.

To już początek Końca cz.I: Niezapominajka.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz