4: Twarz spalona wstydem

390 51 51
                                    

Lawrence nie miała pojęcia, co czeka na nią w firmie. Kiedy rozmawiała z Hudsonem, brzmiał poważnie, a przecież on nie bywał poważny. Nawet jeśli firma podupadała, on starał się wyciągać pozytywy z każdej rzeczy, jaką udało opracować się jego zespołowi, nawet jeśli potem okazywało się to fiaskiem. Natomiast wczoraj powiedział to wszystko tak, jakby podjął decyzję o zamknięciu HD Bridge. Jednak Riley zastanawiała się, o co chodziło z gościem, który miał na nich czekać z samego rana w sali konferencyjnej. Może nie chciał zamykać firmy, a po prostu ją odsprzedać? A może nie i Hudson miał jakiś sekret?

O boże, a co jeśli on ma długi?

Gdy ta myśl przemknęła przez jej umysł, dodając do tego słowo ,,komornik'', zatrzymała pędzel nad policzkiem i zastygła na dłużej.

Nie... Powiedziałby nam...

Dawson nie był szefem trzymającym bata nad głowami pracowników. Stosował zasadę przyjacielstwa, choć nie zawsze się to sprawdzało, gdyż wyluzowany Grayson, często olewał swoje zadania albo zrzucał je na barki dziewcząt.

Z letargu myśli ocucił ją dzwoniący telefon. Przeszła do kuchni i kiedy ujrzała na ekranie nazwisko swojego szefa, pomyślała, że o wilku mowa.

– Tak, Hudson? – zapytała spokojnym tonem. Nie chciała dać mu poznać, że czymkolwiek się zamartwia.

– Nasz gość zjawił się już w firmie i gdy poprosił o kawę, okazało się, że zepsuł nam się ekspres. Mogłabyś przed pracą skorzyć do kawiarni?

– Ale... – Stanęła w pół kroku w drodze do kuchni. – Kawiarnie otwierają się od ósmej, a ja o ósmej zaczynam pracę.

– Jakoś cię przed nim wytłumaczę. Proszę... nie chcę zrobić złego wrażenia. Ugośćmy go jak najlepiej.

– Brzmisz tak, jakby w naszej firmie znajdował się prezydent Stanów Zjednoczonych – bąknęła Riley.

– Lepiej. Ten ktoś nam pomoże. Dzięki niemu staniemy na nogi – wyjaśnił. – Czarna bez cukru.

Brunetka spojrzała na swoje odbicie w lustrze i przewróciła oczami.

– W porządku. Załatwię kawę.

Potem zakończyła rozmowę i zaczęła przygotowywać się do dnia w pracy. Włosy postanowiła zostawić rozpuszczone. Zakręciła je jedynie lekko na końcach i ułożyła grzywkę, a następnie przeszła do sypialni. Zrezygnowała z damskiego garnituru. Zgodnie ze słowami szefa, by zrobić na tajemniczym mężczyźnie dobre wrażenie, założyła czarną sukienkę na cienkich ramiączkach sięgającą do kolan i klasyczne czarne szpilki, z którymi się nie rozstawała. Wyjrzawszy za okno, zobaczyła, że pogoda dalej nie rozpieszczała mieszkańców Grand Forks. Sięgnęła po płaszcz, a chwilę przed ósmą ustawiła się w małej kolejce pod kawiarnią znajdującą się niedaleko firmy.

Wciąż patrzyła na zegarek w telefonie, zadręczając się tym, że dotrze do pracy spóźniona. To nie było w jej stylu. Nienawidziła przychodzić do pracy nawet minutę po czasie, a teraz zdała sobie sprawę, że na pewno minie kwadrans, zanim przejdzie przez drzwi HD Bridge.

Wbiegła do pracy, a następnie odłożywszy płaszcz w pomieszczeniu socjalnym, złapała za papierowe tacki, na których znajdowało się sześć kaw. Pędem ruszyła do salki konferencyjnej, a po drodze zastanawiała się, jakich słów użyje na przeprosiny.

Gwałtownie otworzyła drzwi do pomieszczenia i równie szybko znalazła się w środku, potykając się o fotel. Gdyby nie pomoc Hudsona, który w porę wyciągnął kawy z jej rąk, te zapewne rozlały się po stole, tworząc widowisko, jakiego Riley chciała uniknąć.

Dom na skraju niczego || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz