Prolog: To nie ty powinnaś stać się jego marzeniem

637 63 20
                                    

6 lat wcześniej

Riley nigdy nie pomyślałaby, że jej życie zamieni się w prawdziwy koszmar.

Kiedy w młodym wieku straciła ojca, robiła wszystko, by jego duma i wiara w nią nie poszła na marne. Przysięgła bowiem Chandlerowi Lawrence'owi, że zrobi wszystko, by dostać się na lepsze studia. Niekoniecznie Harvard, bo o nim mogła jedynie pomarzyć, ale z pewnością nie chciała startować do uczelni o słabej renomie, która nie zrobiłaby na potencjalnym pracodawcy żadnego wrażenia. Po ukończeniu liceum postanowiła zatrudnić się w barze jako pomoc na zmywaku, żeby odłożyć kilka tysięcy dolarów i osiągnąć swój cel.

Z początku mierziło ją miejsce, do którego trafiła. Nienawidziła tych wszystkich mężczyzn śmierdzących potem i klejącej się od rozlanego alkoholu podłogi. Z czasem jednak przywykła do takiego stanu rzeczy, a zwłaszcza gdy jeden z tych przeklętych wieczorów stał się o wiele ciekawszy.

A to wszystko za sprawą starszego o dwa lata Christiana Fostera. Syna radnych miasta, którego błędnie uważała za największego dupka w okolicy.

Tamtego wieczoru zapomniała zapytać go, dlaczego człowiek jego pokroju trafił do tak obskurnego baru, jakim był Fang & Claw Cocktail Bar. Wszystko przez ten finezyjny błysk w oku, kiedy zawiesił na niej spojrzenie na dłużej. Kojący głos, gdy z nonszalancją zignorował swoich kolegów i skupił na niej uwagę. A na końcu uparł się i pomógł posprzątać ten sparszywiały lokal, wciąż wykazując zainteresowanie jej osobą. Wówczas bez ogródek wypytywał o wszystko, co związane było z Riley. Szkołę, rodzinę, przyjaciół. Od czasu do czasu, kiedy po wytarciu stolika odwracała się, aby spojrzeć na Fostera, odpowiadając mu na pytanie, przyłapywała go, że zastygał w miejscu i wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę.

Ten jeden wieczór sprawił, że stał się stałym bywalcem Fang & Claw Cocktail Bar, lecz często zamiast drinka, zamawiał u barmanów wodę. Następnie siedział przy kontuarze tak długo, aż Lawrence nie zamknęła lokalu, by sprzątnąć salę. Po wszystkim odwoził ją do domu. Choć na początku dziewczyna stawiała lekki opór, z czasem przywykła do jego wizyt, a po jakimś czasie zaczęła ich nawet pragnąć.

Byli dwoma przeciwległymi biegunami, które do siebie lgnęły. Ona z ubogiego domu, musiała wspomagać finansowo chorą mamę i starać się odłożyć pieniądze na marzenia, zaś on, syn największej śmietanki tego miasta, który miał wszystko na skinienie. Jednak Riley urzekło w nim to, że Christian wcale nie był, jak te wszystkie dzieci bogatych rodziców. Nie zadzierał nosa, a wręcz przeciwnie. Cechował się niesamowitą szarmancją, elokwencją i czułością na problemy innych.

Lawrence nie zdołała wtedy pojąć, dlaczego ktoś taki jak on, postanowił po kilku miesiącach związać się z kimś takim, jak ona. Kimś, kto poza lojalnym i oddanym sercem nie mógł mu podarować nic więcej.

A zwłaszcza gdy po czterech latach, pewnego letniego wieczoru podczas ich randki nad brzegiem rzeki Charles, odebrała telefon ze szpitala. Kiedy dotarła na miejsce i usłyszała od lekarza, że stan jej mamy się pogorszył, z pozoru poukładany świat legł w gruzach, a ciemność spowiła jej dotychczasowe życie.

Dziewczyna przeznaczyła wszystkie swoje oszczędności, by ratować jej życie. Nie mogła bowiem dopuścić, by został jej tylko Christian, który okazał się jej największym wsparciem w tych trudnych chwilach. Raz nawet zaproponował jej, że może pokryć koszty leczenia, lecz Lawrence stanowczo odmówiła. Uważała, że to byłoby zbyt wiele. Na jej decyzję wpłynął też fakt, że obiecała sobie, że nigdy nie zrobi ze swojego chłopaka skarbonki i nie skorzysta z jego pieniędzy.

I trwało to do dziś.

Riley w pośpiechu zbiegła ze schodów, przerzucając torebkę przez ramię. Zatrzymała się przed lustrem i spojrzała na swoje odbicie. Wygięła wargi w niezadowolony grymas, gdy dostrzegła pod swoimi oczami worki, a kitka na czubku głowy przekrzywiła się na prawą stronę. Zerknęła na zegarek w telefonie i stwierdziła, że nie ma czasu zadbać o swój wygląd. Pracowała do późna w barze, a zmęczenie sprawiło, że nie usłyszała budzika. Na domiar złego za niecałą godzinę kończył się w szpitalu czas odwiedzin, a po wszystkim zamierzała jeszcze odwiedzić Christiana.

Dom na skraju niczego || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz