15: Trzeci dzień bez Christiana Fostera

219 32 7
                                    

twitter: autorkaklaudia #DNSNwatt

ig: autoraklaudia

tik tok autorkaklaudia

________

Ten dzień okazał się dla Riley szczególnie trudny.

Poza spotkaniem z Sammy w firmie, pomogła projektantce również w domu Christiana. Przywiozła do niego nawet kilka roślin doniczkowych i przyrzekła sobie, że jeśli Foster uśmierci którąś z nich, to ona uśmierci go. Choć od kilku dni nie było mężczyzny w Grand Forks, przyjazd do jego domu sprawił, że ciężkość podjęcia decyzji osiadła na barkach Riley niczym stukilowy głaz. Nawet obecność Samanty, pomimo że nadal uwielbiała tę dziewczynę, okazała się dla niej odrobinę niekomfortowa, od kiedy Adams przyznała się, że wie, co ich łączyło.

Słońce zaczęło zachodzić nad horyzontem. Malując niebo różowymi barwami, rzucało długie cienie na ścieżce parku. Lawrence szła przed siebie, zanurzona w swoich myślach. Delikatny zapach kwiatów unosił się w powietrzu. Towarzyszył mu śpiew ptaków, tworząc dla kobiety bezpieczną przystań.

Z każdym stawianym krokiem, uciekała myślami w stronę Christiana. Obrazy w jej głowie przewijały się niczym klatki filmie. Widziała jego uśmiech, gesty, dotyk, wsparcie. Czuła, że jest coraz bliżej podjęcia właściwej decyzji, choć nie wiedziała, czy nie zacznie jej z biegiem czasu żałować. W końcu po drodze tak wiele rzeczy mogło pójść nie w tę stronę, ale nie mogła już dłużej trzymać ich w takim zawieszeniu przez swój strach.

Chciała w końcu się go wyzbyć. Wyrzucić z siebie wszystkie przykre rzeczy, jakie o sobie mówiła. Zapomnieć o słowach Palmer i skupić się na tym, co naprawdę czuła. Przecież Christian nie uważał tak, jak jego matka. Wręcz przeciwnie. Pokazywał Lawrence, że dla niego jest całym światem. Kochał ją bezgranicznie i wyrażał to nie tylko słowami, a także poprzez czyny.

Przystanęła u brzegu rzeki i spojrzała na łabędzie płynące po tafli wody, w której odbijały się promienie słońca. Jej kącik uniósł się ku górze, tworząc na jej twarzy lekki uśmiech, gdy pomyślała, że to musi być jakiś znak, kiedy para zwierząt złączyła ze sobą dzioby, tworząc serce swoimi szyjami. Szybko jednak porzuciła tę myśl, czując się jak dziecko, które wierzy w bajki.

Wyciągnęła telefon i weszła w wiadomości, stukając na klawiaturze:

Do: Christian DUPEK Foster

Wszystko u ciebie w porządku? Jak się czujesz?

Jednak jej palec zawisł nad przyciskiem wysłania wiadomości. Potem szybko usunęła wiadomość, bojąc się, że da Christianowi nadzieję. Riley znała samą siebie. Nigdy nie wiedziała, kiedy słowa Palmer odbiją się echem w jej głowie, a ona znowu w nie uwierzy.

Jeszcze nie teraz, pomyślała, usuwając wiadomość.

Weszła w kontakty i odszukała jego numer, po czym edytowała jego nazwę na ,,Christian ♥".

Poczuła przypływ determinacji. Wiedziała, że musi zaryzykować i uwierzyć w siebie. Taniec na pewno jej w tym pomoże. Spojrzała na horyzont, gdzie niebo przybierało coraz głębsze odcienie pomarańczu i różu. Wiedziała, że droga, jaką wybrała nie będzie łatwa, ale postanowiła, że sobie z nią poradzi.

Dla Christiana, bo to on stał się jej domem na skraju niczego.

✯✯✯

– Skończ pytać o firmę i wreszcie mi opowiedz, jak idą wam warsztaty – Riley upomniała Alice. Różnica czasu między Stanami a Hongkongiem wynosiła dwanaście godzin. Zatem gdy u Riley nastał wieczór, jej zespół odbywał kursy. – Podobają się?

– Podobają? – powtórzyła donośnie koleżanka. – Dziewczyno, nigdy nie czułam się mądrzejsza.

– Och, to świetnie – bąknęła Lawrence. – Będzie miał kto za mnie odwalać brudną robotę – zażartowała.

– O ile tu nie zostanę. Krewni Graysona nas rozpieszczają, aż nie chce się wracać do obowiązków.

– Ja ci dam – pogroziła jej. – Nawet nie waż się tak mówić.

– Zbyłaś mnie po drugim pytaniu o firmę. Boję się, co tam zastanę, gdy wrócę.

– O, kochana... – Lawrence głośno wypuściła powietrze. – Nie poznasz naszej firmy, gdy wrócisz. Szkoda, że chwilę po waszym powrocie, wyjeżdżam z szefem do Mediolanu. Nie zdążę się wami nacieszyć, a naprawdę strasznie za wami tęsknie.

– Ja też. – Zapadła krótka cisza w słuchawce. – Kurczę, muszę już kończyć. Skończyła nam się przerwa.

– Do usłyszenia.

– Do usłyszenia – powtórzyła, Alice.

Riley się rozłączyła i od razu zobaczyła powiadomienie z Instagrama o wiadomości od Cassiana. Nie wahała się nawet sekundy, by w nie kliknąć.

cassian.copper.dancer: Od kilku dni się nie odzywasz. Co słychać?

riley.lawrence: Nie chciałam Ci przeszkadzać. Mam w zasadzie jedną nowinkę. Wróciłam do tańca.

cassian.copper.dancer: Żartujesz?!

riley.lawrence: Nie. Co prawda miałam dopiero jeden trening, ale czułam się na nim jak ryba w wodzie. Zupełnie, jakbym na nowo zaczęła oddychać.

cassian.copper.dancer: No dobra...

cassian.copper.dancer: W takim razie, kiedy mogę zobaczyć Cię w swoim studiu?

Riley zawahała się na moment. Spojrzała przed siebie, gdy jej umysł automatycznie podrzucił jej pomysł, którego nie zamierzała przemyśleć. Gdyby to zrobiła, za bardzo wkręciłaby się w analizowanie wszystkich za i przeciw. Odpisała zatem:

riley.lawrence: W piątek?

cassian.copper.dancer: Od osiemnastej mam wolną salę.

riley.lawrence: W takim razie do zobaczenia, Cassian.

Wówczas szybko weszła w kontakty, otwierając jednocześnie laptopa.

– Tak, Riley? – odezwała się w słuchawce Sammy.

– To musi zostać między nami – rzekła całkowicie poważnie. – Jeśli się wygadasz, przysięgam, że własnymi rękami wykopie dla ciebie grób.

– Zawiało grozą. – Zaśmiała się. – Co się stało?

– Christian dalej mieszka z rodzicami?

– Coś ty... – przeciągnęła. – Ma własny, duży dom, którego mu zazdroszczę. Zresztą tak samo jak auta.

– Wyślesz mi jego adres i dopilnujesz, by jutro wieczorem był w domu?

– Zaraz... czy ty...

– Tak – przerwała jej. – Czas zrobić pierwszy krok, Sammy.

Czasem potrzeba smutku, aby poznać szczęście, hałasu, aby docenić ciszę i nieobecności, aby docenić obecność.

– Autor nieznany.

Dom na skraju niczego || ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz