Perspektywa Dereka
Wyszliśmy z domu Sabriny. Coś mi nie grało, niemożliwe, że zgodziła się nam pomóc w tak krótkim czasie.
- Scott jak to zrobiłeś, że zgodziła się nam pomóc?- zapytałem.
- Normalnie. Pogadaliśmy chwilę i dowiedziałem się kilku fajnych rzeczy. Zapytałem się czy chce nam pomóc i się zgodziła- odpowiedział jakby to było coś oczywistego.
- Czy ona jest morderczynią?- spytał Stiles.
- Nie jest. A to co słyszał Derek to napewno było dawno temu.
- Czyli kiedy? 4 lata temu? - prychnąłem.
- Nie. I nie pytajcie więcej bo i tak nie powiem- zirytował się.
- Czyli masz przede mną tajemnice, super. Fajny z ciebie przyjaciel Scott- wybuchął człowiek.
- Nie chodzi o to. Ja nie mogę o tym mówić bo obiecałem, że nie powiem. Nie chcę zapomnieć tego. Więc proszę nie pytajcie, jak będzie chciała powiedzieć to wam powie i tyle - odparł.
- Czego zapomnieć? - dopytywałem.
- Dajcie mi spokój jak chcecie się dowiedzieć to nie ode mnie. Idźcie i pytajcie się Sabriny!
- Dobra, nie było tematu- powiedziałem, wiedząc, że się nie dowiem.
Każdy poszedł w swoją stronę.
********
Perspektywa Sabriny
Minęło kilka dni, w których prawie nic się nie działo. Dalej próbujemy dowiedzieć się kim jest tajemniczy alfa, nie widziałam go nigdy, ale dużo mi o nim opowiadano. Ciągle czułam na sobie czyjś wzrok, nie był to Derek. Przestał już mnie atakować, może wie, że nie ma szans w starciu ze mną. Nie widziałam nikogo gdy próbowałam się dowiedzieć kto się tak na mnie patrzy, już zaczęłam myśleć, że wariuje.
Biegałam w lesie i znowu czułam, że ktoś się na mnie patrzy. Zatrzymałam się na chwilę i zaczęłam rozglądać, tak jak wcześniej nikogo nie zobaczyłam. Postanowiłam ruszyć dalej, jednak nie dane mi było to zrobić gdy przede mną pojawił się pewien mężczyzna.
Był wysoki, miał kasztanowe włosy i ubrany był w garnitur. No nie powiem trochę dziwny był to ubiór jak na to, że jesteśmy w lesie.
Facet stał i patrzył się na mnie z niedowierzaniem w oczach. Podniósł prawą rękę i dotkną mnie.
- Przepraszam, czy my się znamy? - zapytałam.
- To niemożliwe- wyszeptał.
- Co jest niemożliwe?
- Szukaliśmy cie przez wiele lat. Myśleliśmy, że nie żyjesz- odpowiedział. Zdziwiłam się.
- Nie znam Pana - odpowiedziałam. - Kim Pan jest?
- No tak nie pamiętasz. Jestem... - nie dane mu było dokończyć bo ktoś zaczął krzyczeć.
- Elijah. Bracie tu jesteś- powiedział jakiś blondyn, z niebieskimi oczami i ładnym akcentem. - Znalazłeś obiad?
Spojrzałam na niego. Wyczułam, że jest hybrydą, a jego towarzysz wampirem.
- Jeśli myślisz że będziesz pił ze mnie krew to się mylisz- wysyczałam.
- Bracie to nie jest obiad. Spójrz na nią nie przypomina ci kogoś? - zapytał najprawdopodobniej Elijah.
Blondyn zaczął uważnie mi się przyglądać. Gdy patrzył na mnie dłuższą chwilę oczy mu się powiększyły z niedowierzaniem i mnie przytulił.
CZYTASZ
Tribrid in Beacon Hills
FanfictionSabrina to trybryda (wilkołak, wampir i czarownica). Miała wiele nie miłych doświadczeń, które ją wzmocniły. Postanawia przyjechać do miasta gdzie nie jeszcze nigdy nie była w swoim długim życiu, Beacon Hills. To moja pierwsza książka i przepraszam...