Znajdowałam się w małym saloniku gościnnym na piętrze. Była tu czarna kanapa, a obok lokowały się fotele wykonane w tym samym stylu. Między nimi stał stolik kawowy, a na przeciwko znajdował się kominek z trzaskającym paleniskiem. Ściany zdobiły proste sztukaterie oraz abstrakcyjne obrazy.
Stałam spięta w przejściu i lustrowałam uważnie pomieszczenie.
- Usiądź- moja teściowa pewnym krokiem podeszła do sofy i wskazała miejsce na przeciwko siebie.
Na nogach jak z waty podeszłam do mebla i niepewnie usiadłam, poprawiając materiał spodni.
- Jak ci się tu mieszka?- zadała niewinne pytanie.
- Dobrze- delikatnie się uśmiechnęłam.
Kobieta skrzyżowała swoje dłonie na kolanach i staksowała mnie wzorkiem od góry do dołu.
- Myślisz o dzieciach w przyszłości?- przebiła mnie mroźnym spojrzeniem.
- S-słucham?- wydukałam zdziwiona.
- Mam nadzieję, że nie- powiedziała zniesnmaczona- a napewno nie z moim synem- zaśmiała się perliście.
Słowa kobiety wbiły mnie w fotel. Tylko otwierałam i zamykałam usta. Nie wiedziałam jak odpowiedzieć teściowej bez używania wiązanki przekleństw.
- Rybą się stałaś, że nie możesz się wysłowić?- zapytała, wciąż cicho chichocząc pod nosem- słuchaj- pochyliła się w moją stronę- mój syn już od dawna był zaręczony z Myeong. Jest to miła dziewczyna, pochodząca z dobrej rodziny, odpowiednio wykształcona i wychowana. W sam raz dla kogoś takiego jak mój Felix. Nie pozwolę aby sytuacja z Bratvą przeszkodziła w ich ożenku, który był planowany od ich narodzin. Szczerze mówiąc nie wiem czemu Bang zgodził się na układ z twoim ojcem. Zapewne z miłosierdzia albo z desperackiego zbierania wszystkich sojuszników jak popadnie. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie wszedł by tak porostu w układ z twoją rodziną, która stała na skraju bankructwa- wysyczała w moją stronę.
Zirytowana ścisnęłam dłonie w pięści i przygryzam wewnętrzną stronę policzka.
- Dlatego- kontynuowała pani domu- gdy tylko sytuacja w Rosji się unormuje i wszyscy będziemy mogli spać spokojniej nasza rodzina wystosuje pismo o rozwód- otworzyła teczkę, która leżała na stoliku między nami i podsunęła mi dokumenty- tu masz kopie- wskazała na kartki.
- Po co pani mi to mówi- wbiłam w nią świdrujące spojrzenie.
- Z litości. Twoja sytuacja po rozwodzie będzie tragiczna- uśmiechnęła się wrednie- twoi rodzice napewno nic nie ugrają, mają za mało kontaktów w sądownictwie, zresztą... Z moich obserwacji wynika, że za bardzo się tobą nie przejmują. Zużytego towaru już nikt nie będzie chciał- wzruszyła ramionami.
- Jest pani żałosna- wymknęło mi się pod nosem.
- Pilnuj się smarkulo, jesteś w moim domu, na moich zasadach. W każdej chwili możesz wylądować za drzwiami i nikt nie będzie mnie o to winił. Już wszyscy zobaczyli jak bardzo problematyczna umiesz być. Narkotyki na balu bożonarodzeniowym, a teraz przez ciebie Stray Kids ma problem z jedną z podgrup. Lepiej zachowaj do mnie szacunek jak nie chcesz jeszcze gorzej skończyć- kobieta gwałtowanie wstała z fotela.
- Nie mam szacunku do osób, które mnie nim nie dażą- również się podniosłam i zrównałam wzrok z Panią Lee.
Śmiech mojej teściowej rozbrzmiał w pomieszczeniu.
- To się jeszcze okaże- wydusiła ledwo hamując rozbawienie. Ominęła mnie pewnym krokiem i z trzaskiem drzwi opuściła salonik.
Zdenerwowana chwyciłam za pozew i zgniotłam go w dłoniach.
CZYTASZ
SHADOW | Lee Felix | ~ Stray Kids
FanfictionNie istnieje nic lepszego od nadziei i nic gorszego od jej stracenia... Niestety w ludzkiej naturze powszechne leży gubienie wielu rzeczy - wiary, uczuć czy wcześniej wspomnianego cuda. Dlatego tak łatwo jest nam zwątpić w siebie, intencji innych...