Prolog

357 13 0
                                    

Gdzie Ja Jestem?
Obudziły mnie odgłosy uderzania metalu o metal byłem jeszcze tak nie świadomy a zaczęło mnie wywracać na różne strony, próbowałem przytrzymać się ściany i zrozumieć co się dzieje, niestety widziałem tylko ciemność, czy tak wygląda właśnie śmierć? Pomyślałem. Gdy przestało mną rzucać i miałem chwilę na dojście do siebie znowu nastąpił wstrząs, tym razem poczułem że jadę do góry, odgłosy skrzypiących łańcuchów i mechanicznych kół były coraz głośniejsze a pomieszczenie w którym byłem bujało się na boki i powoli jechało do góry, myślałem że dalej nie wytrzymam, miałem ochotę zacząć krzyczeć z bezsilności i walić pięściami o ścianę, gdy próbowałem zająć czymś innym myśli i przypomnieć sobie jakim sposobem mogłem się tu znaleźć, przypomniało mi się jedynie moje imię - Gally, tylko imię, czułem jak byłem na skraju załamania, mózg działał bez zarzutów ale nie mogłem sobie niczego przypomnieć, nie pamiętałem skąd po chodziłem, moich rodziców ani nazwiska.
Czułem jak cały czas jadę w górę kołysząc się na boki, chyba tak długo tu byłem że aż zdążyłem się przyzwyczaić i strach ze mnie zszedł, nagle pomieszczenie w którym się znajdowałem zatrzymało się, przy tym mocno szarpnął sprawiając że  upadłem na twardą jak beton podłogę, szybko znowu zmusiłem się do wstania, winda w której byłem przestała się kołysać, nastała cisza i ciemność która trwała dosyć długo, myślałem że oszaleje, usiadłem w kącie, czułem że za chwilę wybuchnę, zaczęło mi się zbierać na płacz ale musiałem być silny, nawet wtedy gdy wcale nie wiedziałem co się dzieje, emocje nigdy nie uratują człowieka, trzeba myśleć racjonalnie.
- Pomocy!! - zaczołem krzyczeć i walić w ścianę, mając nadzieję że ktoś mnie usłyszy, niestety nikt się nie odezwał, schowałem twarz w dłonie kręcąc głową, następnie znowu spojrzałem w górę i zobaczyłem linie światła, obserwowałem ją jak się powiększała, nagle usłyszałem ciężki zgrzytliwy dźwięk po którym zaczęły się otwierać podwójne drzwi, gdy się otworzyły po tak długiej obecności w ciemnym pomieszczeniu światło zraniło moje oczy, musiałem zamknąć na chwilę oczy gdy nagle usłyszałem głosy.
- Witaj w tym okropnym miejscu
- Pamiętasz swoje imię?
- Wszyscy się tu niestety boimy co się z nami stało i gdzie jesteśmy.
Mój wzrok się  wyostrzył i zobaczyłem 3 chłopaków stojących na demną, pomogli mi do wejść na górę.
Rozejrzałem się dokoła, zobaczyłem ogromny dziedziniec który był otoczony z czterech stron otoczony wielkim murem z szarego kamienia który pokrywał bluszcz. Zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Co tu się dzieje? Zapytałem chłopaków stojących koło mnie, najbliżej mnie stał ciemnoskóry chłopak z krótko przyciętymi włosami który wydawał się być najstarszy z nas, koło niego znajdował się azjata o czarnych krótko strzyżonych włosach i ciemnych włosach a między nim i mną stał chłopak wysoki dobrze zbudowany aczkolwiek chudy o jasnych włosach i brązowych oczach.
- Witaj, sami jeszcze tego nie wiemy ale na spokojnie, jak widzisz co miesiąc przysyłają tu chłopców z zapasem jedzenia, Ja nazywam się Alby i byłem tu pierwszy a u koło mnie stoi Minho, a koło ciebie Newt - Odpowiedział
- Jak to nie wiecie?!?? - Czułem jak narasta we mnie złość z powodu tej niezsilności, ja wam zaraz pokażę co tu się dzieje - Pomyślałem
- Spokojnie, za jakiś czas jak tu spędzisz więcej czasu  zrozumiesz , póki co mamy trochę zasad, wygląda na to że jesteś silny, więc sobie poradzisz i nam będzie lżej i lepiej, pierwsza zasada, po prostu musimy przeżyć w tym miejscu, może za niedługo będzie tu znacznie lepiej.
- To nie było żadne wyjaśnienie co tu się dzieje do cholery jasnej! -
Krzyknąłem
- Słuchaj siedź cicho jak chcesz tak wszystko wiedzieć i uspokój się! Zaraz cię oprowadzimy i trochę opowiemy.
- Dobra tylko konkretnie - Widziałem że wkurzyłem tymi słowami Albiego ale akurat ich bałem się najmniej w tym całym miejscu.
- Dobra więc zaczęło się tak że ja tu przybyłem pierwszy, siedziałem tu sam przez miesiąc i wtedy wymyśliłem że nazwę to miejsce strefą i to jest nasz taki jakby dom gdzie śpimy i jemy, jesteśmy streferami, to wszystko co mamy i póki co jesteśmy tu bezpieczni, co miesiąc przyjeżdża tu pudło z kolejnym chłopakiem i dziś przywozło ciebie, za miesiąc będzie tu następna świeżyna, rozumiemy twój szok i strach, też to czuliśmy ale z dnia na dzień człowiek co raz bardziej się przyzwyczaja do takiego życia, a jeśli będzie nas duża gromada kto wie, może i stworzymy tu nowe miasto, szukaliśmy czy można się stąd wydostać i raczej nie ma takiej opcji więc zostaje nam to zaakceptować co się dzieje, wtedy człowiek czuje się lepiej, póki co tyle udało nam się odkryć, jakieś pytania? Mam nadzieję że nie bo nie mamy za dużo odpowiedzi.
- Dlaczego nic nie pamiętam? - Zapytałem załamanym głosem.
- Jak każdy z nas trzech, pamiętamy tylko swoje imiona i nie wiemy jak się to stało i dlaczego.
- Ja również pamiętam tylko swoje imię, Gally, tak się nazywam.
- Ogey czyli już doszedłeś do siebie, to możemy zabierać się do pracy - Zrobiłem pytającą minę.
- O z nudów pokręcaliśmy trochę słów  których tu używamy, więc nie dziw się tak i dostosuj się do zasad jeśli chcesz przeżyć.
  Jak widzę oni potrzebują tu mądrych zmian które im zrefunduje...

Ona jest moja | Gally Więzień LabiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz